NECCO: Tylko mi tu potem nie pisać żadnych spojlerów. Rozumiemy się? Niech to będzie tajemnica Poliszynela. :) w ogóle to bestia twierdzi, że mój piękny, cudny szablon jest skażony. Nosz kurde.... Poza tym, dwie z Was na pewno się ucieszą;)
Kiedy
drzwi cicho stuknęły, Jorgos opadł na fotel i przymknął powieki.
Wciąż w powietrzu unosił się delikatny, eteryczny zapach jej
perfum, a on nada próbował zapanować nad gorącym drżeniem ciała.
Nie chciał, aby Muriel tak na niego działała. Wolał aby to była
Isabella albo ktokolwiek inny, ale nie ona. Nie pasowali do siebie
pod żadnym względem. Pochodzili z dwóch różnych światów. On
wychowywał się najpierw na Thasos, a potem przez wiele lat mieszkał
w Pietrasanta, i zawsze były to miejsca, gdzie bogaci ludzie
zamieszkiwali w swych obszernych willach, spędzali lato w domach. Na
wyspie Thasos przyjeżdżali do domów tylko na wakacje, a potem
wracali na długie miesiące do Anglii lub innych rajów Europy.
Podobnie było z włoskim Pietrasanta. Muriel wychowała się w
zupełnie innych warunkach. Zapewne nigdy nie była poza granicami
kraju, nawet nie wyjeżdżała z miasta.
Sam
nie wiedział, co o niej myśleć. Była pełna kontrastów,
sprzeczności, które tworzyły mieszankę wybuchową. Nie wiedział,
co zrobi w danym momencie lub co powie. Musiał się liczyć z tym,
iż Muriel w każdej chwili może zacząć krzyczeć i to nie wcale
nie tak, jakby chciał. Była nie do określenia i właśnie dlatego
stracił rozeznanie. Już sam nie wiedział jaka ona jest. Czy jest
cichą, skromną dziewczyną. Czy jest to małe ogniste stworzenie z
wybuchowym temperamentem idealnie pasującym do jej płomiennych
włosów.
Musiał
jednak wziąć się w garść, bo nie może pozwolić sobie na to, by
byle kto wytrącał go z równowagi. Nie, Muriel chyba nie mogła być
byle kim, skoro z jej powodu zaczął opuszczać się w pracy. Muszę
się pozbierać, pomyślał, gdy spojrzał na wyłączony laptop. Po
chwili uruchomił go i rozpoczął prace nad nowym projektem.
Dotyczył on tabletów, które można byłoby wykorzystać w wojsku.
Amerykańska armia zgłosiła się do niego i zaproponowali
współprace przy tworzeniu tego cudeńka. Nie mógł się doczekać
efektów końcowych. Uważał to za jeden z najlepszych pomysłów,
jaki do tej pory udało mu się stworzyć. Pięć lat studiów, a
także wiedza teoretyczna zdobyta podczas wielogodzinnego
przesiadywania w laboratorium sprawiły, że pomysły na nowe,
funkcjonalne urządzenia same wpadły mu do głowy. Jednak teraz miał
lekki zastój w pracy i musiał nadrobić zaległości. Klient czekał
i nie może zaprzepaścić tego kontraktu. Waszyngton zapłaci grube
miliony za niedużego tableta mającego posłużyć w wojsku na
ćwiczeniach, a potem w Afganistanie. Ale była Muriel i ona ciągle
gdzieś majaczyła mu na obrzeżach umysłu, który zamiast pomagać
w tworzeniu nowych funkcji, jedynie pokazywał mu usta tej dziewczyny
gotowe do pocałunku. Miękkie, koralowe wargi były jedną z tych
rzeczy w pannie Dumn, które przyprawiały go o przyjemny dreszcz.
Uśmiechnął się do siebie, gdy przypomniał sobie poranny
pocałunek. Gdyby tylko ich relacje wyglądałby nieco inaczej to poprosiłby ją, aby z nim zamieszkała, bo chciał ją
mieć przy sobie, chyba tylko po to, by w końcu się z nią kochać.
I pokazałby jej, że seks jest zdecydowanie przyjemniejszy niż
miłość, już on by się o to postarał.
Był
jednak jeden mankament. Muriel była dziewicą. Nie
stanowiło to dla niego żadnego problemu, w końcu łatwo mógł sobie z tym
poradzić, ale czy dla niej nie byłoby to zbyt bolesne? Pierwszy
fizyczny kontakt z mężczyzną wywoła u niej pewien dyskomfort.
Niemal się roześmiał na głos, gdy uzmysłowił sobie, że to była
jedna z tych rzeczy, o których nie miał pojęcia. Kobiece ciało
znał na pamięć, potrafił je rozpalić do czerwoności
przedłużając grę wstępną lub sam akt, tym samym doprowadzając
kochankę do burzliwej kulminacji, tak aby nie była wstanie przez
długie minuty złapać oddechu. Natomiast dziewice były tym
rodzajem kobiet, których nie spotykał na swej drodze. Muriel, o ile
dobrze pamiętał, była drugą lub trzecią.
Obiecał
sobie przestać, a tymczasem nadal myślał o niej. Jakby była jego
fatum, które determinuje jego myśli, prowadzi do absurdalnych
zachowań. Zdecydowanie musiał z tym skończyć, ale to nie było
takie proste. Z Muriel nic nie było proste. Dobrze, że odchodziła,
wmawiał sobie, tak będzie lepiej. Więc dlaczego wcale nie odczuwał
ulgi?
Wstał
gwałtownie i podszedł do okna. Widok jaki ukazał się jego oczom
zapierał dech w piersiach. Z wysokości obserwował malutkich ludzi,
którzy gonili gdzieś nieprzerwanie. Tuż nad nimi stały wieżowce,
niczym góry, odcinające się na tle jasnego nieba.
Usłyszał
pukanie do drzwi.
-
Proszę – powiedział cicho i poczuł absurdalną nadzieję, że to
Muriel wkroczy za chwilę do pokoju, w ręce dzierżąc kolejne
dokumenty do podpisania. Już się przyzwyczaił do jej obecności
tutaj... I do jej krzyków też. Do pokoju weszła jednak Seraphine.
Dlaczego jej tak nie pragnął? Była piękna, mądra i dojrzała, a
on widział w niej jedynie asystentkę.
-Lunch.
Nie idziesz? - zagadnęła przyjaźnie. To już? Ileż on czasu
zmarnował!
-
Już schodzę – mruknął i skierował się do drzwi.
Stołówka
wcale nie była przepełniona tak, jak się spodziewał.
Wzrokiem
przeczesał pomieszczenie i jego wzrok padł na... Muriel. Jęknął
cicho.
-
Co się stało? - zapytała Seraphine i podążyła za jego
spojrzeniem. - Aaa... Muriel. Nie przepadam za nią. Ty zresztą też.
-
Dlaczego? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-
Bo jest... taka naiwna, ale jest dobra w tym, co robi.
-
Ma dopiero dwadzieścia jeden lat. Nie spodziewaj się po niej, że
będzie myślała tak jak każda przeciętna trzydziestolatka. - Od
kiedy zaczął stawać w jej obronie? Skąd u niego nagle takie
podejście do jej dziecięcego postrzegania świata?
-
To ci dopiero nowość. Chyba każdy wie, że jej nie lubisz.
-
Przesadzacie – odpowiedział tylko i zapłacił za kanapki i kawę. Seraphine odeszła gdzieś do swoich koleżanek.
Odwrócił
się i skierował się do wolnego stolika, ale gdy zobaczył kątem
oka jak Muriel powoli je sałatkę grecką, swe kroki pokierował
właśnie w jej stronę. Dlaczego? Bo gnało go absurdalne pragnienie
rozmowy z nią, bo chciał ją podrażnić i przy okazji przekonać
się czy rzeczywiście jej pożąda, czy może tylko to sobie wmówił.
-
Smacznego – odpowiedział, gdy już był blisko niej. Nie, nic sobie nie wmówił. Nadal czuł pożądanie. Dziewczyna drgnęła
zaskoczona i już po chwili wstawała, aby odjeść w milczeniu,
dumna jak mała, rozkapryszona księżniczka. - Siadaj –
powiedział spokojnie, lecz w jego tonie pobrzmiewała ostrzegawcza
nuta.
-
Nie chcę z tobą siedzieć – warknęła i zacisnęła dłonie na
kubku. Mimo wyrażonej słowem i ciałem niechęcią została. To już
coś, pomyślał zadowolony Jorgos.
-
Ale ja chcę. Co u twojej cioci? Jak się czuje?
Najwyraźniej
była zaskoczona jego pytaniami, gdyż przez chwilę patrzyła na
niego, nic nie mówiąc.
-
Co cię to obchodzi? - odparowała po chwili. Widział jak skupia
wzrok na swych dłoniach. Były lekko zaczerwienione i nosiły ślady
ręcznego prania.
-
Po prostu pytam. Chciałem być miły.
-
Ty się chyba nie słyszysz! - Najwidoczniej jego uprzejmość
wzbudzała w niej agresję, na razie kontrolowaną. Rozparł się
wygodniej na krześle i zabrał za jedzenie kanapki. Czekał aż się
uspokoi.
-
No więc? Co u twojej cioci? - ponowił pytanie po kilku chwilach
milczenia. Widział jak się spięła, gotowa do ataku. Nic jednak
nie mogła zrobić. Nie była w stanie uderzyć, nie jego.
-
Dobrze – odpowiedziała i znów zamilkła.
-
Kiedy wypisują ją ze szpitala?
-
Za dwa tygodnie.
-
A kiedy rozpoczyna rehabilitację?
-
Już zaczęła.
-
A co z kredytem? Jak go spłacisz? Przecież się zwalniasz. Będziesz
tu pracowała jeszcze przez trzy dni. Nie będzie cię stać na
opłacenie wszystkiego.
-
Dam sobie radę, niech cię o to głowa nie boli – warknęła i
popatrzyła na niego z byka. Jorgos natomiast udał zaskoczenie. To
było jej najdłuższe zdanie jakie do tej pory wymówiła.
-
Co za piękne, kwieciste zdanie!
-
O co ci w ogóle chodzi? Mało ci? Mam jeszcze trzy dni, więc
mógłbyś sobie odpuścić. - Powoli zaczynała się podnosić,
miażdżąc go jednocześnie spojrzeniem. Jej zielone oczy nabrały w
tej chwili intensywnie szmaragdowego odcienia. Były naprawdę piękne.
-
Usiądź. Jeszcze nie skończyłem – powiedział szybko, ponieważ
doznał nagłego olśnienia. Pomysł wydał się absurdalny i zapewne
spali na panewce, ale jednak, uznał, że warto spróbować. Czemu by
nie?
-
Ale ja skończyłam. Do widzenia!
-
Siadaj, do cholery, inaczej sam cię posadzę, a chyba nie chcesz
widowiska przed firmą? - Muriel dopiero teraz zdała sobie sprawę,
że wokół niej znajdują się też inni ludzie.
-
Co chcesz jeszcze mi powiedzieć? - zapytała, buntowniczo wysuwając
podbródek.
-
Dam ci pieniądze, strega. Dam ci, nie pożyczę. A ty
będziesz wtedy mogła z nimi zrobić, co zechcesz – wypalił w
końcu. W piersi czuł ucisk, spowodowany tym absurdalnym pomysłem,
a także szaleńczą radością, która została wywołana idealnym
rozwiązaniem tej sytuacji. Musiał się tylko uzbroić w
cierpliwość.
-
Po moim trupie!
-
Masz ostatnią szansę. Dam ci pieniądze, bez żadnych kruczków,
bez haków. Ile będziesz chciała, tyle otrzymasz. - Dojrzał w jej
oczach chwilowe wahanie, które potem przeistoczyło się w
przepiękną burzę. Już dawno leżałby tu spopielony, gdyby mogła
zabijać wzrokiem. Uśmiechnął się do siebie i przyjrzał się
napiętej twarzy Muriel. Teraz ważna była jej odpowiedź, od której zależały
dalsze jego poczynania.
-
A jeśli zażądam całego twojego majątku?
Uśmiechnął
się do niej, unosząc wysoko brew.
-
To go dostaniesz.
-
Nie. Mam jeszcze trochę dumy. Nie wezmę od ciebie ani grosza. -
Wstała, a on poszedł w jej ślady. Stanął nad nią, mierząc ją
od góry spojrzeniem szarych, zimnych oczu.
-
Jesteś pewna?
-
Tak, do cholery! Mam ci to narysować?
-
Jak chcesz. - Wzruszył ramionami obojętnie. - Moja propozycja będzie wciąż aktualna. Jednak pamiętaj, kiedy
będziesz mnie prosiła o pomoc. Za drugim razem postawię ci
warunek.
-
Nie będziesz musiał. Nigdy o nic cię nie poproszę, choćbym miała umrzeć z głodu! - Odwróciła się na pięcie i wyszła ze
stołówki, zostawiając po sobie delikatny zapach. Jorgos patrzył
za nią przez chwilę, a potem wrócił do kanapek.
O, no proszę, Jorgosa ogarnia coraz większa słabość do Muriel. I na oczach innych pracowników przysiada się do niej w trakcie lunchu. No, no. Cóż za zmiana! XD
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze ta propozycja... Coś czuję, że jednak będzie zmuszona prosić o pieniądze szefa, a wtedy będzie ten warunek. Hm, w mojej głowie pojawiła się w tym momencie jedna myśl. Może to będzie właśnie to? Przekonamy się za jakiś czas. ; )
Raczej dziwną chęć, w końcu go wkurza;)
UsuńOj tam, i tak nie wiecie:)
Ale pomarzyć sobie można, prawda? ; >
UsuńNo jasne! Marzenia są z darmo:)
UsuńAch, gdyby tak marzenia mogły się spełniać... Ajajajaj, byłabym w siódmym niebie!
Usuń- Smacznego – odpowiedział, gdy już był blisko. Nie, nic sobie nie wmówil. To był, niesety, prawda.
OdpowiedzUsuńJeszcze nic nie powiedziała, żeby mógł odpowiedzieć, po drugie ucięło Ci polską literkę, po trzecie w następnym zdaniu masz dwie literówki. Jestem zuy człowiek, wiem xDD
Nie ma to jak pyskować szefowi XD
Ależ się wkopała. Zrobiłaś mi teraz głód na następne rozdziały. Dodawaj częściej, albo dłuższe chociaż! :D Domyślam się, że kiedy przyjdzie poprosić, będzie musiała go poślubić. Albo się z nim przespać, kto wie. W każdym razie... no kurczaczki, dodaj szybciej rozdział! :D Wzięło mnie przez Ciebie znowu na romanse :D
Haha, lubisz przedstawiać swoje teorie, prawda? XD
UsuńLiterówki poprawię.
UsuńNo wiem, że nic nie odpowiedziała, ale wyżej jest napisane, że chce sprawdzić, czy wmówił sobie pożądanie:) I sam sobie odpowiedział.
No wiem, ja się mojego boję i trzymam się od niego jak najdalej. No i nie jest tak przystojny, jak Jorgos.
Nie, nie, nie i jeszcze;) raz nie:. Nie no, chyba musiałabym być niezła sadystką, żeby pisać dłuższe rozdziały, już nie przesadzaj :)
To czytaj, ja ostatnio właśnie wróciłam do poleconej Ci McNaught:)
In, znajdź sobie jakiś krótszy nick, co? XD Bardzo lubię! Ale u Ciebie nie będę, obiecałam przecież.
UsuńNie zajarzyłam, norma.
W sumie też bym pyskowała, gdybym odchodziła, tak szczerze mówiąc. To dlatego, że pyskuję wszystkim, w ogóle mam to we krwi. Źle na tym wyjdę, chyba że kiedyś będę mieć szefa niczym Jorgosa XD
W takim razie jaką ja muszę być sadystką, że moje mają minimum 9 stron... Necco, wierz mi, nikogo byś tym nie wymęczyła, bo nikt nie czyta wbrew swojej woli xD
A wiesz, że właśnie szukam jakiejś jej książki? Poleć coś XD Tylko nie chcę historycznego, aktualnie mam ochotę na coś w XXI wieku XD
Może: In of in? :)
UsuńAle spoko, zmieniłam trochę, bo w sumie tak z dupy strony to było.
Tak, praca zmienia człowieka, bo zrozumiałam: gdybym DOchodziła ;> Nie, ja tak nie pyskuję, szkoda mi nerwów i języka. No pewnie, jeśli to będzie coś w stylu mojego opowiadania, to pewnie sobie pociupciacie:)
Niby tak, ale niedoskonałość wyziera z każdego kąta.
Szkoda, że nie chcesz historycznego, bo ma naprawdę fajne. W takim razie polecam: Doskonałość, Podwójną miarą, Fajerwerki też są, ale raczej są średnio na jeża. Może być, ale to nie jest jej najlepsza książka, więc możesz spokojnie ominąć;)
Mam już nawet, ale za dużo zamieszania ze zmienianiem nicku w katalogach. XD
UsuńNecco, w sumie po tym rozdziale niczym dziwnym nie jest Twoja ślepota, jeśli chodzi o słowo "odchodziła" :D
UsuńJak mi się zachce historycznego (bo takie fazy też przecież mam), to sięgnę... :D
Hahaha, to nie przez rozdział. Serio. Moi znajomi z pracy zrobili ze mnie takiego zboczeńca. Dawniej byłam normalna, teraz już nie.
UsuńA sięgnij:) Na pewno NIE polecam Barbary Cartland, oj nie... Nawet ja jej nie mogę...
Podwójną miarą, Em, tak! Nawet mnie się to podobało xD
UsuńA w ogóle to polecam z całego serca Lindę Howard, jeśli nie znasz. Romans pełną gębą+w miarę porządny wątek kryminalny+w miarę inteligentna główna bohaterka. Mój ulubiony to zdecydowanie Mr Perfect, ale i inne są dobre, jak się tylko nie patrzy na niektóre debilne polskie tytuły. Naprawdę polecam;)
A teraz lecę czytać, cobym mogła rozdział po Bożemu skomentować xD
Elle, czy Ty naprawdę zaczęłaś lekturę od komentarzy, czy to tylko ja mam takie złudne wrażenie? XD
UsuńHaha, nie masz xDD
UsuńPolskie tytuły są śmieszne i tandetne. ŁOJEZUS.
UsuńSkuszę się sama na ten romans, choć ostatnio przerzuciłam się na fantastykę. A ja jeszcze polecam S.E. Phillips - czytałam Arenę, może być. I często widzę na forach pochlebne opinie na jej temat. Możesz tez oczywiście przeczytać Norę Roberts czy Danielle Steel, ale chyba obie je znasz:)
E tam, czasami komentarze są ciekawsze niż sama treść rozdziału.
Ej, do tej Roberts jakoś wcale mnie nie ciągnie, a wszędzie widzę jej książki. Ostatnio jak weszłam do Empika, to ze wszystkich stron zaatakowały mnie szarości, nowe erotyki, trochę Michalak i dużo, dużo Roberts :D
UsuńMnie tam w dalszym ciągu ciągnie i na rozdział, i na komciowe rozmowy XD
Oj no, ale nie w tym przypadku, po prostu ja zawsze od razu włączam opcję komentowania, i mi się w oczy rzuciło xd
UsuńMoże nie wszystkie, ale taki przykład z Lindy Howard właśnie: Płomienny rejs, w oryginale po prostu Burn. Rozwaliło mnie to^^
Płomienny rejs brzmi jak poroniony harlekin. W ogóle zastanawia mnie to, czemu polscy wydawcy akceptują takie tytuły. Mogliby przecież przetłumaczyć książki tak, aby tytuł brzmiał podobnie jak oryginał, wtedy może lepiej by się sprzedawały niektóre pozycje.
UsuńBurn - niech Cię pochłonie:) No, rzeczywiście rozwalające, już am tytuł wskazuje na to, że to kolejny niewydarzony romans. Dużo an tym traci.
Prawda? XD a książka całkiem fajna, wprowadzenie wprawdzie z tyłka wzięte, ale potem się nawet fajnie rozkręca. Ale jak sobie popatrzysz na te polskie tytuły Lindy Howard właśnie, to w ogóle można dojść do wniosku, że to kompletna żenua. I nie wiem, marketing taki, że żenujący tytuł się lepiej sprzedaje? ;> te jej powieści są w sumie całkiem inteligentne, więc może właśnie chodzi o to, żeby równać poziom do typowego harlekina? xD nie wiem, chyba na zawsze to dla mnie zagadką pozostanie;]
UsuńTo rzeczywiście może być zagadką. Może po prostu kobiety lubią sięgać po takie tytuły, bo mają nadzieję na lekką, przyjemną lekturę, przy której nie trzeba wysilać umysłu.
UsuńAle dlaczego? Bo ona pisze, z tego, co czytałam, dobre książki i ma wiele pochlebnych opinii. I ściągnęłam jej e-booka Niebezpieczne zbliżenie. Mam nadzieję, że będzie warto ślęczeć przed komputerem;) No i mam nadzieję, że natchnie mnie na scenę erotyczną, bo nie mam motywacji, żeby ją napisać.
W ogóle to kiedyś czytałam na pewnym forum kilka wypowiedzi i tam jedna z forumowiczek napisała, iż przeczytała jakiś romans, tylko nie pamiętam tytułu i autorki. Napisała, że książka dno totalne, nie poleca, ale po jakimś tygodniu ta sama dziewczyna napisała o tej samej pozycji, że tak naprawdę książka jest świetna, ale w oryginalne, bo polskie tłumaczenie jedynie odrzuca od książki. Pamiętam, że dziewczyna narzekała, ze tłumacz wyrzucił niektóre fragmenty i w ogóle przeinaczał znaczenie słów, które były ważne w danym momencie. No i właśnie to mnie zastanawia, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tłumacze tak sobie "pozwalają" zmieniać książkę.
Ja jestem dziwna, tak to przez ten kierunek studiów i w ogóle całą literaturę o psycholach. Ja wariuję! :D Jak Ci pisałam na gg, włączyłam sobie Red "Pieces" i się poryczałam jak nastolatka. Matko, stara baba a tak ryczy bo jej sexy bohater zaczyna się zakochiwać, chcę o nią dbać i nawet martwi się nad tym jak ją rozdziewiczy, jakie to cholernie słodkie z jego strony. Trzymajcie mnie. <3 Nie mogę, jeszcze jego propozycja. On by oddał jej cały majątek żeby tylko mieć z nią coś wspólnego. Matko, Necco. Zabijasz mnie. Odmóżdżyłaś mnie od mojego słodkiego licencjatu i teraz normalnie jakoś mi mało bo dla mnie to jest za krótki rozdział. ; __ ; Ogólnie, Jorgos...naprawdę stworzyłaś piękną męską postać. Cudowna i moja, moja, moja. <3<3<3 Będę go wielbić do końca i dopingować mu żeby w końcu cnotka go usidliła. <3<3
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to opowiadanie. <3
Nie no, proszę. Hin, to opowiadanie nie może być aż tak wzruszające, ale strasznie miło mi się zrobiło od tego komentarza.
UsuńNo ja nie wiem, czy on się w niej zakochuje. Jeszcze mu do tego daleko:) Prędzej tu chodzi o chuć i właśnie dlatego :)
I na koniec tradycyjnie: cnotka:) Zobaczymy.
Ja Ciebie za Twoje, za Vincenta <3
-Jesteś okrutna! Naprawdę... Jak mogłaś?! Zawsze. Kiedy. Zaczyna. Się. Coś. Dziać... Zawsze... Co robi Necco? Hę? Kończy. Mhm... Jak cudownie -.-'
OdpowiedzUsuńDzisiaj jakoś szczególnie zwróciłam uwagę na opisy postaci; zwykle tego nie robię, bo w sumie wygląd w opowiadaniach nie ma dla mnie znaczenia. Ale nie dziś... Zwróciłam uwagę na rude włosy co trochę kojarzy mi się wybuchową naturą a w tym opowiadaniu w połączeniu z "małą, lękliwą istotką" daje ciekawy efekt. I jeszcze zielone oczy - odkąd pamiętam kojarzą mi się z kimś wyjątkowym.
Były dwie literówki, ale teraz nie wiem gdzie i nie chce mi się szukać. To kara za to, że tak szybko to skończyłaś, a co!
Przyczepię się do tego zdania: "Jej zielone oczy nabrały w tej chwili intensywnej zieleni". Zamieniłabym to na: "Jej zielone oczy nabrały w tej chwili intensywnie szmaragdowego odcienia".
Urzekła mnie dobroć Jorogosa... choć... Choć trudno mi tak po prostu pomyśleć o nim jak o miłym z natury facecie. No wiesz; przez poprzednie 19 rozdziałów przedstawiałaś go jako dupka aż tu nagle facet proponuje jej nawet swój cały dobytek... Czy tylko jak doszukuję się w tym podstępu?... Dobra, miało nie być spojlerowania. Ok, już kończę.
Pozdrawiam ciepło :3
Ale ja tak lubię:)
UsuńJa też czasami zwracam uwagę na na opisy, zwłaszcza, że potem mogę się nimi sugerować:) Tak, Muriel jest pod tym względem dość kontrastowa. Powinna mieć raczej mysie włosy i piwne oczy :)
Oj, powiedz, poprawię! :) Muszę. Oo, widzisz, już zmieniam! Dzięki<3
Pft, dobroć, daj spokój... :)
Pierwsze, co nasunęło mi się na myśl: króóóóóóóótko! Czemu tak krótko? xDD
OdpowiedzUsuńDruga myśl: Ej, chyba nie aż tak daleko do tego, o czym mi wspominałaś. Miało być bez spoilerów, więc będzie, no ale chyba wszystkie WIEMY, co to za warunek, który Jorgos postawi następnym razem xD tylko tutaj, ekhm, drobna uwaga. Ej, ona miała go nie prosić. Nie wracać z płaczem. Więc nie podoba mi się ta jego uwaga z tego względu, że sugeruje, iż jednak wróci! ;> dlatego proszę, błagam, niech to się jakoś inaczej rozwiąże, bo ja się absolutnie nie zgadzam, żeby ona leciała do niego po pomoc, nie, nie i jeszcze raz nie! xD niech mu w końcu utrze nosa, niech on przestanie być takim pewnym siebie samcem alfa, no. :D
A poza tym to się podobało. Męska perspektywa wcale nie taka straszna rzecz;)
Czekam na więcej, a póki co całuję!
Elle, dramatyzujesz. No bo może sam przyjdzie, a ona wtedy łaskawie przyjmie jego pomoc! XD
UsuńE tam, krótko. Ja nie lubię pisać długich rozdziałów, bo mi się najzwyczajniej w świecie nie chce. Mówiłam już, że jestem cholernym leserem? Nie? No to już powiedziałam :)
UsuńNo wiem, dlatego napisałam tajemnica Poliszynela:) A kto powiedział, że wróci z płaczem? Muriel jest dumna i nie będzie się płaszczyć przed człowiekiem, którego nienawidzi. Także HELOŁ.
Oj wiesz, jeszcze nie raz dostanie po tyłku za swoje:)
Nie jest zła, ale mam wrażenie, że Jorgos ciągle myśli o jednym. Tak, wiem, bo myśli:)
Em, bez ironii proszę :)
...ale to nie była ironia :o
UsuńBoru, wskoczyłam na wyższy level, tworzę ironię bez własnej wiedzy XD
No to przynajmniej chociaż częściej pisz! Leniwcu jeden Ty ;P
UsuńNo nie wiem, ja nie napisałam, że wróci, tylko że mam nadzieję, że nie wróci, także jeżeli nie wróci, to masz u mnie dużego plusa ;> po prostu bez trudu wyobraziłam sobie, jak by to mogło dalej iść, ale że ja myślę schematycznie, to liczę, że jednak się wyłamiesz xD ale to Twój tekst, więc zrobisz z nim, co uważasz, tylko błagam, niech Jorgosowi też czasami się dostanie^^
No. I nawet sama sobie odpowiedziałaś xD tak, myśli;]
Buahaha, juz Ci pisałam o tym, Em, ale powtórzę jeszcze - ja też myślałam, że to ironia XD
Nie wskoczyłaś;) Twoje słowa tak zabrzmiały:D
UsuńNo dobrze, ale nie obiecuję. Moja dzika i nieokrzesna natura leniwca częściej wygrywa walkę, bo jestem słabym człowiekiem;)
A to w takim razie zwracam honor. No zobaczę, co da się zrobić, ale z drugiej strony musiałabym zmienić charakter Jorgosa, który traci kontrolę nad sytuacją i niestety ponosi porażkę. Nie wiem, coś wykombinuje. Może porwanie do Vegas? :)
Dostanie się, znaczy tak myślę.
To trochę stereotypowo wygląda, ale w końcu i tak przecież faceci myślą o jednym.
Haha, coś wiem o tym leniwcu xD od ośmiu godzin nadaremnie próbuję dokończyć rozdział na Negatyw, a w rezultacie zajmuję się tysiącem innych rzeczy, w tym śledzeniem gównoburzy wśród grafików, byle tylko nie pisać. Ale to dlatego, że musiałabym zmusić mózgownicę do wymyślenia jakiegoś sensownego zakończenia tego rozdziału, a za Chiny nie wychodzi^^
UsuńA to by mu tak bardzo zmieniło charakter, gdyby porwał Muriel do Vegas? ;> bo byłabym bardzo za, zły porywacz+ślub z przymusu=ciekawy zwrot akcji :D:D no, ale przynajmniej z raz mógłby tę kontrolę utracić. Nie mówię, że tak w ogóle, że na zawsze, ale chociaż raz, żeby nie było, że jest takim wszechwiedzącym półbogiem;]
No nie? XD
Brawo, cóż za inspirujące zajęcie! :D Mam nadzieję, że przynajmniej jest ciekawa? Lubię obserwować kłócących się bloggerów. Można się pośmiać:)
UsuńJeśli o mnie chodzi to ze mną jest najgorzej z początkiem, gdy mam zacząć pisać. Robię sto rzeczy na raz, ale nie to, co trzeba. Zazwyczaj szukam inspiracji, bo wtedy łatwiej przychodzi mi przysiąść nad rozdziałem. Ostatnio słucham muzyki lat 80'. Zawsze ją lubiłam, ale w ostatnim czasie jakoś bardziej:)
Może nie charakter, ale sam sposób postępowania. Jorgos jest z tych, co zawsze dostają to, co chcą bez nawet najmniejszego wysiłku, a porwanie Muriel mogłoby uwłaczać jego godności zdobywcy,no i już nie kontrolowałby sytuacji, jak zawsze to robił. Nie no, już coś wymyśliłam, więc mam nadzieję, że będziesz zadowolona, z myślą o Tobie troszkę zmienię fabułę. Na zawsze? Nawet nie wchodzi to w grę, nie Jorgos Kasapi. Jak to wszechwiedzący? O dziewicach nie wie zbyt wiele :)
Byłam ciekawa co będzie dalej, a tu koniec!
OdpowiedzUsuńSzkoda, no cóż muszę czekać na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że dodasz szybciej.
Postaram się, ale u mnie z tym ciężko. Na razie musicie cieszyć się tym rozdziałem :)
UsuńPozdrawiam :*
Hmm, co raz mniej rozumiem Muriel. Niewątpliwie potrzebuje pomocy, czyjegoś wsparcia i z pewnością pieniędzy, ale wciąż jest taka uparta i dumna, że to aż denerwuje. I to jej wstrzymywane pożądanie... Chodziaż, czy ja wiem, czy powinnam ją tak krytykować? Po namyśle dochodzę do wniosku, że bardzo możliwe, że zachowywałabym się podobnie, gdybym była w takiej samej sytuacji. Nie mniej jednak chciałabym, aby się w końcu przekonała i uwierzyła, że Jorgos nie zawsze jest zimnym i nie czułym draniem, z którym mogłaby być bardzo szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńCo do Jorgosa, no cóż... przede wszystkim widać, że jest coraz bardziej zakochany w Muriel, choć nie dopuszcza do siebie tego tak jak i ona. Chciałby się nią zaopiekować i pomóc, ale ona wciąż mu nie pozwala.
Wciąż jestem przekonana, że to się wkrótce jakoś zacznie układać, ale zdaję sobie też sprawę, że jak będzie za idealnie, to nie ma wtedy o czym pisać.
Pozdrawiam i czekam na następny :)
Hej, znalazłam dzisiaj Twoje opowiadanie i całe przeczytałam. Jest bardzo fajne i ciekawe jedyne co mnie irytuje to charakter Muriel. Moim zdaniem jest zbyt uparta. Ile można się tak wściekać. Spoko, był dla niej okropny o wredny ale się stara. Nie musi się mu rzucać w ramiona ale mogłaby choć trochę odpuścić i docenić, ze chce jej pomóc a nie robi z siebe urażoną księżniczkę.
OdpowiedzUsuńM.
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, chciałam wyrazić tylko swoje zdanie.