NECCO: Krótki, bo krótki, ale fajnie mi się go pisało. I jest mój ulubieniec - Stephen. I pytanie do Was w takim razie. Chcecie, żebym czasami wtrąciła też fragment o Stephenie? Oczywiście nie będzie go zbyt wiele, tylko raz na kilka rozdziałów. Może być?
Wnętrze
restauracji przypominało wielki salon z draperiami, miękkim dywanem
i starymi, ciężkimi meblami. Stoliki nakryto śnieżnobiałym
obrusem, a na środku postawiono niewielkie flakoniki z kwiatami.
Całe wnętrze było przestrzenne i pachniało w nim drogimi
perfumami oraz świeżością.
Muriel
usiadła przy dwuosobowym stoliku ustawionym w kącie, obok starej,
rzeźbionej w ciemnym drewnie komody, na której ustawiono zdjęcia
hotelu sprzed kilkunastu lat, wielki wazon pełny róż oraz świece.
-
Na jakie wino masz ochotę? - zapyta Aberikos, podając jej kartę
win. Gdy ją otworzyła, aż z wrażenia otworzyła usta. Ceny jakie
zobaczyła przyprawiały o ból głowy. W menu przeważały wina
francuskie, ale również rozpoznała kilka nazw włoskich,
chilijskich i również kalifornijksich. Długo szukała czegoś, co
znałaby choć z nazwy, ale niczego takiego nie znalazła, więc w
końcu zdecydowała się na wino, które powinno jej smakować,
zwłaszcza, że obszerny opis mówił, iż wino Broccato Dievole
miało nie tylko doskonały smak, ale czuć w nim było toskańskie
słońce. Aberikos, który również długo szukał odpowiedniego
wina zdecydował się na to samo, co ona.
Z
daniami poszło im znacznie szybciej. Muriel zamówiła krem cebulowy
z serowymi grzankami, pieczoną kaczkę w sosie owocowym z
zapiekanymi ziemniakami, na przystawkę zamówiła krewetki w cieście
piwnym, a na deser nabrała ochotę na zwykłe lody śmietankowe w
malinowej polewie i z czekoladową posypką. Aberikos natomiast zamówił
szaszłyki, najzwyklejszy w świecie krem z leśnych grzybów, a na
danie główne zażyczył sobie pappardelle z owocami morza,
natomiast deseru nie chciał, stwierdził, że nie przepada za
słodkościami.
W
oczekiwaniu na zamówienie Muriel rozejrzała się po restauracji. Na
środku stał ogromny, okrągły stół na dwanaście osób. Wokół
niego ustawiono już mniejsze stoliki. Prz jednym z nich siedział
właśnie Stephen i rozmawiał z jakimś mężczyzną. W pewnym
momencie spojrzał na nią i kiwnął lekko głową, ale nie
uśmiechnął się. Ona również uczyniła podobnie. Przyjrzała się
mężczyźnie, który z nim siedział. Nie wyglądał na typowego
biznesmena, był znacznie niższy i miał kasztanową czuprynę. W
porównaniu do smukłego Stephena był krępej budowy i przy nim
wyglądał bardziej na osiłka.
-
Komu się tak przyglądasz? - zapytał w pewnym momencie Aberikos.
Zaskoczona Muriel zamrugała i spojrzała na mężczyznę.
-
Stephenowi – odpowiedziała automatycznie. Przygryzła dolną
wargę, gdy uzmysłowiła sobie, że nie powinna była tego mówić.
W końcu to przyszła z nim, a gapi się na kogoś innego.
-
I co ciekawego w nim dostrzegłaś?
-
Znacie się? - zapytała jednak i upiła łyk wina.
-
Jasne, ja, Stephen i Jorgos znamy się od dawna. Jorgos to mój
kuzyn i często w dzieciństwie odwiedzałem go, gdy mieszkał
jeszcze na Thasos, a potem, gdy przeprowadził się z matką do
Pietrasanta. Jeździłem do niego z moją matką. No, ale to wszystko
się skończyło trzynaście lat temu. - Muriel dostrzegła cień
melancholii na twarzy Greka. De Cali nieświadomy niczego zaczął
bawić się lampką wina, przechylając ją to w jedną, to w drugą
stronę.
-
Czy mogę zapytać, co się stało trzynaście lat temu, że wasza
przyjaźń się skończyła?
-
Ach, Muriel, to bardzo długa i bolesna historia i nie chcę cię nią
zamęczać. Lepiej opowiedz mi coś o sobie.
Serio?! W chwili, gdy rozbudził jej
ciekawość, gdy napomknął coś o przeszłości Jorgosa zmienia
temat? Nie mogła uwierzyć, że de Cali tak łatwo odpuścił ten
temat. Przecież nie mógł być tak... okrutny.
-
Nie ma nic ciekawego do opowiadania... - Nie zdążyła jednak
dokończyć wypowiedzi, gdy rozdzwonił się telefon Aberikosa.
-
Cholera, zapomniałem go wyłączyć – powiedział, gdy wyciągnął
dzwoniącą komórkę z kieszeni. - Przepraszam cię na chwilkę.
-
Nic się nie dzieje. - Machnęła obojętnie ręką. Jej towarzysz
wstał i wyszedł, uśmiechając się do niej przelotnie.
Gdy
została sama, mogła po raz kolejny przyjrzeć się dwójce mężczyzn
siedzących w samym kącie restauracji. Prowadzili cichą, ale za to
bardzo wesołą rozmowę, bo i Stephen i nieznajomy śmiali się z
czegoś. Nie chcąc wyjść na jakąś podglądaczkę, zwróciła
spojrzenie na innych gości. Przemykała spojrzeniem po roześmianych
mężczyznach, ubranych w drogie garnitury oraz z zachwytem
obserwowała piękne kreacje kobiet.
-
Przepraszam bardzo – usłyszała tuż nad głową, spokojny i cichy
głos kelnera. - Pani mąż chyba coś zgubił. - Zaskoczona Muriel
przez chwilę nic nie mówiła. Pani mąż?! Skąd mu się to nagle
wzięło?
-
To znaczy? - zapytała, oszołomiona słowami kelnera.
-
Zgubił obrączkę. Proszę mu powiedzieć, by następnym razem
uważał i nosił ją na palcu – dodał jeszcze i położył na stole złoty pierścionek.
Odwrócił się na pięcie z zamiarem odejścia, lecz dziewczyna
zatrzymała go, głosem pełnym napięcia.
-
Skąd pan wie, że to jego?
-
Widziałem jak wyleciała mu z kieszeni, gdy wyciągał telefon –
odpowiedział, dumny z tego, że zauważył taki drobiazg. Może dla
niego było to coś zwyczajnego. Normalne, zdarza się, że ludzie
automatycznie coś chowają, a potem, zapominając o tym, sięgają
po telefon lub portfel i wszystko wylatuje z kieszeni. Dla niej
jednak oznaczało to, że Aberikos niczym nie różnił się od
reszty facetów. Jest zwykłym kłamcą i oszustem. Choć może nie
powinna go tak nazywać, skoro sama nie zapytała go o to, czy ma
żonę. Jednak nie dostrzegła wcześniej na jego palcu żadnej
oznaki, że brał ślub! Jak mógł w ogóle tak oszukiwać własną
żonę? Jak w ogóle mógł ją zdradzać? Przecież ją całował,
choć nie doszło do niczego poważniejszego, to jednak jego
zachowanie świadczyło o tym, że za nic nie miał swoją małżonkę
i był gotów dopuścić się zdrady.
Czuła
pod powiekami piekące łzy. Źle się czuła ze świadomością, iż
mogłaby się stać przyczyną karygodnego zachowania Aberikosa. Nie
chciała się tłumaczyć, tym bardziej, że ona sama nie traktowała
tej znajomości poważnie. W ogóle nie znała tego mężczyznę, ale
jednak... Miał żonę i najwidoczniej chciał mieć również
kochankę, ale nie była na tyle próżna by mogła przypuszczać, że
po prostu nie mógł się jej oprzeć. Po prostu była
najprawdopodobniej pierwszą spotkaną kobietą w Leeds.
Skinieniem
ręki przywołała kelnerkę.
- Czy mogłaby pani przynieść papier i coś do pisania? - zapytała, starając się jednocześnie powstrzymać drżący głos i łzy. Kobieta najwidoczniej była trochę zaskoczona jej prośbą, ale posłusznie spełniła jej życzenie i już po chwili Muriel mogła napisać wiadomość dla tego wiarołomnego mężczyzny.
- Czy mogłaby pani przynieść papier i coś do pisania? - zapytała, starając się jednocześnie powstrzymać drżący głos i łzy. Kobieta najwidoczniej była trochę zaskoczona jej prośbą, ale posłusznie spełniła jej życzenie i już po chwili Muriel mogła napisać wiadomość dla tego wiarołomnego mężczyzny.
Wychodzę.
Nie umawiam się z żonatymi facetami. Jesteś zwykłym oszustem i
bucem. Nie chce być przyczyną czyjegoś cierpienia. Nie zasłużyłeś
na to, by Twoja żona wylała choćby kroplę łzy. Mam nadzieję, że
już nigdy więcej Cię nie spotkam, Ty fałszywy draniu!
Zostawiła
jeszcze na kartce jego obrączkę i wyszła, przy wyjściu obrzuciła
jedynie przelotnym spojrzeniem Stephena i już po chwili krocząc z
dumnie uniesioną głową schodziła po schodach. Przystanęła przy
krawężniku i starała uspokoić się rozszalałe emocje. Serce
tłukło się w klatce piersiowej, a wszystko wirowało wokół.
Dzięki Bogu, że dowiedziała się teraz, a nie w chwili, gdy ich
znajomość przybrała zupełnie inny kształt. Powinna zostawić dla
tego kelnera napiwek, należało mu się.
-
Muriel! - usłyszała wołanie. Obejrzała się przez ramie i
dostrzegła idącego w jej stronę Stephena. Przewróciła jedynie
oczami i udała, że go nie usłyszała. - Wiem, że mnie słyszałaś
– powiedział, gdy był już blisko niej. Ona jednak nie
zareagowała na jego słowa.
-
Nie obchodzi mnie to – burknęła, zła, że za nią wyszedł.
Akurat w chwili, gdy ona chciała zostać sama i raz na zawsze mieć
święty spokój z facetami. Aleksnader, Jorgos i Aberkios skutecznie
udowodnili jej, że nie ma mężczyzny, choć w połowie uczciwego i
dobrego. Są sami krętacze, dranie bez serca.
-
Co się stało? - zupełnie zignorował jej gburowatą odpowiedź.
-
Nic, co mogłoby cię interesować.
-
Nic? Więc dlaczego widzę łzy w twoich oczach?
-
To nie twoja sprawa! - krzyknęła w końcu, ponieważ puściły jej
nerwy.
-
Może nie, ale kiedy Jorgos przedstawił nas sobie, od razu cię polubiłem, bo na szczęście jesteś zupełnie inną dziewczyną niż
te, które znam i właśnie dlatego, że tak bardzo cię polubiłem teraz chcę ci pomóc. Proszę. Co Aberikos zrobił?
-
Ma żonę. Nie wiedziałam. Czy teraz zostawisz mnie w spokoju i
pozwolisz mi wrócić do domu?
-
Nie, w sama na pewno nigdzie nie pojedziesz. Zawieziemy cię.
Poczekaj chwilę, dobrze? - Jednak złapał ją delikatnie za rękę
i podprowadził do niewysokiego murku, który okalał hotel. Stanęli
w cieniu, a Stephen wyjął telefon. - Robercie, zapłać rachunek i
weź mój płaszcz, mamy – zerknął na Muriel – mały problem.
Pospiesz się. Stoję pod murkiem.
Rozłączył
się i przyjrzał się jej uważnie.
-
Ślicznie dziś wyglądasz. Aberikos nie zasłużył na ten widok.
-
A co, może chcesz zastąpić jego miejsce, co? Wy wszyscy jesteście
tacy, a najgorszy z was jest Jorgos. To zwykła menda!
-
Masz rację. Jorgos taki właśnie jest – przytaknął, ku jej
wielkiemu zaskoczeniu.
-
Przecież jesteś jego przyjacielem. Jak możesz tak mówić?
-
No właśnie, jestem jego przyjacielem, a przyjaciele nie powinni być
ślepi na swoje wady. Wiem, że Kasapi nie jest ideałem i daleko mu
do tego, ale z drugiej strony on nie jest zły. Jeśli ktoś zna go
trochę dłużej, niż kilka miesięcy to dojrzy w nim i dobre cechy.
Tylko trzeba dać mu szansę.
Spojrzała
na niego krzywo. Czyżby insynuował to, iż to ona powinna dać mu
szansę, poznać lepiej Jorgosa i przekonać się, że rzeczywiście
posiada jakieś dobre strony? Jorgos i dobre strony? Ona żadnych nie
dostrzegła i nie sądziła, by jakiekolwiek posiadał. Żadnej
szansy nie dostanie.
-
Już jestem. - Podszedł do nich mężczyzna, którego obserwowała w
restauracji. I nie mogła uwierzyć, bo okazało się, że był
młody, może nawet w jej wieku. Miał nieco kwadratową szczękę i
krzywy nos, i wcale nie wyglądał jak gwiazda filmowa, wręcz
przeciwnie. Był najzwyklejszym facetem pod słońcem. Uśmiechnęła
się do niego, czując, że on przynajmniej jest jednym z nielicznych
facetów, którzy są uczciwi.
-
Dzięki. To jest Muriel. Muriel, to Robert. - Przedstawił ich szybko
i wskazał ręką kierunek, w którym mieli się udać. - Chodźmy.
Muriel, wyłącz lepiej telefon, jeśli nie chcesz, żeby Aberikos
zaczął do ciebie wydzwaniać.
Posłusznie
spełniła prośbę i choć nie czując się zbyt pewnie w
towarzystwie Stephena i Roberta, ruszyła za nimi. To i tak lepsze
to, niż to, że miałaby sama wracać do domu taksówką.
Ale świnia z tego Aberikosa, a już widziałam w nim troszku czegoś dobrego, pfff. Żona, palant. No i w ogóle..jaka ona tępa i nic do niej nie dociera. Uparła się jak osioł i nic ją nie przekona o tę szansę dla Jorgosa. Ona chyba ma papkę zamiast mózgu, nie lubię jej strasznie. :D:D:D
OdpowiedzUsuńPozdrówki. <3
Jak to się mówi? Pozory mylą, ale nie chwal dnia przed zachodem słońca. Jeszcze zdążysz go polubić.
UsuńHej, daj jej czas. Nie od razu Rzym zbudowano przecież:) Myślę, że nie zna Jorgosa prywatnie, ale pozna i powiem, że polubi:)
Gdy ją otworzyła, aż z wrażenia otworzyła usta.
OdpowiedzUsuńNecco, zabijałaś mnie powoli z każdym kolejnym zdaniem tego rozdziału. Najpierw buchnęłam śmiechem i w notatkach do komcia napisałam "dobrze Ci tak, Muriel!", a później już zastanawiałam się, co z nią jest nie tak, że zamiast zrobić awantury ucieka i zostawia jakiś żałosny liścik. Nawet jej do głowy nie przyszło, że to może jej paranoja i on jest niewinny czy coś w tym guście. Zdjęta obrączka na randkę może oznaczać wiele rzeczy; nie tylko zdradę, bo i wdobca. No bo tak po prawdzie Muriel sama sobie całą historię dopowiedziała.
Tak, wiem, ja też fantazjuję XD
Całe szczęście Stephen wypadł fajnie. Ot, taki sobie pozytywny człowieczek. Baj de łej czekam na Jorgosa, bo jak już nam go dajesz, to w śladowych ilościach. :D
No właśnie wiedziałam, że coś zostawiłam:)
UsuńBo może to była jej instynktowna reakcja? No wiesz, wolała uniknąć awantury i odpuściła, bo jej i tak nie zależy, więc po co szargać sobie nerwy gościem, który schował obrączkę?
Ale każdy kto znalazłby się w podobnej sytuacji nie zastanawiałby się nawet, czy ta osoba ma żonę/męża czy nie ma. Pierwsza myśl byłaby jednoznaczna i nikt nie siedziałby przy stoliku i gdybał, czy jest wdowcem/wdową itp.
No bo Stephen taki ma być. W końcu to przyjaciel Jorgosa, musi być dobry, żeby tamtego strofować:)
Dawno tu nie byłam, ale już się poprawiam. Cieszę się, piszesz, nie ma większej radości dla czytelniczek :)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać dalszych "przygód" bohaterki.
Pozdrawiam cieplutko.
Dobrze, że przygody Muriel napisałaś w cudzysłowiu, choć nie powiem, trochę jej zazdroszczę :)
UsuńEj, jestem paskudna, przeczytałam rozdział na Zapomnianych dniach i teraz na reszcie Twoich blogów zastanawiam się, jak w takiej sytuacji zachowałaby się Helen. Nie wiem, nie znam jej jeszcze za dobrze, ale czy nie mam racji, myśląc, że jej raczej nie zachciałoby się płakać z tak głupiego powodu? Że nie zostawiłaby Aberikosa z jakimś liścikiem, tylko wygarnęła mu prosto w twarz, co o nim myśli? Kurczę, Muriel, staciłaś taką okazję, żeby wyładować emocje XD a przecież mogła źle zinterpretować całą sytuację. Tak jak napisała powyżej Em, przecież Aberikos może być choćby wdowcem. Zresztą po jego zachowaniach do tej pory sama nie uznałabym, że mógłby zrobić takie świństwo. Ale nie wiem, może nie znam się na ludziach XD
OdpowiedzUsuńStephen jest spoko. Do tej pory jakoś nie zwracałam na niego uwagi, ale teraz już mi się wpasował. Przyjaciel-gej, jakie to słodkie;)
Całuję!
O matko, nie wiedziałam, że Helen będzie miała aż tak wielki wpływ na Ciebie i na to jak postrzegasz inne moje bohaterki;)
UsuńNo właśnie, Helen po prostu nie dałaby sobie dmuchać w kaszę i powiedziała to, co myśli, a potem pewnie siadłaby do stolika i w spokoju zjadła kolację.
Może, ale niekoniecznie. No, ale który wdowiec nosi przy sobie obrączkę? Musiałby ją chyba specjalnie włożyć do marynarki. Aberkios może też być świeżo rozwiedziony i postanowił trochę poszaleć. A może też mieć żonę, ale wiadomo, w małżeństwach różnie się układa, zwłaszcza tych, które zawierane są dla pieniędzy, koneksji itp. Niczego nie możemy wykluczyć. A reakcja Muriel na obrączkę może świadczyć, że nie jest taką mdłą kobietą, lecz posiada jednak jakikolwiek pierwiastek impulsywności. Poza tym, Aberkiosowi jeszcze się dostanie. Zobaczysz. A to, że płakała... No cóż, czasem lepiej popłakać niż trzymać w sobie emocje.
Stephen jest moim ulubieńcem i może skrobnę o nim mały bonusik, ale nie wiem jeszcze.