31.08.2012

6. Sen



         Kiedy zniknął za rogiem odetchnęła z ulgą. Miała dość problemów, które wyczerpały ją do cna, a on musiał ją jeszcze denerwować. Dlaczego to robił? Naprawdę był taki nieczuły? Nie miał serca? Odetchnęła głęboko i oparła głowę o ścianę. Przymknęła na chwilę powieki. Była naprawdę zmęczona wydarzeniami całego dnia, toteż jej organizm natychmiast wykorzystał chwilowy spoczynek. Przysnęła, oddychając powoli.Od razu została złapany w sidła snu.
Śniło jej się, że stoi na pustym szpitalnym korytarzu. Jednym uczuciem, jakie czuła to strach graniczący z histerią. W pewnym momencie poczuła na sobie czyjś wzrok. Rozglądnęła się wokół i napotkała parę szarych oczu. Ich zimny błysk zmroził jej ciało niczym podmuch lodowatego wiatru. Przerażona wpatrywała się w błyskające tęczówki jak urzeczona. Czuła się tak, jakby jej ciałem zawładnął inny umysł i nakazał jej zostać w miejscu. Walczyła z całych sił, by wyzbyć się tego dziwnego odczucia. Jej serce tłukło się niemiłosiernie w bolącej klatce piersiowej. Oddech miała urywany.
  - Po... - zaczęła, ale z jej ust wydobył się cichy pisk. Gardło zapiekło ją boleśnie. Osunęła się na podłogę. Kiedy uniosła spojrzenie zauważyła, że stworzenie podeszło bliżej i patrzyło na nią z jakąś tęsknotą, która i ją dopadła. Wyciągnęła rękę, aby pogłaskać głowę bestii, lecz dłoń przeleciała przez ciało. Przestraszona odsunęła się od ducha i usiadła. Nie miała siły, by wstać i uciec. Jej nogi odmówiły posłuszeństwa, nie czuła ich. Popatrzyła w dół, a zaraz potem zwróciła błagalne spojrzenie na stworzenie. - Proszę, nie krzywdź mnie – szepnęła, ledwie poruszając wargami.
  - Nie skrzywdzę cię, moja syreno. Przy mnie jesteś bezpieczna – odpowiedział duch i uniósł się w górę, by po chwili przystanąć przy niej. Muriel przyjrzała mu się z bliska i ze zdumieniem odkryła, że mara przemieniła się w dużego, czarnego wilka.
  - K-kim ty jesteś? - wykrztusiła i wyciągnęła rękę, by go pogłaskać. Gdy dotknęła pyska zwierzęcia, natychmiast pożałowała. Stworzenie odsunęło się i zawarczało głośno, ale po chwili uspokoiło się i położyło obok niej. Głowę ułożyło na jej kolanach.
 - Jestem twoim przeznaczeniem. Od tej chwili twoje życie będzie toczyło się torem wyznaczonym wyłącznie na moje żądanie. Nie zboczysz z kursu i nie będziesz mogła się zatrzymać. Jesteś moja, syreno. Tylko moja – dodał wilk i wstał. - Czas na mnie. Pamiętaj, że  nikt już nie może cię dotknąć. Twoje ciało, serce i twoja dusza należą teraz do mnie.
   - A czy ty należysz do mnie? - zapytała i również się podniosła. Ze zdumieniem odkryła, że dzikie stworzenie było duże. Łbem sięgał jej do biodra.
Szarooki wilk roześmiał się pogardliwie i spojrzał na nią kpiąco.
  - Nie, syreno – odparł i odwrócił się do niej. Rozglądnął się po korytarzu i w końcu ruszył przed siebie.
  - Więc ja nie chce należeć do ciebie! - Ogarnął ją gniew, dość irracjonalny, ale nie dbała o to. Po prostu nie mogła pogodzić się z tym, że wilk nie może należeć do niej. Dlaczego? Przecież czuła niemal fizyczną więź łączącą ją z bestią. Tęskniła za nim i... kochała go. Wydawało się, żei on podziela jej uczucia.
   - Należysz do mnie. Nic nie możesz zrobić. Jestem twoim przeznaczeniem, moja mała syreno – odpowiedział i puścił się biegiem przez długi korytarz. Upadła na kolana i zaszlochała głośno. Poczuła dziwną pustkę w okolicy serca.
  - Nie odchodź – szepnęła pełna bólu i tęsknoty.
  - Jestem przy tobie – usłyszała w odpowiedzi. Uniosła głowę i ze zdziwieniem stwierdziła, że siedzi na łące. Z trzech stron otoczoną przez gęstą puszczę, dziką i nieprzeniknioną. Otarła oczy i wypatrywała wilka. Nie było go.
  - Gdzie jesteś? - krzyknęła i wstała. Chwiejnym krokiem zaczęła zbliżać się do ściany lasu. Pod nogami poczuła miękką trawę. Zerknęła na dół. Otwarła szeroko oczy. Nie mogła wykrztusić ani słowa, gdyż szok oraz wstyd zawładnęły jej ustami. O Boże. Była naga. Szybko zakryła się rękami, ale to na nic. Jakaś siła oderwała je od ciała i uniosła w górę.
- Dlaczego to robisz?! - padło pytanie zadane głosem pełnym wściekłości i jadu. - Dlaczego?! Odpowiedz mi!
  - Tak mi wstyd – odpowiedziała. - Chcę umrzeć. - Zaszlochała donośnie i upadła. Skulona w pozycji embrionalnej objęła się rękami by zasłonić piersi.
Od dawna ukrywała je pod bandażem elastycznym. Wstydziła się ich. Były pełne i dojrzałe. Uważała je za duże i wstrętne.
W pewnym momencie poczuła jak czyjeś silne ramiona obejmują ją. Otworzyła oczy i dostrzegła białą koszulę. Ktoś przytulał ją do swej piersi i lekko kołysał. Przez kilka sekund była zdezorientowała. Westchnęła cicho. Miała poczucie spokoju i bezpieczeństwa.
  - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Dlaczego obwiązujesz piersi? - Tuż nad jej głową rozległ się głęboki, ochrypły głos. Rzeczywistość szybko do niej dotarła. Zdała sobie sprawę, że nie śpi i że jakiś mężczyzna ją obejmuje, a ona sama jest półnaga i zapłakana. Ponownie otworzyła oczy i spojrzała w górę. Napotkała stalowe spojrzenie szarych oczu. Jorgos Kaspai! Szarpnęła się do tyłu. Z krzykiem niemal przywarła do ściany i zasłoniła się pościelą.
  - Co pan tu robi?! - zapytała, drżącym od strachu głosem.
  - Pierwszy zadałem pytanie. Dlaczego...
 - Nie powinno to pana obchodzić! Proszę się wynosić z mojego mieszkania! Bo zawołam policję! - krzyknęła wojowniczo, ale szybko straciła na ostrości, gdy zrozumiała kilka bardzo istotnych spraw.
Po pierwsze, nie mogła zadzwonić na posterunek, ponieważ ona była naga i musiałaby wstać do telefonu, a nie mogła pozwolić na to, by ten zboczony drań zobaczył ją nagą. Musiałaby zasłonić się prześcieradłem, ale wątpiła w to, czy wyszła by z tego z podniesioną głową.
Po drugie, jakimś cudem wyniósł ją ze szpitala. Nawet nie poczuła, jak ją przenosi z miejsca na miejsce. Była naprawdę wykończona, skoro nie obudziła się, gdy brał ją na ręce, zawiózł do mieszkania, a następnie rozebrał. Oblała się głębokim rumieńcem.
Po trzecie, rozebrał ją bez żadnych skrupułów. Zdjął z niej ubranie i patrzył na jej obnażone piersi, takie wstrętne i brzydkie. Nikt, od tamtego pamiętnego dnia, nie widział ją w takim negliżu. Zawsze wszystko ukrywała starannie, wszystko musiało być obszerne, by nie wzbudzić czyichś ciekawskich spojrzeń lub uwag. Nie mogła sobie pozwolić na to kolejny raz. 
 W tych obu sytuacjach widziała pewne podobieństwo, ale jedną różnicą było to, że tamtemu chłopakowi zaufała – bezgranicznie, natomiast Jorgos wykorzystał jej chwilową niedyspozycję, chciał po prostu ją rozebrać.
   - No więc? Dowiem się, co skłoniło cię, by ukrywać piersi? - zapytał i wyprostował się na całą swą wysokość. Stojąc tak nad nią wydał jej się jeszcze większy, jeszcze bardziej dominujący, jeszcze bardziej... przystojny.
Przymknęła powieki. Gdy była małą dziewczynką i rzeczywistość ją przerastała zamykała oczy i wyobrażała sobie, że znajduje się w innym, lepszym świecie, w którym panuje spokój, szczęście, a ludzie bezgranicznie się kochają. Teraz też tak zrobiła, ale nie widziała szczęśliwych ludzi lecz czarnego wilka, a obok niego stał Jorgos. Obaj patrzyli na nią groźnie. Każdy wydał jej się przerażający.
Otworzyła oczy i napotkała spojrzenie szefa. Przełknęła ślinkę i potrząsnęła głową, aż rozpuszczone włosy rozlały się na plecach tycjanowska kaskadą.
  - Nic panu nie powiem! - powiedziała przerażona całą tą sytuacją. - Proszę się stąd wynosić! 

Jej groźba może byłaby skuteczna, gdyby nie ściskała kurczowo w dłoniach białego prześcieradła. W tej pozycji wyglądała, jak kobieta z aktu – pełna wdzięku, nasycona subtelny erotyzmem, choć absolutnie nieświadoma swej kobiecości.
Patrząc na nią Jorgos modlił się w myślach o opanowanie. Chciał, by coś powiedziała, bo wtedy rozproszyłaby jego skrajnie erotyczne myśli, które zalęgły mu się w głowie, gdy patrzył na nią, niczym spragniony na szklankę wody. Jeśli za chwilę żadne z nich nie powie nic mądrego, to rzuci się na nią jak niedoświadczony małolat.
Kto by przypuszczał, że taka niepozorna dziewczyna wzbudzi w nim takie uczucia? Kobiety traktował raczej protekcjonalne, z lekceważeniem, czasem nawet z chłodną obojętnością. Uważał, że te zdradzieckie istoty nie zasługują na nic innego. W końcu został oszukany najpierw przez matkę, a potem przez tą... chciwą sukę, która zamieniła jego spokojne życie w istne piekło. Spojrzał na skuloną Muriel i westchnął ciężko. Nie miał pojęcia, co o niej myśleć. Nie nazwałby jej chciwą czy wyrafinowaną... Nie, ona była całkowitym przeciwieństwem tych pazernych harpii, które zalotnie się do niego uśmiechały na przyjęciach czy w pracy.
A teraz spotkał mur nie do przebicia, mur wybudowany na strachu, nienawiści i żalu do niego za to, że tak strasznie się nad nią znęcał. Musiał go jakoś zburzyć, bu już nigdy nie zazna spokoju.

  - Nie wyjdę, dopóki mi nie powiesz, co za czort kazał ci tak się krzywdzić? Nie mów mi, że piersi cię nie bolały, bo są niezdrowo nabrzmiałe i posiniaczone. Powiedz mi, Muriel – przemówił do niej łagodnym uspokajającym tonem. Wiedział, że tylko tak dziewczyna odważy się o tym mówić.

___

O słodka naiwności :)

Wróciła Formuła.

Mam już kilka rozdziałów do przodu, ale wyczuwam głupoty, milordzie. W ogóle ostatnio czuję się tak beznadziejnie, że szkoda nawet, że  w ogóle wstaję z łóżka.

3 komentarze:

  1. Hej,
    w pierwszym akapicie jest jakaś literówka.

    A teraz plusy :)
    Bardzo spodobał mi się opis snu. Powiem więcej, ogólnie cała fabuła snu była świetna. Może niekoniecznie przyjemna, ale ukazała część jej charakteru, że Muriel chce być niezależna, ale nie radzi sobie ze swoją kobiecością. Bardzo chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o jej przeszłości, o tym tajemniczym (jak na razie ^^) chłopaku.
    Urzekło mnie również to, że mimo tego, iż są tak blisko siebie to jednak nadal nie potrafią się porozumieć.
    Wbrew swoim wcześniejszym zapewnieniom, wraz z rozwojem sytuacji pokazujesz, że wcale się tak nie różnią; oboje zostali skrzywdzeni przez los, w mniejszym lub większym stopniu. Różni ich to, jak sobie z tym radzą, albo nie.

    Chciałam napisać coś jeszcze, ale zapomniałam, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łohohoh, ale sen. Nie no, tak dziwnie. Ona jego, a on to co? PATYK!? W ogóle dodałaś taki wątek teraz z tymi jej piersiami, że naprawdę jestem w szoku. Podobał mi się ten rozdział.
    I ta walka Jorgosa z samym sobą! :D Cudowny facet, chcę go! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż niewiele w nim było akcji, rozdział świetny. Chyba mój ulubiony do tej pory.

    Po pierwsze - sen Muriel, taki plastyczny, w dodatku prawdopodobny, bo przecież sny rzadko kiedy bywają sensowne (pozornie, oczywiście); poza tym bardzo dobrze ukazał niepokoje i pragnienia Muriel, a także zdradził co nieco z jej przeszłości. Po drugie - właśnie ta przeszłość, która, jak dla mnie, jest zawsze istotnym czynnikiem wpływającym na psychikę i charakter bohatera. W przypadku Muriel: dobrze, wreszcie zaczynam rozumieć, skąd jej nieśmiałość, choć oczywiście z pewnością nie tylko przykre wspomnienia związane z chłopakiem są jej przyczyną. Po trzecie - przeszłość Jorgosa, no nareszcie, zacznij go usprawiedliwiać, dziewczyno, zacznij, bo inaczej nigdy go chyba nie polubię xD motywacja jego zachowania względem Muriel ukryta w jego związkach z kobietami w przeszłości być może mnie do niego przekona. Może, powtarzam, bo musisz jeszcze dołożyć do niego coś ludzkiego :D oczywiście żartuję, ale podoba mi się, że próbujesz go w pewnym sensie tłumaczyć;) w dodatku przypomina mi mojego Alessandra :D

    Całuję i lecę komentować Bestię! ;*

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Breatherain, Impressole, Sakis Rouvas, Lea Michele.