Poproszę
dla tego rozdziału o minutę ciszy *patrzy na zegarek i odlicza
sekundy*.
Wystarczy.
Kiedy Muriel złożyła mu
wymówienie, poczuł się dość dziwnie. Nie wiedział, co to było
i szczerze powiedziawszy nie chciał wiedzieć. Mało obchodziły go
ludzkie odruchy, które trzynaście lat temu zrobiły z niego głupca.
Teraz stawiał na racjonalizm, twarde stąpnie po ziemi i seks bez
zobowiązań. Nigdy przed nikim nie ukrywał, że kobiety dobre są
jedynie w łóżku. No, może nie wszystkie, bo zdarzyło mu się
kilka razy spać z takimi, co rzeczywiście nie wiedziały, jak w to
się gra. Ale, pomyślał, nie były dziewicami w przeciwieństwie do
Muriel. I nie groziły mu pozwem. Miał ochotę skręcić jej kark za
to, że w ogóle ośmieliła się wejść do gabinetu i przynieść
ten dokument, a nie mówiąc już o tym, że straszyła go czymś
takim. Musiała być albo zdesperowana albo głupia. Albo jedno i
drugie.
Przez
wiele lat próbował wymazać z pamięci oszczerstwa, jakie rzucała
Sybill w jego stronę tuż przed obliczem sędziego. Była dobrą
aktorką i potrafiła przekonać każdego o jego winie. Grała tak
świetnie, że on sam potrafiłby jej uwierzyć, gdyby nie to, że on
siedział na ławie oskarżonych. No cóż, było minęło, dzięki
tej intrygantce nauczył się odróżniać kobiety interesowne. Ale,
które takie nie były? Chyba wszystkie. Nawet Muriel. Nawet ona i
chyba to właśnie go zabolało. Dlaczego? Nie wiedział i miał
nadzieję, że szybko mu przejdzie. Przejdą mu te cholerne głupoty,
jak w końcu zakopie się w pościeli z Iseabellą nad dwa dni. Już
sięgał po telefon, ale szybo zrezygnował. Najpierw praca, a potem
przyjemności. Wmawiał to sobie, ale musiał się w końcu
zmobilizować, bo w ostatnim czasie zbyt często jego myśli biegły
w innym kierunku. W kierunku tej cnotliwej panienki, która działa
mu na nerwy. Cholera, czy rzeczywiście tak nagrzeszył, że został
pokarany Muriel? Najwidoczniej tak. Westchnął ciężko i prawie się
roześmiał. Zbyt często zaczął użalać się nad sobą. Poza tym
czekała na niego sprawa z testamentem.
Co
się stało Anistosowi, że nagle zachciało mu się żenić wnuka? I
to jakim kosztem?! Skąd, na Boga, miał wziąć uczciwą kobietę,
która bez zbędnych pytań poślubi go i jeszcze zgodzi się urodzić
mu syna? No właśnie, syna. To jakiś absurd i pomyłka. Poza tym,
on chciał mieć córkę. Chciał, to dobre określenie na coś, co
nigdy się nie ziści, nawet, jeśli bardzo by się starał. Teraz
jednak nie myślał o tym w ogóle. Po co? Jest za stary na takie
banały. Nie ma, co się oszukiwać. A tą uczciwą kobietę musiałby
chyba szukać wśród zastępów zakonnic.
Spojrzał
na zegarek. Przerwa na lunch. Nawet nie wiedział, kiedy czas tak
szybko mu zleciał. Wyszedł do sekretariatu, w którym zastał
tylko... Muriel. Siedziała zawalona papierami i zawzięcie
wstutkiwała coś w komputer. Uśmiechnął się pod nosem, choć
przez chwilę poczuł lekkie ukłucie wyrzutów sumienia. Przeszedł
obok niej bez słowa.
-
Kutafon – usłyszał ciche warknięcie. Gdyby nie jego świetne
opanowanie zapewne przystanąłby, starając się zrozumieć to, co
powiedziała. Nie mógł w to uwierzyć. Prawie parsknął śmiechem,
gdy wyszedł na korytarz. Bardzo zaskoczony był tym, że powiedziała
to pół głosem, niż samym określeniem. Czyżby słowiczek
przeistaczał się w drapieżnego ptaszka? Może wcale nie jest takim
wystraszonym zwierzątkiem za jakie ją uważał? No jasne, że nie!
Przecież przedstawienie jakie rozegrało się w jego biurze było na
to dowodem. Może jej nie doceniał? Może spróbuje jeszcze raz? A
co mu szkodzi? Tym bardziej, że Muriel i tak odchodzi, co oczywiście
nieco komplikowało sytuację, ale przecież warto ją trochę
pouwodzić? Przy odrobinie szczęścia może skończyć się na
igraszkach w jego biurze. A potem arrivederci.
Może nie tak do końca, ale na pewno nie będzie wikłał się w
związek z Muriel Tu chodzi tylko o jego potrzeby. O niego samego.
Mógłby sobie też udowadniać, wmawiać, że ta dziewczyna wcale, a
wcale go nie pociąga, ale i tak w końcu musiałby przyznać się do
tego, bo ilez można oszukiwać ciało? Owszem, była drażniąca i
to jej purytańskie zachowanie doprowadzało go szału, ale z drugiej
strony ta powłoka kryła w sobie coś więcej, niż dziewczynę,
która go nie znosiła.
Kiedy
stanął przed kontuarem, zdumiał się, że tak szybko zmienił
zdanie i stosunek do Muriel. Jeszcze chwilę wcześniej miał ochotę
ukręcić jej tą ślizną główkę, a teraz nie myślał o niczym
innym, jak tylko o tym, by w końcu pozbyć się tego nieprzyjemnego
ciśnienia w lędźwiach. I dziwny uścisk czuł też na całym
ciele. Cholera jasna! Kto by pomyślał, że jest takim, hmm,
napalonym kretynem? Poza tym, jakoś nigdy wcześniej nie zadawał
się z kobietami, które ledwie wyszły ze szkoły. A Muriel właśnie
niedawno ją skończyła. Wolał rówieśniczki, bo przynajmniej nie
miały głowy nabitej marzeniami o prawdziwej miłości i nie
oczekiwały zbyt wiele od ich związku. W końcu w dzisiejszych
czasach ludzi nie było stać na miłość, ewentualnie na coś, co
by przypominało to uczucie. Teraz każdy oczekiwał od partnera
stabilności finansowej, dobrego seksu i ewentualnie wierności, choć
coraz częściej zdarzały się wolne związki.
Zamówił
kawę. Może i był szefem, ale to nie oznaczało, że stołówka
miała służyć tylko i wyłącznie jego pracownikom. Do napoju
dodał jeszcze cały stos kanapek. Znany był w firmie z tego,
że lubił dużo jeść i chyba inni mężczyźni mieli podobnie, bo
zauważył, iż większość też sobie nie żałowała. Każdy z
nich był silnym, zdrowym facetem, więc chyba powinien też jeść
zdrowo. I mieć swoje potrzeby. No właśnie, do potrzeb wracając.
Musi chyba zadzwonić do Isabelli. Znów sięgnął po telefon, ale
kolejny raz zrezygnował. Kanapki czekały i gorąca kawa. Boże,
kiedy to się stało, że zaczął przedkładać jedzenie nad dobrą
zabawę w łóżku? Chyba rzeczywiście posunął się w latach.
Westchnął smętnie i zabrał się za jedzenie.
Tracy
stała przy kontuarze i uważnie obserwowała szefa, który wglądał
jak z krzyża zdjęty. Nie, lekko przesadziła. Po prostu wydawał
się zamyślony. Zastanowiła się przez chwilę. Podejdzie do niego,
nic jej nie szkodzi, tym bardziej, że może coś się dowie o jego
przyjacielu. Ciekawe, czym zajmował się Stephen. Nie widywała go
zbyt często, choć pracowała tu już od dwóch lat. Ale w ostatnim
czasie czasami myślała o nim. Był przystojny i w ogóle taki...
idealny. I to właśnie był problem. Facet idealny, to facet zły.
Musi coś ukrywać, skoro odniosła takie wrażenie.
No
dobra, to było z jej strony egoistyczne, ale może nie do końca. W
końcu siedział sam, a ona nie widziała wolnego miejsca i chciała
mu dotrzymać towarzystwa. Jorgos nie był zły, ale dobry też nie.
-
Dzień dobry. Mogę się przysiąść? - zapytała. Kasapi uniósł
wzrok i po chwili kiwnął głową. Bez słowa odsunął jej krzesło,
a ona mogła postawić kubek gorącej herbaty i plastikowe pudełko z
kanapkami.
-
Dzień dobry – odparł uprzejmie na wcześniejsze słowa.
Tracy
zastanowiła się przez chwilę, jak to możliwe, że dla niej i dla
innych sekretarek był miły, a dla Muriel nie? Nikomu nie umknęło
to, że Jorgos w poprzednim miesiącu wściekał się na nią z byle
powodu. Po firmie krążyły różne, dziwne plotki, ale ona je
ucinała, bo nie chciała, by doszły uszu szefa, no i nie chciała
też psuć opinii dziewczyny, która nic nikomu nie zrobiła. Owszem,
nie musiała się spóźniać i czasami była naprawdę irytująca,
ale było młoda. Westchnęła. Ona sama nie była stara, choć
czasami tak się czuła. Miała dopiero dwadzieścia cztery lata i
choć między nią, a Muriel było tylko trzy lata różnicy, to
jednak obie zupełnie inaczej podchodziły do niektórych spraw. Czy
rzeczywiście w wieku dwudziestu jeden lat ma się inne poglądy?
Pewnie tak. Znaczy chyba tak. Ona nie pamiętała zbyt dobrze tego
okresu, albo inaczej: nie chciała nic pamiętać z tamtych lat.
Musiała się jednak powstrzymać od wspomnień, bo nie chciała
przywoływać złych duchów.
-
Smacznego – powiedziała do Jorgosa i sama zajęła się
konsumowaniem kanapki.
-
Dziękuję i życzę ci tego samego – odpowiedział. Jedli w
milczeniu przez jakiś czas. Tracy koniecznie chciała porozmawiać i
dlatego zaczęła jej ciążyć ta cisza. Okazja szybko się
znalazła, gdy prezes w pewnym momencie prychnął pogardliwie.
Podążyła za jego wzrokiem. Do stołówki weszła Muriel. Jak
zwykle wyglądała na zmęczoną i smutną. Czy ta dziewczyna w ogóle
się uśmiecha? Powinna przestać być taką męczennicą. Lubiła ją
i chciała, żeby jej młodsza koleżanka zaczęła być wesołą dziewczyną. Była młoda, więc powinna korzystać z życia.
-
Nie lubisz jej, no nie? - zapytała i zerknęła w jego stronę, a
potem dyskretnie przeniosła wzrok na rudowłosą dziewczynę.
-
Dlaczego cię to obchodzi?
-
Ponieważ przykro mi się robi, gdy traktujesz ją w ten sposób.
Odpuść. Zresztą to są jej ostatnie dwa tygodnie w pracy. Chcesz,
żeby zapamiętała cię jako nieprzyjemnego szefa? - Przyjrzała mu się uważnie.
Coś w jego wyrazie twarzy i oczu się zmieniło. Nie wiedziała
tylko, co. Wzruszyła ramionami, udając obojętną, ale musiała się
przyznać, że relacje Jorgosa i Muriel były naprawdę dziwne i nie
wiedziała, co się między nimi wydarzyło, że szef postępował
właśnie w ten sposób. Na pewno nie znał jej wcześniej.
-
Mało mnie obchodzi jak mnie zapamięta.
-
Jasne. - Posłała mu sceptyczne spojrzenie. Jakoś nie specjalnie mu
wierzyła.
-
Tracy, o co ci właściwie chodzi? Co chcesz osiągnąć zadając mi
te pytania? Nie przepadam za nią i już. Denerwuje mnie styl jej
bycia, zachowanie, wszystko, więc nie rozumiem dlaczego sugerujesz,
że miałbym się przejąć tym, co myśli ta cnotka - odparł
gniewnie i posłał jej sarkastyczny uśmiech. - Nie masz lepszych
zajęć?
-
Wszyscy faceci twierdzą, że kobiety są skomplikowane, ale wy to
dopiero jesteś nie do rozwiązania. Nie rozumiem twojego zachowania,
ale widzę, że temat jest dla ciebie drażliwy, więc będzie lepiej
jeśli wrócę do biura. - Wstała i odeszła. Nic się nie
dowiedziała o Stephenie. Cholera.
Jorgos
siedział przez chwilę wpatrując się w plecy Tracy, aż w końcu
zniknęła z pola widzenia. Potem przeniósł spojrzenie na rudą
dziewczynę, siedzącą pod oknem i jedzącą jogurt. Co z nią była
nie tak? No dobrze, może nie miała łatwego życia, ale nie to nie
oznaczało, że musiała zachowywać się jak chodząca ofiara losu.
Nie mogła po prostu być taka jak inne kobiety?
Uśmiechnął
się pod nosem i wstał od stolika. Postanowił, że im szybciej
zacznie pracę tym szybciej skończy.
__
__
Rozdział
( nudny, wiem ) dodany już dziś, choć obiecałam sobie, że dodam
go jutro, jak wrócę z Rzeszowa, ale nie wiem, ile mi tam zejdzie.
Coraz
mniej chce mi się pisać to opowiadanie, ale szczerze powiedziawszy
chce je już skończyć, wiec muszę się spiąć i zacząć zabrać
za pisanie jak Pan Bóg przykazał. A jak już uda mi się wykrzesać
odrobinę entuzjazmu to zrobię to, co już od dawna mi chodzi po
głowie.
I
coraz mniej boję się wyników. Będzie dobrze.
MATKO, JORGOS TY...lofciam cię. <3
OdpowiedzUsuńOkej, to tak wstępem jeszcze potem się nim pojaram. :D
Ma rację! Facet ma rację i Tracy też ma rację! :D Muriel to chodząca ofiara, przecież to młoda dziewczyna więc mogłaby się uśmiechnąć i pobajerować Jorgosa, tak go zranić żeby był taki uroczo smutny i załamany, a POTEM PRZYSZŁABYM JA I GO TULIŁA, TULIŁA. <3
Nie wiem, co Ty chcesz od tego rozdziału? Jest bardzo dobry patrząc na to, że przedstawiłaś myśli mojego kochanka! <3 On jest cudowny. Nie mogę, jak ja znajdę męża jak mam takie wymagania. -.- Porażka. :D
Czekam na te dwa tygodnie pracy Muriel i może naprawdę zacznie ona się cieszyć życiem bo aż mi serce pęka.
I będzie wszystko dobrze, zobaczysz. ;)
Ale Ty go kochasz, jeny:)
UsuńAle Wy jej nie lubicie, ale cieszę się, że wywołuje emocje. Gorzej byłoby, gdybyście nie odczuwały do niej nawet złości, czy niechęci.
Och, zdradzę Ci, że jeszcze będziesz miała okazję go przytulić i pocieszyć;) Na pewno.
Ach, Jorgos jest w Twoim haremie? A nie będzie zazdrosny ten właściwy? :)
Skacze, raduje się, widzi rozdział i pamięta, żeby zapytać, dlaczego Jorgos chce mieć córkę, skoro uważa kobiety za to, za co uważa... Dobre pytanie, nie?
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się Twój tok myślenia. Mam tu na myśli fakt, że coraz mniej chce Ci się pisać to opowiadanie. Wiedz, że jakimś iście genialnym sposobem znajdę Cię i zjem, jeśli nie skończysz! XD
Ale do rzeczy. Rozdział wcale nie był nudny. Fakt, nic się nie działo, posiedzieliśmy może trochę w głowie Jorgosa i mogła to być jedynie część dłuższego fragmentu. Wiem, to pocieszające stwierdzenie było, ale naprawdę, ten rozdział to takie nic przed burzą. Jestę ciekawa, do czego Jorgos doprowadzi. Wyczekuję chwili, aż wreszcie pojmie, że winien szybko uganiać się za Muriel i prosić ją o rękę.
Faceci... Cóż, zależy, na którego się spojrzy. Większość jest banalnie prosta i przewidywalna, ale Jorgos właśnie do tego typu nie należy. Mężczyźnie trudno zrozumieć kobietę, kobiecie mężczyznę, bo pomiędzy nami jest przepaść. Nawet jeśli oni są prości i przewidywalni, to faktycznie, nie oznacza to, że da się ich zrozumieć... Ech, i ja miałam w zamiarze powiedzieć coś inteligentnego odnośnie rozdziału. Naprawdę miałam takie zamiary XD Nie wyszło. ;x
Muriel z lekka wkurza mnie tą swoją postawą nigdy-nie-uśmiechnięta. Ostatnio ciągle trafiam na wiecznie uśmiechniętych ludzi, niesamowicie wesołych, odprawiających takie numery, że jest to dla mnie niemałym szokiem. Jest kilka takich osób, które znam od lat. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie mają łatwego życia, ale gdybym ich nie znała... w życiu bym nie zgadła. A Muriel zdaje się dążyć prosto do jakiegoś emoszjonalgrup. :D Ech, struta Muriel, struta. ;x
No, to ja czekam na część dalszą. Bardzo czekam! I trzymam kciuki za jutro.
Pozdrawiam :)
Może, żeby ją wychować właściwie, żeby nie była taka jak właśnie te kobiety?:)
UsuńSkończę, skończę. Poza tym głupio tak zostawić wszystko w środku, tym bardziej, że bliżej końca niż dalej;)
No dzięki:) Hahaha, zobaczymy. Ale wiedz, że Jorgos nigdy nie prosi, on żąda, ewentualnie bierze bez pytania;)
Czemu nie wyszło? Właśnie wyszło, w moim przekonaniu. I masz świętą rację. Czasami proste rzeczy są zdecydowanie trudniejsze od tych z pozoru zagmatwanych.
Ej no, dziewczyna ma kłopoty. Trudno jest jej wykrzesać odrobinę szczęścia, ale to się zmieni, już się powoli zmienia, więc już nie będziecie narzekać na jej humor;) EMO? Hahaha, że niby będzie golić żyły? Tu się czepiam bardziej stereotypów;)
Ok, ok:)
Póki pamiętam - w oczy rzuciło mi się w jednym miejscu sformułowanie "bardziej weselsza", błagam, popraw, bo brzmi co najmniej dziwnie. Poza tym Elle się podobało;] (zaczynam o sobie mówić w trzeciej osobie... To pewnie kwestia godziny, bo w końcu piszę ten komentarz o trzeciej w nocy, lol).
OdpowiedzUsuńPodobało mi się przede wszystkim to, że na moment zrezygnowałaś z narracji Muriel i zaproponowałaś pooglądanie sytuacji z perspektywy dwóch innych postaci: Jorgosa się wprawdzie spodziewałam, ale o nim zawsze przyjemnie się czyta, bo fajnie poznawać jego motywy (teraz dowiedziałam się, dlaczego tak się wściekł na Muriel za tę wzmiankę o pozwie, ha!), w jego przypadku stwierdzenie, że doświadczenia cię kształtują jest całkowicie prawdziwe;) no i Tracy, której się całkiem nie spodziewałam, a która była bardzo miłą niespodzianką! Już ją lubię (i to chyba nie dlatego, że jest w moim wieku, a myśli tak, jakby miała czterdziestkę na karku^^), głównie za te negatywne myśli na temat Muriel, z którymi w stu procentach się zgadzam! Pewnie dlatego, że ja sama jestem raczej osobą pozytywnie nastawioną do świata i nawet w trudnych sytuacjach potrafię się uśmiechać, mam spore poczucie humoru i w ogóle jestem taka... optymistyczna raczej, zaczyna mnie denerwować to ciągle zwieszanie nosa na kwintę przez Muriel. I świętoszkowatość. Nie mówię, że ma się teraz zacząć tarzać facetom po łóżkach, bo jasne, że tego nie zrobi, ale odrobina luzu by jej się bardzo przydała... Na przykład taki wypad do klubu z Tracy! xD noo, ale wiem, ciotka w szpitalu, wymówienie, Jorgos, mnóstwo kłopotów na głowie i Muriel znowu chodzi ze zwieszoną głową, jakby na podłodze miała znaleźć żyletkę. Za to Tracy i jej podejście do życia jest super;)
Tak w ogóle to... Dzisiaj coś strasznie narzekam, bo Muriel jest już drugą główną bohaterką, która mnie wkurza. Może to dlatego, że właśnie przetłumaczyłam z angielskiego dwie minuty filmiku o tym, jak to wydobywanie gazu łupkowego w USA jest zabójcze, i to mnie tak źle nastawiło, nie wiem^^ tak czy inaczej - wcale nie było nudno, wręcz przeciwnie, czekam na więcej i trzymam kciuki za ten Rzeszów, żeby wszystko poszło po Twojej myśli:)
A teraz całuję i wreszcie idę spać!
O trzeciej? Czemu Ty jeszcze nie śpisz?:) Poprawiłam, bo rzeczywiście to było z lekka nie tegez:)
UsuńJak najbardziej. Lubię pisać z jego perspektywy, ale jest mi trochę ciężko, bo nie wiem, co trzydziestoparoletniemu facetowi siedzi w głowie: seks - wiadomo, ale co z resztą? :) Ale staram się. Fajnie, że Tracy przypadła Ci do gustu. W sumie nie planowałam jej dodawać, ale stwierdziłam, że dobrze by było, gdyby ktoś inny próz Jorgosa, powiedzmy, wypowiedział się na temat Muriel. A Tracy jest sympatyczną osobą, więc myślę, że Wam bardziej przypadnie do gustu ona, niż Muriel ( kocham Was za to, że wzbudza Was takie emocje ). Pomyślałam o tym, by czasami wtrącać wątek Tracy, ale nie za często.
Jak rozwinie skrzydła to na pewno postara się już nie wkładać włosienicy i będzie naprawdę wyluzowana.
Ach, nie przejmuj się. Bo ciesze się, ze Muriel wzbudza w Tobie i w reszcie takie emocje:) Mi to nie przeszkadza, bo zależy mi na tym, by opowiadanie wywoływało emocje, bo najgorsze dla pisarza, jeśli utwór jest beznamiętny pochłonięty przez "czytacza".
I poszło, więc z dużym zapałem zabieram się za opowiadania;)
Ja również i życzę dobrej nocy! :)
Zegar biologiczny mi się poprzestawiał i teraz non stop tak chodzę spać. Nie wiem, jak od przyszłego tygodnia uda mi się wrócić do pracy xD
UsuńHaha, któż z nas mógłby wiedzieć? Ale od czego jest wyobraźnia?^^ moim zdaniem idzie Ci całkiem nieźle, ale ja jestem w tym temacie jeszcze bardziej zielona od Ciebie, bo nigdy nie próbowałam pisać z perspektywy faceta. A Tracy... rzeczywiście, może i jest bardziej "do lubienia" niż Muriel, ale to chyba dlatego, że jest po prostu mniej skomplikowana;)
Och, no to dobrze!
To się naprawdę cieszę, bo już myślałam, że jestem taka paskudna i w ogóle. Ale zauważyłam, że tak często jest, że główne bohaterki wkurzają i nie bardzo dają się lubić:)
Mam nadzieję, że skoro tak, to teraz Wen tutaj dopisuje ;P
Całuję!
Ach, nie przejmuj się. Ja również chodzę bardzo późno spać, ale niestety, budzę się wcześnie: zazwyczaj koło 7 i potem nie mogę zasnąć;) zacznij trenować do pracy;)
UsuńKtóra z nas, kobiet mogłaby to wiedzieć. Mężczyźni to nie zbadane stworzenia. Ja też nie, to jest mój pierwszy raz, jakkolwiek to dziwnie brzmi. le dziękuję za komplement, czuję się zaszczycona;)
I nie jest główną bohaterką;) No i Tracy jest odskocznią od Muriel;)
Naprawdę? No ta ja jestem jakaś dziwna, bo zazwyczaj lubię każdą główną bohaterkę. Ale ja to ja... Zawsze pozytywnie podchodzę do niektórych bohaterów, którzy nie zdążyli mnie zrazić do siebie:)
Ach, tak, jasne. Wen jest niezastąpiony! Jak to kochanek;)
<3
Ej, nie wyobrażam sobie by nie chciało Ci się już pisać tak bardzo. Mam nadzieję, że chwilowy brak słońca nie będzie tak zgubny w skutkach i nabierzesz chęci. Życzę Ci dobrej pogody i dobrego samopoczucia... od tego to już mało do szczęścia potrzeba ;)
OdpowiedzUsuńJuż nabrałam i zabrałam się do pracy:)
UsuńDziękuję! Życzenia się przydadzą;)