Kiedy
się odwróciła, cztery metry dalej ujrzała starszą wersję
Jorgosa. Mężczyzna stał z szeroko otwartymi oczami i ustami.
Patrzył to na nią, to na młodszego Kasapiego. To jego ojciec,
pomyślała zrezygnowana. Za nim stały dwie kobiety oraz bliski
przyjaciel szefa – Stephen.
Cała
ta kompania stała z rozdziawionymi buziami i spoglądała w ich
stronę.
-
Czego? - warknął Jorgos i spojrzał na nich niechętnie.
-
To tak się wita rodzinę? Przyjechaliśmy cię odwiedzić, bo nie
dajesz znaku życia. Pomyśleliśmy, że spędzimy w Leeds kilka
dni... Z Tobą – odpowiedziała wysoka blondynka.
Zapewne jego mama, choć syn nie był ani trochę podobny do niej.
No i była za młoda na nią. O ile się nie myliła Kasapi
był już po trzydziestce. Przynajmniej na takiego wyglądał.
-
Mogliście mnie uprzedzić, że przyjedziecie – burknął i
spojrzał z ukosa na Muriel. Ta odwzajemniła się jadowitym, pełnym
nienawiści spojrzeniem. Dostrzegł to Stephen i kaszlnął, żeby
ukryć śmiech. To samo zrobiła młoda kobieta, która wyszła na
przód. Podeszła do nich majestatycznym krokiem i stanęła
naprzeciw Jorgosa.
-
Tęskniłam za tobą – powiedziała cicho do
mężczyzny, który, z nieznaną Muriel czułością, objął ją
i mocno do siebie przytulił. W tym geście dostrzegła miłość i
oddanie. Zrobiło jej się przykro i obudziło się w niej bardzo
zaskakujące, aczkolwiek niezbyt miłe uczucie – zazdrość.
Jadowita i paląca niczym trucizna rozchodząca się po ciele razem z
krwią. Wpatrywała się w rzymski profil Jorgosa i
uświadomiła sobie, że ten mężczyzna potrafi być kochający i
troskliwy tylko dla osób wybranych, czyli dla rodziny. A to była
jego siostra, choć do niego nie podobna. Jej złote włosy stanowiły
idealny, piękny kontrast do jego czarnej czupryny. Kiedy
odsunęli się od siebie, młody Kasapi uśmiechnął się do siostry
i pociągnął ją za gruby warkocz spoczywający na prawym ramieniu.
Ona odwzajemniła się pociągnięciem go za nos.
Muriel
miała ochotę krzyknąć, żeby zaprzestali tych czułości, bo jest
jej przykro. Powstrzymała się jednak i podeszła do biurka, by
pozbierać dokumenty i wrzucić je do teczki. Jeszcze nie skończyła,
ale nie chciała znaleźć się w centrum zainteresowania.
-
Nie przedstawisz nas? - usłyszała głos Stephana, którego znała
już wcześniej. Przynajmniej teoretycznie. Niedawno był w firmie i
wywarł na niej i Tracy ogromne wrażenie.
Uniosła
oczy i spojrzała na delegację pod drzwiami i wszyscy, o zgrozo,
wpatrywali się w nią! Przełknęła ślinkę i lekko się
skrzywiła.
-
Nie sądzę... - zaczęła, lecz urwała w połowie, gdy napotkała
wściekłe spojrzenie Jorgosa. Zapłonęła z gniewu i odwzajemniła
się tym samym. Skrzyżowała ręce na piersiach ale to tylko
przykuło wzrok szefa do jej klatki piersiowej. Tradycyjnie obwiązała się bandażem i w tej chwili dostrzegła, że Kasapi był na nią wściekły. To są moje piersi, pomyślała wściekła, że ten kretyn chce rządzić jej biustem. Arogancki samiec!
W
mgnieniu oka jego oczy z jasnoszarych przeistoczyły się w ciemną,
płynną stal, która świdrowała ją na wylot. Wyraz twarzy również
mu się zmienił. Wyostrzyły mu się rysy, a usta mocno zacisnął.
Odchrząknęła, by ukryć zakłopotanie, ale nie udało jej się.
Czerwone placki wyskoczyły na policzki i okrasiły jej bladą
twarz.
-
Jorgos? - odezwała się kobieta. Mężczyzna szybko się
otrząsnął i sądząc po minie był bardziej zirytowany niż zły.
-
To jest Muriel Dumn. Muriel, pozwól, że przedstawię ci moją
rodzinę: to jest moja siostra Consuela. – Głową wskazał na
kobietę, którą niedawno tulił. – A to są moi rodzice Nikos oraz
Larysa. - Rodzina Jorgosa przywitała się z nią serdecznie. Muriel
uśmiechnęła się do nich i kiwnęła głową. Bo co innego miała
zrobić? Przecież nie mogła się z nimi przywitać: och, witam
państwa. Jakże mi miło poznać tak wspaniałą rodzinę, która
musi użerać się z tym dupkiem i prostakiem. Przykro mi, że macie takiego zboczonego i niewychowanego członka rodziny. Składam najszczersze kondolencje.
-
Cieszę się, że cię poznałam. W końcu mam...
-
Chodźmy do mojego gabinetu! - powiedział Jorgos i złapał siostrę
za łokieć. Najwidoczniej zbyt mocno, bo Consuela wyszarpnęła mu
się i spiorunowała go wzrokiem.
-
A ja to co? - zawołał, dotąd milczący Stephen. Uśmiechnął się
do małomównej Muriel.
-
Co?
-
No, nie przedstawisz mnie? - Założył ręce na piersi i spojrzał
drwiąco na przyjaciela, który wyglądał jak udręczony staruszek.
-
To jest Stephen.
- Witaj, Muriel. Miło mi cię poznać - powiedział miękko i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
- Mnie również - odpowiedziała dziewczyna i umknęła spojrzeniem w bok, gdy napotkała jego badawczy wzrok.
- Skoro mamy za sobą wszelkie uprzejmości, to chodźmy do gabinetu. A ty – powiedział Jorgos i spojrzał na dziewczynę – masz zrobić nam kawy!
- Witaj, Muriel. Miło mi cię poznać - powiedział miękko i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
- Mnie również - odpowiedziała dziewczyna i umknęła spojrzeniem w bok, gdy napotkała jego badawczy wzrok.
- Skoro mamy za sobą wszelkie uprzejmości, to chodźmy do gabinetu. A ty – powiedział Jorgos i spojrzał na dziewczynę – masz zrobić nam kawy!
-
Niech mi pan nie rozkazuje! To Seraphine robi panu kawę - powiedziała cicho, ale dobitnie.
-
Jestem twoim szefem, do ciężkiej cholery! Jak mówię, że...
-
Na Boga, człowieku, nie drzyj się tak. Wystarczy powiedzieć –
powiedział Stephen i mrugnął porozumiewawczo do jego ojca. - Zrób nam kawy, skarbie. Dobrze? - zapytał łagodnie przyjaciel Jorgosa.
-
Idziecie, czy nie? - Wskazał dłonią gabinet. Wszyscy, dość
zdziwieni i zszokowani zachowaniem syna, brata i przyjaciela
pomaszerowali we wskazanym kierunku. - Kawa! - warknął na odchodnym
do Muriel i zatrzasnął drzwi.
-
Idź do diabła, ty napuszony patafianie! - Ale zrobiła kawę i
zaniosła do pokoju. Kiedy weszła do gabinetu minę miała pełną
wyższości i niezachwianej dumy.
Siedział
na swoim wygodnym, skórzanym fotelu pod odstrzałem spojrzeń
rodziny i Stephena.
-
Nie rozumiem waszego oburzenia – odpowiedział spokojnie i spojrzał
na Consuelę, która rozumiała go jak nikt inny. Kochał swoją małą
siostrzyczkę i wiedział, że może powierzyć jej największy
sekret, ale dziś patrzyła na niego z widoczną w brązowych oczach dezaprobatą.
-
A my kompletnie nie możemy pojąć, dlaczego zachowujesz się wobec
tej dziewczyny jak ostatni idiota! - powiedział oburzony ojciec.
Starszy mężczyzn stał pod oknem i popijał koniak. Stwierdził, że
może sobie pozwolić, a poza tym musiał przetrawić zachowanie
Jorgosa.
-
Spoliczkowała mnie – odpowiedział tonem małego chłopczyka,
który skarży się na koleżankę i potarł zaczerwieniony policzek. - Poza tym, jako szef oczekuję,
że będzie posłuszna. Nie chce rozwydrzonych sekretarek. Sam
słyszałeś, że nie chciała mi zrobić kawy!
-
Ojoj, mała urażona niewinność – mruknął Stephen i uśmiechnął
się porozumiewawczo do młodszej siostry przyjaciela.
-
Wcale jej się nie dziwię. Zachowałeś się jak idiota –
odpowiedziała Consuela. Rozumiała brata, ale nie mogła pojąć, że przy wszystkich tak naskoczył na tę dziewczynę.
-
Na jak długo przyjechaliście? - zapytał, aby zmienić temat.
-
Na tydzień. Zatrzymamy się w hotelu – odparła jego macocha.
Przyjrzała się mu uważnie, a potem zerknęła w stronę Nikosa.
Będzie musiała poważnie porozmawiać z mężem.
-
Po co? Możecie zatrzymać się u mnie. Mam duży dom więc wszyscy
się zmieścimy no i chce mieć was blisko.
Jorgos
miał wrażenie, że jego rodzina dziwnie się zachowywała i nie
wiedział, co mogło się stać. Ale dopóki nie znajdą się w jego
domu, on nie będzie ich o nic wypytywał. Na to przyjdzie jeszcze
czas. Weźmie urlop i pobędzie z nimi kilka dni. W końcu nie
widział ich już dwa lata. Czasami miał ochotę po prostu rzucić
to wszystko i wyjechać do Grecji, żeby odpocząć i oderwać się
od rzeczywistości. Może na święta zrobi sobie dłuższe wolne? W
końcu mu się należało!
-
Jak sprawuje się firma, synu? - zapytał ojciec i podszedł do
biurka. Stanął obok fotelu, na którym siedziała Larysa i położył
jej dłoń na ramieniu. Kobieta spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła
się, a w tym geście zawarła wszystkie uczucia, jakie żywiła do
Nikosa.
-
Jak zwykle doskonale. Wciąż pracujemy nad nowymi projektami, a dwa
z nich wdrożę do produkcji. Produkowanie baterii energooszczędnych
idzie coraz lepiej. Teraz zabieramy się za przyrządy namierzające
do badań pod wodą. Mam też kilka projektów dotyczących nowych
komputerów i telefonów. Myślałem nad unowocześnieniem iPhonów i
iPhadów. Inżynierowie już nad tym pracują.
-
Widzę, że praca wrze. A twój dziadek zaczynał od budowania
kolorowych telewizorów. Sam zbyt wiele nie dałem tej firmie, ale
cieszę się, że ty jesteś podobny do Anistosa.
-
Wybaczcie mi panowie, ale chyba muszę wyjść. Wracam za chwilę.
Chodź Consuleo! - Larysa złapała córkę za rękę i szybko
wyciągnęła ją z gabinetu. Dziewczyna zaczęła protestować, ale
matka nie dała jej zbyt wiele czasu na oponowanie. Jorgos patrzył
jak starsza kobieta popycha jego siostrę do drzwi i zamyka je za
sobą z hukiem.
-
Co im się stało? - zapytał Stephen.
-
Nas nie pytaj. Do tej pory nie rozumiem kobiet i chyba umrę bez tej
wiedzy – odparł starszy Kasapi.
-
Jak wszyscy mężczyźni na tej ziemi – dodał Jorgos.
- Część jednak je rozumie... trochę - powiedział Stephen, uśmiechając się złośliwie.
- Cwaniak. Masz szczęście! - odpowiedział.
-
Nie przesadzaj. Nie nazwałbym się szczęściarzem. Wiesz ile kobiet
wypłakuje mi się na ramieniu? Coś strasznego. - Wzdrygnął się i
sięgnął po filiżankę.
-
Ty jesteś gejem i tobie się wypłakują, ale to my musimy nosić
ciężar współżycia z nimi – powiedział Nikos i cała trójka
parsknęła śmiechem.
Panowie
zeszli na rozmowy o interesach. Ojciec Jorgosa wypytywał Stephena o
jego firmę produkującą silniki. Byli w swoim żywiole.
Na
koniec ich miłej pogawędki Nikos zaniepokoił się długą
nieobecnością żony i córki.
-
Może są w bufecie? - zastanowił się Stephen.
-
Poczekajcie tu. Zapytam w sekretariacie.
Jego
również zastanowiło to, że ani Consulea ani Lukrecja jeszcze nie
wróciły. Nie wiedział, gdzie mogły się podziać. Szybkim krokiem
wszedł do sekretariatu i stanął jak wryty, gdy na ostatnim
stanowisku dostrzegł obie kobiety wesoło rozgadane z Muriel i
Tracy. Zacisnął szczęki i podszedł do jej biurka.
-
Miło wam się rozmawia? - zapytał gładkim tonem i zerknął na
dziewczynę. Ta od razu zesztywniała i wbiła wzrok w blat biurka.
Wyglądała na zmieszaną i zdenerwowaną.
-
Tak! - odpowiedziała entuzjastycznie Consuela i posłała Muriel
rozbawione spojrzenie.
-
Właśnie się zastanawialiśmy z ojcem, gdzie poszłyście.
Chodźcie. - Wskazał im gabinet, a kobiety posłusznie wstały i
pomaszerowały we wskazanym kierunku. Na odchodnym pożegnały się
czule z Muriel, a Tracy obdarzyły szczerymi uśmiechami. Kobiety są
dziwne, pomyślał.
Wrócił
spojrzeniem do Muriel, która ze spuszczoną głową wpatrywała się
w swoje dłonie. Powinien przeprosić ją za wcześniejsze zachowanie,
ale póki nie znajdą się sam na sam nie będzie tego robił.
-
Jorgosie? - usłyszał Tracy. Wszyscy w firmie zwracali się do niego
po imieniu, ponieważ prosił ich o to i czuł się swobodniej, a
atmosfera nie była taka sztywna. Wszyscy, prócz Muriel, która
zwracała się do niego per „pan”. Zachowywała wobec niego niemal
żelazny dystans. A teraz będzie jeszcze gorzej.
Wszedł do gabinetu myśląc o tym, że jej pragnie.
___
Chyba nie taki najgorszy, prawda? Powoli uczę się być pewną siebie. Ach, i sama doszłam jak ustawić notkę, by sama się opublikowała w wyznaczonym terminie. Czuję się taka dumna! :)
Poza tym, chyba zostałam wyruchana przez Urząd Pracy.
___
Chyba nie taki najgorszy, prawda? Powoli uczę się być pewną siebie. Ach, i sama doszłam jak ustawić notkę, by sama się opublikowała w wyznaczonym terminie. Czuję się taka dumna! :)
Poza tym, chyba zostałam wyruchana przez Urząd Pracy.
Heej :)
OdpowiedzUsuńByły chyba ze dwie literówki.
Huhu... Akcja zaczyna się rozkręcać.
Bardzo lubię kąśliwą naturę Muriel. Było by miło gdyby czasem jej zgryźliwe uwagi doszły uszu Kasapiego. Nie mam tu na myśli tylko jej sprzeciwów.
Mam nieodparte wrażenie, że Jorgos podzielił się ze swoją siostrą uczuciami i refleksjami na temat swojej sekretarki. Wyjawił prawdę a propos jego uczuć do niej.
Myślę, że Consuela wie o bracie znacznie więcej i dlatego rozumie jego zachowanie, choć nie do końca.
Mojej uwadze nie umknął również fakt, iż Muriel nabrała znaczącej pewności siebie. Duży plus.
Pozdrawiam.
Na pewno będzie miała jeszcze okazję, aby uraczyć Jorgosa swoimi złośliwościami. Na razie "szkoli" się w ten sposób;)
UsuńTo się okażę. Dowiesz się wszystkiego;)
Nawet ona, choć przecież kocha brata nie może pojąć dlaczego Jorgos zachowuje się tak, a nie inaczej. On sam tego nie pojmuję.
Oh, Jorgos mój seks! <3 jak już Ci wspomniałam, kładę go na półce razem z Grayem z książki. Nie ma bata, dwa moje ideały. Niby taki stanowczy i władczy, a nie mogę się doczekać jak ona mu się podda i będzie dla niej taki uroczy, słodkaśny i ah, zakochałam się już. Dlatego nie powinnam czytać książek i opowiadań. :>
OdpowiedzUsuńOjej, bardzo mi miło, że tak myślisz! :)
UsuńO tak, Jorgos ma dwie różne osobowości i potrafi być miły, jeśli się stara;)
Twój Vincent też jest taki. Uwielbiam go! <3
Wcale nie jest najgorszy, wręcz przeciwnie, bardzo mi się podobał! xD
OdpowiedzUsuńZabawne jest to, jak cała rodzina Jorgosa murem stanęła za Muriel i zaczęła jej bronić, twierdząc, że Jorgos niewłaściwie się wobec niej zachowuje. (Swoją drogą - jak jedna osoba mówi Ci, że jesteś pijany, możesz ją zignorować, ale jeśli powtarza to więcej osób, nie wsiadaj za kółko - Jorgos powinien tak samo pomyśleć o swoim zachowaniu względem Muriel xD) Najbardziej chyba spodobało mi się zachowanie Consueli i mam nadzieję, że trochę w przyszłości powiększysz tu jej rolę - widzę w niej trochę kogoś takiego, jak u mnie wobec Alessandra jest Adele - taka siostra, co się zawsze wtrąci, bo wie lepiej, co dla niego dobre, i widzi więcej nawet, niż on widzi, także w związku z kobietą, na której mu zależy:)
Chyba jednak dobrze, że rodzina Jorgosa trafiła na moment spoliczkowania go zamiast na rozmowę chwilę wcześniej, bo ona pewnie kazałaby im się zastanowić, czy Jorgos jest wobec Muriel wyłącznie złym szefem... czy też może kimś więcej. Choć, z drugiej strony, panie pewnie i tak czegoś się domyśliły;]
Podoba mi się, że Muriel zaczyna się stawiać. Protest i spoliczkowanie szefa wskazują na to, że przestaje być powoli taką bezwolną lalką, która stawia wyłącznie na zasadę "bierny opór" i zaczyna aktywnie się bronić. Zaczynam ją coraz bardziej lubić:)
Ach, na koniec chciałam jeszcze zapytać, jeśli to nie tajemnica, oczywiście - jak to "zostałaś wyruchana przez Urząd Pracy"? ;(
Całuję!
Tez tak myślę. Wszyscy przeciwko niemu. Ale widzisz, kiedy zdarza się taka sytuacja powtarza się, że wcale nie jest się pijanym i uparcie odrzuca ich słowa. Z Jorgosem jest podobnie, choć on nie widzi w tym aż tak złej rzeczy. On sam wie lepiej co robić, jak postępować i tym się kieruję, a co do rodziny to on szanuje ich zdanie, ale jakoś chyba nie specjalnie przejął się ich słowami.
UsuńPostaram się, choć nie obiecuję, że będzie to dość ważna rola. Niemniej jednak Consuela jest bardzo dobra siostrą i będzie starała się pomóc Jorgosowi w najgorszych chwilach.
Naprawdę? To podobieństwo nie jest zamierzone, chciałam po prostu stworzyć kobietę, która w pełni rozumiałaby Kasapiego, a jeśli nie to przynajmniej po części.
Masz rację, ale naprawdę nie wiele trzeba, by dać im do zrozumienia, że jest coś więcej. A gdyby usłyszeli rozmowę ( co nie jest wykluczone ) to zapewne cała rodzina i Stephen musieliby pomyśleć przede wszystkim nad zachowaniem Jorgosa.
Muriel się zmienia. Jak kiedyś Ci wspomniałam gdzieś tam ( albo nie Tobie ) lubię dynamicznych bohaterów, którzy w trakcie zmieniają się, na nowo kształtują swoje poglądy. W tym przypadku Muriel zmienia swój charakter. Z Jorosem jest podobnie, ale jemu zejdzie znacznie dłużej i będzie szło raczej baaaardzo wolno.
Ano bo widzisz, jakiś miesiąc temu, albo i więcej złożyłam wniosek o staż. I miałam gow garści. Czekałam na ich decyzję bardzo długo, aż w końcu dzwonią do mnie, że jednak nie przyznają mi go, bo nie mają pieniędzy, choć byłam dwa tygodnie wcześniej w szkole, gdzie miałam pracować i pytałam jej jak idzie z tym wszystkim, a ona powiedziała, że wszystko idzie dobrze, a oni kilka dni temu zadzwonili i powiedzieli, że nic z tego. Jestem taka wściekła, bo tak długo czekałam i przed nosem przeleciały mi dwie dobre prace...Pojadę tam czołgiem i przekonam ich do zmiany decyzji.