12.10.2012

12. Sen chorej


Rozdział może zawiera treści erotyczne oraz śladowe ilości orzeszków arachidowych.

I obiecana, kiedyś tam, dedykacja dla hindsight.
        
     
 - Czego? - zapytała Jorgosa, który trzymał w jednej ręce paczkę chusteczek, a w drugiej kask i patrzył na nią z troską. Z troską! Miała to gdzieś. Chciała po prostu mieć święty spokój, zwłaszcza teraz, gdy była chora.
 - Może troszkę grzeczniej? Trzymaj, wiem, że ich potrzebujesz. - Wcisnął jej do ręki chusteczki higienicznie i uśmiechnął się pokrzepiająco. Poczuła w dole brzucha dość dziwne mrowienie wywołane tym gestem i nie podobało jej się to. - Może weź sobie kilka dni wolnego? Widzę, że jesteś przeziębiona.
  - No coś ty? Poważnie? I co z tego? - zapytała i skrzyżowała ręce na piersiach. Pies przybiegł do niej, usiadł obok i wpatrywał się w wysokiego mężczyznę, który znów się pojawił.
Jorgos patrzył na nią intensywnie, jakby... jakby chciał przeniknąć do jej duszy i odkryć uczucia, które w sobie tłumiła. Mimowolnie zadrżała i postąpiła krok do tyłu, aby jego postać nie wydała jej się taka duża.
Usłyszała jak mężczyzna odchrząknął i odwróciła na niego wściekłe spojrzenie. To była jego wina. Cały ten splot wydarzeń, to wszystko było przez niego. Gdyby nie był takim palantem i nie mścił się na niej, byłaby w domu na czas i ciotka nie wyszłaby z mieszkania, a co za tym idzie nie leżałaby teraz w szpitalu,  to z kolei nie wiązałoby się ze zmianą planu dnia. Gdyby Melisanda nie uległa wypadkowi ona nie musiałaby wyprowadzać Diego tak późno i również nie byłaby zmuszona do jedzenia i picia coli w parku, gdy było zbyt chłodno na takie ekstrawagancje. Gdyby przedstawiła mu te zarzuty, Jorgos na pewno roześmiałby się jej prosto w twarz i powiedział, że nie zmuszał jej do tego, żeby jadła w parku.
 - To z tego, że nie chce cię widzieć chorej w firmie. Jasne?
 - Przecież masz wolne! - palnęła za nim zdąrzyła ugryźć się w język. Jorgos uniósł wysoko brwi i spojrzał na nią zaskoczony.
 - Skąd wiesz?
 - Tracy mi powiedziała – wyjąkała cicho i zapięła psu smycz. Diego spojrzał na intruza gniewnie, bo wiedział, że to przez niego spacer będzie krótszy.
 - Ach, biurowe ploteczki. Szefa nie ma, jest luz.
 - Nareszcie! - powiedziała i  odwróciła się na pięcie. Pewnie gdyby nie czuła się tak fatalnie, zdołałaby mu się wymknąć, ale ten idiota był uparty i dogonił ją bardzo szybko. Miał długie nogi i stawiał duże kroki.
 - Wiem, że się cieszysz, ale masz siedzieć w domu. Do szpitala na pewno cię nie wpuszczą więc nawet się tam nie wybieraj.
 - Ale dlaczego? - warknęła. Palnęła głupstwo. Przez niego zrobiła z siebie niedouczoną idiotkę. Oczywiście, że jej nie wpuszczą, ponieważ jest chora.
  - Bo jesteś przeziębiona – rzekł napuszonym tonem, a jego pompatyczny wyraz twarzy sprawił, że zjeżyła się i posłała mu wściekłe spojrzenie.
 - Lepiej idź do swojego motoru, bo ktoś ci go ukradnie!
 - Przykro mi, ale nie sądzę, żeby było to możliwe. Kluczyki mam tutaj. - Zadzwonił nimi w powietrzu. Na rękach wciąż miał rękawice z metalowymi wstawkami na kostki palców. - Idź do domu i kuruj się.
Spadaj, pomyślała.
 - Dobrze – westchnęła zrezygnowana. Pomyślała, że powinna powiedzieć mu, żeby się wypchał, ale ostatecznie takie rozwiązanie nie było złe. Szkoda tylko, że nie pójdzie do szpitala. - Do widzenia!
Szybko ruszyła przed siebie. Tym razem Jorgos nie dogonił jej. Wyszła z parku i po piętnastu minutach znalazła się w mieszkaniu. Choć czuła się fatalnie to jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Kasapi pociągał ją. Gdyby nie to, że oboje nie przepadali za sobą, to można było go uznać za idealnego kandydata na męża. Oczywiście, jeśli kobieta byłaby ślepa, głucha i niema, pomyślała w przypływie złośliwości. Miał mnóstwo wad i ona je widziała. Nie była obiektywna, ale nie znała go od tej lepszej strony. Ale czy on w ogóle taką miał?
 Jakiś głosik szepnął jej, że najwyraźniej ma jakieś dobre cechy, bo przecież wysłał ją do domu i koniecznie chciał, aby przyjęła jego pomoc.
 - Jasne – prychnęła. Przecież on na pewno oczekuje czegoś w zamian. Ale czego? Przecież wielokrotnie dawała mu do zrozumienia, co myśli o nim i zapewne nie liczył na to, że się z nim prześpi. Nie wskoczy mu do łóżka jak inne kobiety, które myślą, że zdołają go utrzymać przy sobie.
Przypomniała sobie jego ostatnią „przyjaciółkę”. Nie wiedziała o niej zbyt wiele, ale Tracy, której rodzice obracają się w tych samych kręgach towarzyskich, co Kasapi, widzieli u jego boku wystrzałową kobietę, z nogami do nieba. Podobno była jakąś aktorką i miała blond włosy. Pokazywał się z nią wszędzie. Na bankietach, na prywatnych przyjęciach, chodzili razem do teatru. Najczęściej lecieli prywatnym samolotem do Londynu i szli do jednego z wielu teatrów znajdujących się na West Endzie. Wszyscy mówili o nich, że są świetną parą, ale Tracy powiedziała jej, że kiedyś była na jednym przyjęciu i on też tam był z tą kobietą i nie dostrzegła, aby Jorgos był jakoś w niej zakochany. On nie był nią nawet zauroczony! Traktował ją jak coś przelotnego. Najwidoczniej ten padalec, lubi bawić się kobietami, pomyślała.
Zanim poszła do siebie, postanowiła poinformować panią Brin o stanie swojego zdrowia. Podeszła do starych, obdartych drzwi i zadzwoniła. Po chwili pojawiła się w nich starsza kobieta. Na nosie miała okulary, włosy upięła w ciasny kok. Ubrana była w stare dresy, a na nogach miała pantofle małpy.
 - Dzień dobry – wyszeptała cicho, bo gardło coraz bardziej ją bolało.
 - Muriel, ty jesteś chora! Wchodź szybko, zaraz ci przygotuję mleko z miodem – zawołała z troską Ophelia, ale Muriel odmówiła.
 - Nie, dziękuję. Chciałam tylko pani powiedzieć, że w moim stanie nie wpuszczą mnie do szpitala. Czy mogłaby pani przekazać cioci, że nie pojawię się u niej przez kilka dni? Gdyby była niespokojna lub chciała wracać do domu, to...
 - To mam jej wszystko cierpliwie wytłumaczyć. Wiem, Muriel. I dziękuję, że mnie poinformujesz. Obiecuję, że zadzwonię do ciebie, gdy coś się będzie działo.
 - Dziękuję. W takim razie do widzenia i przepraszam za kłopot.
 - Ależ nie masz za co przepraszać! Na pewno nie chcesz wejść?
Muriel potrząsnęła tylko głową i pożegnała się z Ophelią.
Nakarmiła psa, nalała mu wody, a potem poczłapała do pokoju. Rzuciła się na łóżko i w pozycji leżącej zdjęła z siebie kurtkę, szalik, czapkę i rękawice. Nie miała sił na nic więcej, więc wsunęła się pod kołdrę i zasnęła, czując jak przez jej ciało przechodzą dreszcze.
Śniła o Jorgosie. 
Był przy niej, tak samo jak wilk, który patrzył na nią ze smutkiem. Nikt nic nie mówił, ale Muriel czuła niepokój. I smutek, który sięgał, aż do samej istoty duszy. Całe jej ciało drżało, a ona nie wiedziała dlaczego. Było jej zimno i gorąco jednocześnie.
 Wydawało jej się, że leży na łóżku, które stało na podwyższeniu. Żeby wdrapać się tutaj, ten ktoś musiałby wejść po trzech schodkach. Ale jak ona tu się znalazła? Rozejrzała się wokół. Wszędzie było ciemno, choć doskonale widziała Jorgosa i wilka. To była jakaś nieograniczona bezdenna noc i nie mogli znajdować się w żadnej komnacie, sali czy pokoju.
 - Gdzie ja jestem? - zapytała. Nie odpowiedzieli jej. Spojrzała na wilka, ale dostrzegła w jego oczach tylko smutek, natomiast Kasapi patrzył na nią z jakimś dzikim błyskiem w oku, który jej się nie podobał. Emanował siłą. Wydawało jej się, że musi panować nad swą dziką naturą, którą miał wypisaną na twarzy. Otaczała go ciemna aura. Przypominał upadłego anioła. - Gdzie ja jestem?! - krzyknęła. Chciała wstać, ale poczuła, że jej nadgarstki są do czegoś przywiązane. Nogi tak samo. Świadomość tego, iż jest uwięziona wywołała w niej panikę i zaczęła się szarpać. Ale więzy nie puścił, co więcej: zaczęły wpijać się boleśnie w nadgarstki.
 - Syreno – odezwał się wilk, a głos miał wypełniony smutkiem.
 - Uwolnij mnie, proszę... Nie pozwól mnie mu skrzywdzić – zaczęła cicho. Wiedziała, że mężczyzna stanowi dla niej niebezpieczeństwo. Tak jej mówiła intuicja.  Poczuła, jak spadają na nią nowe uczucia. Czuła jak jej serce ogrania żal i to niewyobrażalne poczucie straty. Tak, jakby ktoś oderwał od niej część duszy.
 - On to ja – powiedziała dzika bestia. - Jest moim uosobieniem. Nie skrzywdzi cię.
 - Jorgos? Jorgos jest twoim... O nie, proszę...! - Szarpnęła się mocniej, ale nadal rzemyki trzymały mocno. Nie mogła tu być. Jorgos stanowił dla niej zagrożenie. - Nie możesz mi tego zrobić. Proszę. Powiedziałeś, że należę do ciebie, więc jak możesz mi to robić? Jak?! Nienawidzę cię. Rozumiesz? Nienawidzę! - Czuła się oszukana i zdradzona. Ale również podzielała emocje wilka. Wilka, nie Jorgosa. - Oszukałeś mnie.
 - Moja syreno, nie oszukałem cię. Jorgos to ja... Zaakceptuj to, bo nie masz innego wyjścia.   - Bestia podeszła do niej i wspięła się na schodki. Jego szare oczy patrzyły na nią. Miał oczy Jorgosa, choć jego spojrzenie było inne. Smutne, przepełnione bólem.
 - Dlaczego jesteś smutny? - zapytała. Zwierzę miało miękką sierść, która lśniła w świetle, choć nigdzie nie dostrzegła żadnych lamp, czy nawet księżyca.
 - Bo muszę zrobić coś, co ci się nie spodoba... - zaczął, ale urwał.
 - A co? - Poczuła ukłucie paniki. Serce zabiło jej gwałtownie w piersi.
  - Chce, żebyś należała do mnie – powiedział wilk, ale ona nadal nic nie rozumiała. Nie mniej jednak nie podobało jej się to, że wilk zszedł i stanął przy Jorgosie, który patrzył na nią z dziwnym wyrazem twarzy.
  - Dlaczego on tak na mnie patrzy? Nie podoba mi się to...
  - Wiem, ale to konieczność.
  - Jaka znów konieczność?
  - Należysz do mnie duszą i sercem, bo oboje czujemy to samo. Odczuwamy emocje i uczucia. Kiedy ja jestem smutny, ty też. Ja czuję twoją panikę i strach, ale nie należysz do mnie ciałem, nie czuję twojego bólu, a ty nie odczuwasz mojego. - Muriel szarpnęła się w przypływie strachu. - Musimy stanowić całkowitą jedność. - Już zrozumiała o co mu chodzi.
 - Masz na myśli seks? - zapytała i poczuła, jak serce pochodzi jej do gardła. To są jakieś kpiny!
 - Seks to  wulgarne słowo. Będziecie... będziemy się kochać...
 - A co to za różnica?! Nie ważne jak to się nazywa, ja nie chce brać w tym udziału! - wrzasnęła. - Nie chcę należeć do ciebie. Nie chcę!
 - To nie istotne czego ty chcesz. Jesteś moja.
 - Pocałuj się w... - nie skończyła, ponieważ zauważyła, że Jorgos zaczął się do niej zbliżać. Znów ogarnął ją strach. Nie, to była histeria. Jeszcze nigdy nie doświadczyła tego uczucia, ale teraz już wiedziała, teraz miała świadomość jej istnienia. I nie mogła znieść tego. Histeria napierała na nią ze wszystkich stron, ściskała ją za gardło, wywracała żołądek. - Nie zbliżaj się do mnie! Słyszysz? Nie podchodź do mnie! - krzyczała, ale jednocześnie miała świadomość, iż przegrała.
 - Nie masz wyboru – odpowiedział Jorgos. Głos miał czysty, uwodzicielski. I jego oczy... Przełknęła ślinkę. Boże, co robić? pomyślała spanikowana. Może go kopnie, gdy wejdzie na łóżko? Ale czy przypadkiem nie narazi się na jego gniew?
 - Nienawidzę was obu!
 - Muriel... - zaczął wilk z tęsknotą, ale ona tylko odwróciła głowę. Usłyszała jak Jorgos przystaje. Spojrzała na niego. Zaczął się rozbierać. Robił to powoli, jakby specjalnie chciał przedłużyć jej mękę, jej strach i histerię. Do oczu napłynęły jej łzy. Kiedy mężczyzna sięgał do paska przymknęła powieki spod których popłynął słony strumień.
 - Nie rób mi tego – poprosiła cicho. - Proszę, Jorgosie. Nie krzywdź mnie... Nie zadawaj mi bólu.
 - Zaboli cię tylko raz. - Nie o tym bólu mówiła, ale wiedziała, że nie ma nawet najmniejszego sensu wdawać się z nim w dyskusję.
 - To będzie gwałt!
 - Tak myślisz? Kiedy z tobą skończę, będziesz mnie błagała o więcej... Zapragniesz mnie. - Kasapi wydawał się być pewny siebie, a ona pragnęła umrzeć. Został już w samych bokserkach. Ale po chwili i one dołączyły do spodni i białej koszuli, krawatu i marynarki. W przypływie siły znów zaczęła się szarpać, cały czas obserwując Jorgosa, który stał niedaleko łoża i przyglądał jej się z pożądliwym uśmieszkiem.
Była naga. Nie musiała nawet patrzeć w dół, żeby to wiedzieć. Jak to się stało, że jej ubrania zniknęły? Miejsce, w którym się znajdowali wydawało się być nieskończoną przestrzenią, ale mimo to odczuwała ciepło. Jakby ktoś otulił ją  kołdrą. Ale nie zmniejszyło jej odczuć. Była przerażona.
Jorgos się poruszył i zaczął zmierzać w jej kierunku. Robił to tak powoli. Zapewne po to, by ją podręczyć.
 - Powiedz mu coś! - zwróciła się do bestii, ale nigdzie jej nie było. Została sama. Czuła się opuszczona. Dopóki wilk tu był, ona chciała walczyć, ale skoro jego zabrakło, poddała się całkowicie. Przegrała, bo ją opuścił. Zostawił ją samą z Jorgosem, choć wiedział jak się go boi, jak go nienawidzi. Nie mogła dopuścić do tego, by Kasapi się z nią kochał.
 - Muriel – usłyszała szept tuż przy uchu. Zadrżała. - Pragnę cię. Tak bardzo cię pragnę. Nie opieraj się. To nie ma sensu.
Jego długie palce musnęły jej szyję, a potem powoli zsuwały się na dół, aż do piersi. Zadrżała mimowolnie, a potem krzyknęła cicho. Chciała się wyrwać, ale nie miała siły. Walczyła z podwójnym wrogiem. Z szefem oraz z jej własnym ciałem, które zapragnęło Jorgosa. Drżała w oczekiwaniu na dalszy ciąg, w podbrzuszu poczuła ogień. Zamiast krwi miała gorącą lawę. Oddychała szybko.
Dłoń Jorgosa objęła jej piersi, a zaraz potem pochylił się nad nią i delikatnie ustami objął sutek. Jęknęła. Po jej ciele przeszedł dreszcz rozkoszy, który chciała zwalczyć jeszcze rozsądkiem, ale powoli przegrywał walkę z ciałem. Tak bardzo go pragnęła, że w tej chwili nie liczyło się to, że jeszcze kilka sekund wcześniej chciała stąd uciec.
Powietrze wokół niej drgało. Słyszała bicie własnego serca, które biło coraz głośniej i głośniej. Jorgos uniósł się i rozejrzał wokół. Twarz miał lekko zaczerwienioną, a oczy błyszczały mu w dzikiej namiętności, która niemal rozsadzała go od środka. Bała się i jednocześnie pragnęła być jego. A przecież nie uczynił zbyt wiele. Dziwne, głuche uderzania powtórzyły się, ale słyszała je wyraźniej. Nie było to bicie serca. To było coś innego. Oboje z Jorgosem nasłuchiwali i nagle dotarło do niej, że ktoś dobija się do drzwi.
Obudziła się natychmiast. Czuła się fatalnie, ale wrażenie jakie pozostawił po sobie sen było bardzo silne. O Boże... nie mogła uwierzyć, że przyśniło jej się coś takiego... Jak...? I dlaczego Jorgos?!
Zakaszlała głośno i otuliła się kołdrą. Pociągnęła nosem i zamknęła oczy, ale po chwili rozległ się dzwonek do drzwi.
 - Mam nadzieję, że to nie Jorogs. - Spłoniła się na samą myśl o tym, co on wyprawiał z nią podczas jej niedorzecznego snu. Jezu, skąd nagle takie erotyczne marzenia? Nie, to chyba nie były marzenia. Raczej wyglądało to jak niekontrolowany sen. I nie miała na niego wpływu. To co jej się przyśniło... Chyba nie mogło to świadczyć o jej w miarę zdrowym umyśle? Najwyraźniej gorączka była bardzo wysoka.

_________
I mogłabym jęczeć, że rozdział jak zwykle kiepski, że choruję i dlatego, że mam rozbite kolano i dlatego, ale po co? Jest taki jaki jest i trudno. Taki napisałam. W sumie to podoba mi się w tej swojej abstrakcji.

Pytanie za sto złotych, których nie mam( w sumie to mam, ale wydam je na dwie części "Klątwy tygrysa", więc chyba już ich nie mam ):
Chcecie czytać sceny erotyczne w tym opowiadaniu? Czy może darować sobie? Oczywiście nie tak skąpo rozbudowane

Nadal choruję.  I nadal poszukuję pracy.

10 komentarzy:

  1. Tsaa... Bardzo wysoka ta gorączka.

    Oczywiście, że chcemy takie sceny, oczywiście :3 Bardzo chętnie.

    Rozdział wcale nie był kiepski - wręcz przeciwnie.
    Muriel z tym swoim bezsensownym zaparciem staje się coraz śmieszniejsza... Ale to już chyba pisałam wcześniej.
    Jestem niezwykle ciekawa co będzie dalej... *_____*


    Szybko wracaj do zdrowia, bo skoro to jest kiepski rozdział to ja chcę przeczytać te, która napiszesz, będąc zdrowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet bardzo;)

      To się cieszę, postaram się napisać je najlepiej jak tylko potrafię.
      Dziękuję. Tak, pisałaś i podzielam Twoje zdanie, ale Muriel nie ufa Jorgosowi i dlatego tak się zapiera.
      Dziękuję:*

      Usuń
  2. Interpunkcja leży i kwiczy. Jeśli widzisz obok siebie dwa czasowniki i nie ma pomiędzy nimi spójnika typu "i", to w teorii powinien znaleźć się tam przecinek. Podam dwa przykłady, okej? "Szefa nie ma jest luz" - masz dwa czasowniki obok siebie, pomiędzy nimi po prostu musi się coś znaleźć. "Pewnie gdyby nie czuła się tak fatalnie zdołałaby(...)" - tutaj przed "zdołałaby", bo niestety to też jest czasownik. Pamiętasz jeszcze rozbiór logiczny zdania? Jeśli nie, to odśwież sobie, łatwiej wejdzie w pamięć, że drugie orzeczenie oznacza drugie zdanie. Nie żebym była jakimś specjalnym znawcą interpunkcji... Moje przecinki też leżą, ale już bez kwiku :D
    "Za nim poszła do siebie postanowiła(...)" - przemilczę brak przecinka po "siebie" XD Tym razem chodzi o "za nim". "Za nim" to ona mogła iść. Ale "zanim" wróciła do siebie, to już mogła coś postanowić :D Polski to jednak skomplikowany jest XD
    Trochę nie jarzę Twoich akapitów. Każdy zaczyna się w innym miejscu xD Teraz mi tak po drodze wpadło :D Masz je z html-a, czy spacjujesz? Bo widziałam na tajemniczym--ogrodzie, jak zrobić je z html-a :D
    "Nie mniej jednak" - niemniej.
    Słuchaj, nie wiem, czy wpływ na to ma Twoje zdrowie, ale tutaj nie ma żadnych literówek! XD

    Hahahahahahhaahah, ahahahahah, aha, ahahahahah, hahahahaha, hahahahhahaah, sfazowałaś mnie, no przysięgam! "- Masz na myśli seks? - zapytała i poczuła, jak serce pochodzi jej do gardła. To są jakieś kpiny! - Seks to takie wulgarne słowo. Będziecie... będziemy się kochać..." MISTRZU! :D
    Dobra, nie ma się co dziwić, że ludzie się boją moich komentarzy. Ja nigdy nie umiałam ich pisać, zwłaszcza, jeśli coś przyprawiło mnie o fazę. Takie tam dziwaczne próby napisania czegoś pożytecznego.
    Wracając do tematu... Nie no, powaliłaś mnie tym snem. Końcówka kompletnie na mnie nie podziałała, bo śmiałam się jak kretynka. Ale i tak... powaliłaś mnie tym dialogiem xD Ogółem ciekawe przedstawienie Jorgosa.
    Co do pytania za sto złotych... głos nieletniej też się liczy? Wiesz, nie żebym miała jakiekolwiek doświadczenie w opisywaniu takowych scen... nigdy nie próbowałam, choć moi czytelnicy próbują mnie do tego nakłonić (a tu już strzelamy facepalma:). W każdym razie wiem na pewno, że nie jest to łatwe zadanie. Jeśli chcesz, to pisz, jak najbardziej. Myślę, że zdajesz sobie sprawę z tego, że w takim przypadku będziesz musiała naprawdę dobrze operować językiem. Pierwsza rzecz, żeby tego nie spaścić, druga rzecz, żeby podziałało jak należy. Mmm, to już Twój wybór, ale też wcale nie proste zadanie.
    Dobra, wolę nie wiedzieć, jakie myśli snują się po Twojej głowie od momentu, kiedy przeczytałaś "nieletniej"... XD

    Ogółem, to bynajmniej nie jest to zły rozdział, wcale a wcale. Muriel może ma jakieś dziwne reakcje (chciałam powiedzieć, że trochę jak po amfetaminie, ale chyba nie powinnam wypowiadać się na tematy, o których nie mam pojęcia... masz rację, cały czas to robię) i czuję niedobór obłąkanej ciotki, ale jestem jak najbardziej na tak XD

    Pozdrawiam ciepło i życzę szybkiego powrotu do zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z interpunkcja zawsze miałam problem.
      le ja mam też tak, ze jak coś napiszę to potem zmieniam i okazuje się, że jest źle. Tak jeSt w przypadku: "Szefa nie ma jest luz" - tutaj wcześniej wstawiłam przecinek, ale go usunęłam, bo mi nie pasował.
      Akapity mnie strasznie wkurzają, bo po wstawieniu rozdziału na blog one po prostu znikają. Ale poszukam na TO, dzięki za ifno! :)
      Naprawdę nie ma? Starałam się je usunąć, wiec chyba się udało. Będę podtrzymywała mój stan zdrowia;)

      Tak, jeśli nieletnia nie boi się czytać scen. Może czasem warto spróbować? Albo przynajmniej napisać to gdzieś oddzielnym dokumencie i przeczytać to na spokojnie, zastanowić się i potem zdecydować, czy warto. Chyba tak, scena łóżka ( oczywiście to zależy, w jakim miejscu się znajdują bohaterowie ). Niedawno napisałam taką scenę, ale muszę ją ulepszyć i dodać kilka zdań. Poczytam parę romansów, może uda mi się coś tam wykombinować.

      Ja mam spory problem z przelewaniem myśli na papier lub klawiaturę i nigdy nie wychodzi mi to tak, jak sobie zaplanowałam i to doprowadza mnie do frustracji, bo zależy mi na tym, by czytający nie widział żadnych błędów, a samą treść, która mu się podoba.

      Muriel ma dziwne reakcje, bo w końcu spotkała osobnika płci męskiej, który coś od niech chce, choć to ukrywa, a ona nie ma pojęcia, co z tym fantem zrobić i zachowuje się jak lekko pierdolnięta. Przepraszam Cię, Muriel, wiesz, że Cię lubię;)
      Ciotka to postać epizodyczna, więc wiele jej tu nie ma. Może w najbliższych rozdziałach będzie trochę więcej Melisandy.

      Pozdrawiam i dziękuję! <3

      Usuń
    2. Bo interpunkcja to cholerne zło jest. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak poprawiła się moja poprawność od czasu, w którym sama zaczęłam pisać! :)
      Nie ma za co. Sama u siebie ustawiłam to w htmlu, ale potem dostałam gotowy, żeby szablon zmienić i boję się trochę, że jak w nim zacznę kombinować, to mi się zniszczy XD
      Nie podtrzymuj złego stanu zdrowia, po prostu rób z każdym rozdziałem to, co zrobiłaś z tym :D

      No, nieletnia nie boi się czytać scen, chyba że masz zamiar zrobić z tego jakieś BDSM, ale nie podejrzewam Cię o to.

      Hahaha :D Ludzie dziwnie zachowują się w sytuacjach, w których nigdy wcześniej się nie znaleźli, masz rację :D Ale sen naprawdę był powalający. Zaczęłam śmiać się i klaskać jak kretyn, a moje psy patrzyły na mnie, jakbym była szurnięta XD
      Lubię ciotkę! :D

      I również pozdrawiam :D

      Usuń
    3. Ja dużo czytam i staram się trochę zrzynać od autorek.
      Zawsze możesz zapytać autorkę szablonu. Może coś Ci doradzi:)
      Och, na pewno: to też. Chociaż ja nigdy nie byłam perfekcjonistką. Jestem leserem totalnym.

      Żadnych BDSM i tego typu. Będzie sam sex;)

      Wiem to sama po sobie:) Ja naprawdę nie lubię znaleźć się w sytuacji dla mnie dziwnej albo zaskakującej.
      O, to pozdrawiam twoje psy, do których mam wielką słabość:)

      Usuń
  3. Łooooooooł, posłuchała się mojego Jorgosa <3 Widać, że coś się zmienia, oj zmienia. ;> Tak niby się przed nim broni,a tu taki sen i ten wilk. Cudowny motyw wymyśliłaś. Podobało mi się i szkoda, że musiała się obudzić. ;< Hahahaha, mi takie sceny nie przeszkadzają. Nawet jestem zawiedziona, że się obudziła, hahaha. :D Oby to był mój Jorgos! :D
    O, i dziękuje za dedykacje! <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile.Znasz.Sposobow.Zabijania.15 października 2012 02:46

    Pisz kobieto, pisz dalej. Nie wyobrażam sobie nawet byś miała zacząć pisać to w wersji dla 13latków. Ale zaczynając od początku. Podoba mi się pomysł, historia, emocje. Lubię czekać na więcej i więcej. Zdrowiej tam i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. uuaaaa, spamujemy. ściślej mówiąc chciałam tylko dać znać, że jest 20 października po godzinie 22. a teraz przewijamy stronę w górę i patrzymy w "Informacje"... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spamciaj mi tutaj:)
      Żartuję.
      Przepraszam, nie mogę się po prostu zebrać. Dopadła mnie depresja i olewacki stosunek do moich "dzieci". Postaram się pozbierać;)

      Usuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Breatherain, Impressole, Sakis Rouvas, Lea Michele.