21.07.2013

26. Kac

Drzwi cicho stuknęły, gdy do łazienki ponownie wszedł Jorgos. Spodziewał się, że Muriel nadal będzie siedziała na ziemi, ale zastał ją przy umywalce. Obmywała twarz. Kiedy tylko pojawił się w pomieszczeniu, rzuciła mu dziwne spojrzenie i powróciła do przerwanej czynności. Nadal nie wyglądała dobrze i wciąż chwiała się na nogach. Alkohol nadal wędrował w ciele.
- Proszę – podał jej butelkę zimnej wody, po którą poszedł Stevie, ale postanowił dać jej chwilę prywatności.
- Dziękuję – odpowiedziała, całkiem wykończona. Wiedział jednak, że to dopiero początek.
Oparł się o ścianę, tuż obok umywalki i skrzyżował ramiona na szerokiej piersi. Muriel spojrzała na niego i zapatrzyła się na chwilę na jego ciało. Nie miał na sobie koszulki, jedynie dresowe spodnie. Nie był jakoś przesadnie umięśniony, ale widać było, że lubił ruch. Miał lekko zarysowane mięśnie brzucha, a ramiona wyglądały na mocne i silne. Spojrzała na klatkę piersiową, którą porastały czarne, kręcone włoski, przełknęła ślinkę i rozpalonym wzrokiem powędrowała w dół, gdzie zwężały się i znikały za spodniami. Był absolutnie fantastyczny.
Wciąż jeszcze pozostawała w niej spora ilość alkoholu, więc dlatego z nikłym uśmiechem powiedziała cicho:
- Masz piękne ciało. - Cisza jaka nastąpiła po jej słowach sprawiła, że Muriel zamarła, zdając sobie sprawę z tego co powiedziała. Piękne ciało?! Czy ona już kompletnie straciła rozum? Owszem, Jorgos był naprawdę przystojny, a ciało rzeczywiście miał piękne, nie było co ukrywać, ale nie musiała mówić tego na głos. Głos rozsądku dawał o sobie znać, mimo stanu nieważkości.
- Dziękuję – odpowiedział w końcu. Dostrzegła w jego oczach iskierki rozbawienia.
- Chciałam być miła – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
- Przecież nic takiego nie powiedziałem.
- Ale widziałam w twoich oczach rozbawienie – mruknęła i odwróciła się do niego plecami. Zawahała się jednak i przytrzymała umywalki.
- Tak? Szkoda, że tylko to. Spójrz jeszcze raz, dostrzeżesz tam coś innego, nie związanego z rozbawieniem – zamruczał zamszowym głosem i przystanął za nią. Czuła na karku jego ciepły oddech. Przez jej ciało przebiegły języki ognia. Odwróciła się do niego. Jeszcze raz spojrzała w szare oczy. Dostrzegła tam coś mrocznego i tajemniczego. Jakby trzymał w środku dzikiego demona, który czekał na uwolnienie. Zadrżała i spojrzała w bok, gdyż ta stalowa głębia pociągała ją coraz bardziej.
A potem znów zaczęła wymiotować.
Jorgos pochylił się nad nią i tak jak poprzednio przytrzymał jej włosy jedną ręką, a drugą gładził po plecach.
Muriel miała ochotę go zabić. Nie dość, że czuła się więcej niż okropnie to Kasapi postanowił ją dodatkowo rozpraszać. Jego ciepła dłoń zataczała kręgi na plecach. Czasami odnosiła wrażenie, że schodził coraz niżej. Kiedy zadrżała po raz kolejny, miała wrażenie, że za chwilę spłonie i pozostanie po niej jedynie kupka popiołu. Nie miałaby nic przeciwko temu. Aby odciągnąć myśli od mężczyzny postanowiła skupić na jej obecnym problemie, czyli tym, że za chwilę wypluje wszystkie organy. Wszystko buntowało się w niej i kotłowało, żołądek opróżniła aż z poprzedniego dnia, a mdłości nadal ją trzymały. Miała już dość.
Niestety, zmieszane drinki długo dawały o sobie znać. Przez cały ten czas Jorgos był przy niej i cierpliwe znosił odgłosy torsji i przynosił małą butelkę wody, którą wypijała na dwa razy. Dopiero o trzeciej nad ranem padła i zasnęła w ramionach Kasapiego, gdy ten usiadł obok niej i posadził sobie na kolanach. Była tak wykończona, że nie miała nawet ochoty protestować. Siedziała bokiem do niego, głowę ułożyła na jego piersi. Jorgos oparł się o ścianę między umywalką, a wanną. On choć nie miał problemu ze zdrowiem nie potrafił zasnąć, mimo że czuł się zmęczony, w końcu nie spał całą noc. Jednak bliskość Muriel zbytnio dawała się mu we znaki. Starał się nie myśleć o tym, że trzyma ją w ramionach i nic poza tym nie mógł zrobić. Była chora, ale dla jego ciała nie miało to wielkiego znaczenia. Przełknął nerwowo ślinkę.
- Mam nadzieję, że zostanę wynagrodzony przez ciebie – mruknął do niej cicho, gdy libido wskoczyło na najwyższy poziom.
Pomimo usilnych starań nie udało mu się zasnąć. Rano był wykończony, zgrzany i podniecony do granic możliwości. Ale sam sobie był winny, sam się o to prosił. Kiedy cały był już zesztywniały od niewygodnej pozycji, postanowił wstać, z czym miał wielki problem. Muriel przytuliła się do niego wyjątkowo mocno i chyba nie miała zamiaru go puszczać. Spojrzał w dół. Mocno objęła go ręką za szyję, a policzek wtuliła w klatkę piersiową. Czuł w tym geście potrzebę bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem, akceptacji.
Muriel poruszyła się i jęknęła żałośnie przez sen. W Jorgosie wszystko zawrzało, zaczęło się topić i zmieniać w płynną lawę, spływając gorącymi strumieniami do lędźwi.
W pewnym momencie do łazienki wparadował zaspany Robert w dodatku całkiem nagi. Przecierając oczy wlazł do środka. Zatrzymał się, gdy usłyszał pełen irytacji głos Kasapiego:
- Do diabła, mógł się przynajmniej ubrać, człowieku! - Robert spojrzał zszokowany na Jorgosa, który siedział na posadzce i trzymał w ramionach rozczochraną i całkiem ubraną kobietę. To było tak dziwne, że Bobbie roześmiał się głośno. Kasapi trzyma w ramionach ubraną kobietę. To był absurd. Kompletna abstrakcja.
- To może poszedłbyś łaskawie do pokoju? Koczowanie w kiblu nic ci nie da, ona i tak cię nie chcę.
- Jeszcze słowo, a wstanę i ci przywalę. Zamknij się i lepiej mi pomóż! Ale najpierw się ubierz.
Jorgos pokiwał głową, gdy Bobbie wyszedł. Partner Steviego zawsze był bezpośredni i szczery. Nigdy nie bawił się w aluzje, walił prosto z mostu, dlatego go lubił. Nie znał drugiego takiego człowieka jak on. Nawet Stephen nie był tak szczery jak Robert.
Po chwili do łazienki ubrany w spodnie od piżamy wszedł Robert.
- No dobra, podaj mi ją – podszedł do niego i wyciągnął w stronę Muriel ręce. Jorgos zawahał się przez chwilę i z nieznanych sobie powodów zapragnął ją zostawić przy sobie i wygonić go stąd. Powstrzymał to jednak absurdalne pragnienie i pozwolił Bobbiemu złapać ją za ramiona i delikatnie podnieść. Dziewczyna zachwiała się i jęknęła. Oparła się całym ciałem o Roberta. Ma szczęście, że jest gejem, pomyślał Jorgos. Był zazdrosny o niego. O Roberta, który był gejem i aktualnie był zakochany w jego przyjacielu.Coraz gorzej z nim się działo.
Kiedy wstał, poczuł wszystkie kości i mięśnie. Coś strzyknęło go w plecach. Wygiął się do tyłu i naprężył plecy, aż poczuł przyjemną ulgę. Potem wyprostował się i napotkał dziwne spojrzenie Bobbiego.
- Co?
- Nic, ale jak się już podniecasz to weź się może z tym jakoś kryj. Nie obwieszczaj całemu światu, że jarasz się Muriel – mruknął złośliwie, obserwując z satysfakcją, jak Jorgos mierzy go mrocznym spojrzeniem.
- Jak Stevie z tobą wytrzymuje? Mnie już dawno by szlag trafił.
- W tym problem, bo nie wytrzymuje. - Jego ironiczny uśmieszek mówił sam za siebie.
Jorgos wzniósł do nieba oczy. Co za idiota, pomyślał. Mimo to, lubił Bobbiego za to, że mówił to, co myśli i nigdy nie kręcił. Był szczery, czasem aż nadto i potrafił wywołać nagłe ataki śmiechu. Uwielbiał być w centru zainteresowania, robił dużo zamieszania i był głośny. To tak jak on kiedyś.
- Uważaj na nią. - Chłopak podał mu dziewczynę, kolejny raz obdarzając go złośliwym uśmieszkiem. Zignorował go i zabrał od niego Muriel. Dzięki temu nie mógł mu walnąć.
Wziął ją na ręce i wolnym krokiem skierował się do pokoju. Ułożył ją delikatnie na łóżku. Wyprostował się i z góry obejrzał ją od stóp po sam czubek głowy, jedynie zatrzymując dłużej wzrok na jej piersiach, a potem na ustach. Westchnął, a potem przeklinając sam siebie zaczął powoli rozbierać. Uznał, że będzie jej niewygodnie w tej sukience, która była tak wymięta, że sam nie wiedział, czy rzeczywiście był to strój wieczorowy. Dla Aberikosa kobiety są gotowe porzucić nawet swoje dziewicze stroje przywdziać takie sukienki, których dekolt był nie tyle zachwycający, co prowokujący.
Myśl o kuzynie i Muriel nie dawała mu spokoju. Czy de Cali odkrył, że dziewczyna jest dziewicą i postanowił ją wykorzystać? A może Muriel sama mu uległa, ale gdy nagle powiedziała „nie” zawstydzona jego poczynaniami, sam wziął to, co chciał? To niemożliwe. Może i od trzynastu lat między nimi było źle, ale znał na tyle Aberikosa, aby porzucić te myśli. Jego kuzyn nigdy nie wyrządziłby takiej krzywdy żadnej kobiecie. To do niego niepodobne. No więc, co się mogło stać? Obiecał sobie, że gdy tylko Muriel dojdzie do siebie wyciągnie to z niej siłą. Uśmiechnął się ponuro i spojrzał na pełne piersi, które odkrył, zdejmując sukienkę. Nie obwiązywała się już bandażem. W tej chwili byłoby mu to na rękę. Najwidoczniej wyzwoliła się ze swego kokonu i powoli przeistaczała się w seksowną kobietę. Tylko szkoda, że nie zrobiła tego, jak jeszcze pracowała u niego. Albo nawet dobrze. Nie mógłby się skupić na pracy, tylko myślałby o jej cudownych piersiach, marzyłby, by je całować i pieścić, a potem wejść w nią gwałtownie i szybko i odnaleźć wspólny rytm i kochać się z nią do utraty sił. Tego chciał i to dostanie jak mały rozpieszczony bachor, któremu spodobał czerwony samochodzik.
Szybko się ocknął z erotycznych fantazji, gdy na nadgarstku poczuł zimny dotyk. Spojrzał na Muriel, miała otwarte oczy, ale po jej zamglonym wzroku wciąż widać było, że krążył w niej alkohol, co natychmiast kazało mu porzucić chętkę figle. Nie wykorzystywał kobiet, a na pewno nie pijanych, no chyba, że sam był nie lepszy i oboje nie przejmowali się tym, co robią. Teraz był w pełni władz umysłowych i nie miał zamiaru robić czegoś, czego potem bardzo by żałował. Niemniej jednak, wcale nie przeszkadzałoby mu to, że dziewczyna jest pijana. Wręcz przeciwnie. Ich relacje były naprawdę kiepskie, a alkohol byłby wskazany, jeśli chciał się kochać z Muriel. Mocno zacisnął szczeki, gdy uzmysłowił sobie jak bardzo chce.
- Jorgosie, co ty robisz? - zapytała półprzytomnie. Spojrzał w jej oczy i przez chwile miał wrażenie, że ktoś zepchnął go z góry i leci prosto w przepaść. Serce waliło mu w piersi i czuł ucisk. Odetchnął kilka razy, gdyż zabrakło mu tchu. Odchrząknął jeszcze, aby szybko pozbyć się tego dziwnego uczucia pełnego paniki i usiadł na łóżku.
- Rozbieram cię. Będzie ci wygodniej spać. - Zawsze, gdy rozbierał kobiety to nie po to, aby spało im się wygodniej.
- Nie – zaprotestowała słabo, ale Kasapi jej nie słuchał. Zsunął suknie jeszcze niżej i jego oczom ukazał się płaski brzuch, wąskie biodra i szczupłe nogi. Nie miała specjalnie ładnej figury, ot zwykła dziewczyna. Była drobna i w miarę proporcjonalna, ale nawet to sprawiło, że cały zapłonął. Żar jaki odezwał się w środku sprawił, że jęknął głucho. Miał ochotę rozłożyć ją na łóżku albo posadzić ją na kolanach, nie zrobił jednak tego, wykazując się niespodziewaną żelazną samokontrolą. Ponownie zacisnął szczęki, myśląc, że od tego zaraz dostanie szczękościsku.
- Tak – mruknął, gdy Muriel próbowała się wyrwać spod jego dłoni. Uśmiechnął się ponuro, gdyż jej zachowanie przypomniało mu to, w jaki sposób zachowała się Sybil, gdy dorwała skądś heroinę i naćpała się tak, że go nie rozpoznała. Nie wiedział, że była na haju i dlatego gdy zaczął ją rozbierać, ona zaczęła się wykręcać, aż w końcu jej ciche protesty przeszły w głośne krzyki. Nazywała go wtedy obleśnym, rozpieszczonym bachorem. Jakby rzeczywiście ją to obchodziło albo przeszkadzało. Wtedy znienawidził ją tak bardzo, że ledwie się powstrzymał. Miał ochotę udusić tę czarną sukę, ale się opanował.
Teraz miał jednak przed sobą pijaną Muriel, która ma rację nienawidząc go.
Muriel uspokoiła się i pozwoliła się rozebrać do końca. Buty położył obok, sukienkę przerzucił przez oparcie fotela stojącego nieopodal. Odwrócił się w jej stronę i zamyślił na chwilę, a potem zdjął pończochy i po wszystkim wyszedł.

*

Słońce świeciło za jasno i zbyt głośno. Słyszała wszystko tak wyraźnie, iż miała wrażenie, że nawet kołdra krzyczy do niej: idiotka! Idiotka!
Miała kaca i to tak sporego, że gdy tylko lekko uchyliła powieki, pod czaszką poczuła przeszywający ostry ból. Nigdy jeszcze nie upiła się tak bardzo, żeby leżeć i czuć się jakby przed chwilą ktoś zdjął ją z krzyża. Zacisnęła mocno powieki i starała się nie dopuścić do siebie choćby nawet odrobinę słońca, które grzało radośnie.
- Niech cię szlag – mruknęła niewyraźnie, schrypniętym głosem i sama nie wiedziała, czy powiedziała to do siebie, czy do słońca.
Głowa pulsowała jej bólem i zanosiło się na to, iż to tylko początek. Ale nie tylko to dawało jej się we znaki. Było jej niedobrze. Żołądek skakał we wszystkie strony napompowany nie wiadomo czym. Bała się oddychać, bo miała wrażenie, że za chwilę dopadną ją torsje. Przekręciła się na bok i po chwili zapadła w sen. Po kilku godzinach obudziła się, a przed sobą ujrzała coś szarego. Zmarszczyła czoło i przysunęła się bliżej. Wyciągnęła rękę i dotknęła materiału.
- Spodnie - powiedziała to tonem odkrywcy.
- Przykro mi, że cię rozczarowałem, agapi mou, ale nie chciałem stawać przed tobą nagi. Na to przyjdzie czas – usłyszała gdzieś wysoko dobrze znajomy głos. Uniosła głowę, ale po chwili ją opuściła. Znów przeszyło ją tysiące szpikulców do lodu.
Opadła na poduszki, zanurzając w nie twarz.
- Spafaj – wymruczała.
- Co?
- Spafaj! - warknęła, ale po chwili jęknęła.
- Nie rozumiem, co mówisz.
- Spadaj! - krzyknęła wściekle, odchylając głowę do tyłu. Gorzko pożałowała swego wybuchu, gdyż zaatakowały ją kacowe dolegliwości. Kolejny raz jęknęła i przewróciła się na bok, odwracając się plecami do Jorgosa. Nakryła się kołdrą i próbowała myślami wypędzić z pokoju intruza.
- Och, bambino – usłyszała włoski akcent. Raz był grecki, raz włoski i sama już nie wiedziała kim on w ogóle jest. - Mogłaś tyle nie pić.
- Nie krzycz – padła odpowiedź, wypowiedziana ochrypłym głosem.
- Wcale nie krzyczę. Zaraz wracam, pójdę po coś dla ciebie.
Usłyszała tylko cichy dźwięk zamykanych drzwi. Nie było go. Przestała już czuć ten ucisk w piersi, choć serce nadal galopowało i chyba nie zamierzało przestać. Dlaczego on? Dlaczego akurat on? Zrozumiała jednak, że typ uroczego, ale złego chłopca przyciągał ją do siebie.
Po kilku minutach leżenia i głupiego rozmyślania, do pokoju wszedł oczywiście Kasapi. Coś tam do niej mówił, ale w ogóle go nie słuchała. Leżała, wpatrując się w dywan i marząc o chwili, w której Jorgos zniknie z jej życia.
- Muriel, mówię do ciebie! - powiedział zirytowany, gdy nadal nie reagowała.
- Tak? - odparła obojętnym tonem.
- Mam coś dla ciebie. Odwróć się.
W pokoju nastała pełna napięcia cisza. Dwie dumy sparły się ze sobą i siłowały. Jedna silna wola siłowała się z drugą. Żadne nie chciało ustąpić. Każde chciało wygrać.
Kiedy Jorgosowi kończyła się cierpliwość, Muriel odwróciła się powoli, najwidoczniej nie będąc świadomą tego, że jest tylko w koronkowych majteczkach. Pościel zsunęła się z jej piersi i odsłoniła widok, który zaparł mu dech. Były pełne, zaokrąglone i miękkie, zwieńczone bordową sutką. Patrząc na nie wyobraził sobie jak trzyma je w dłoniach, muska jeżykiem, pieści je ustami.
- Na co się tak gapisz? - warknęła skacowana dziewczyna.
- Na nic. Przyniosłem ci lekarstwo, proszę. - Podał jej szklankę z jakimś dziwnie wyglądającym napojem.
- Co to znów za lekarstwo? - zapytała, patrząc na niego niepewnie. Pamiętała ostatni raz, gdy przyniósł jej medykamenty. Ściągnął do jej mieszkania całą swoją rodzinę, jakby go w ogóle prosiła. Polubiła Consuelę i Larysę, ale to nie były znajome dla niej, nie ten poziom.
- Na kaca. Wypij. Smak ma ohydny, ale przejdzie ci po nim.
- Wiesz, bo sam wielokrotnie z niego korzystałeś? - parsknęła, starając się uśmiechnąć ironicznie.
- Touché – mruknął, pochyliwszy głowę. Na jego wąskich ustach zaigrał uśmieszek, choć nie była pewna, gdyż słońce grało mu na twarzy złocistymi promieniami, wygładzając ostre rysy. - A teraz, kiedy już tak celnie ugodziłaś, wypij to, maleńka, do dna. - Podał jej szklankę. Wzięła ją z wahaniem i powąchała ciecz, której kolor nie potrafiła określić. W nozdrza uderzył ją ostry zapach cebuli i czegoś jeszcze, ale wolała nie wiedzieć, co mogłoby jeszcze tam się znaleźć.
- Ty to zrobiłeś?
- A skąd – żachnął się i usiadł obok niej. Muriel zesztywniała cała i odsunęła się od niego, jak roznosił dżumę. - Tę miksturę robi Bobbie, z zawodu jest kucharzem.
Muriel kiwnęła głową i pochyliła się nad szklanką, zupełnie nieświadoma, że ma odsłonięte piersi. Kasapi zabsorbowany w ogóle nie zwrócił uwagi na to, kiedy Muriel wychyliła obrzydliwy napój. Ocknął się, kiedy wręczyła mu szklankę, jednocześnie przypatrując mu się uważnie.
- O co chodzi? - zapytała. Ukradkiem zerknęła na dół i zamarła w pół gestu, gdy zorientowała się, że przez cały ten czas siedziała pół naga przed Jorgosem. Naga!
Żywo przypomniała sobie, jak Aleksander zdarł z niej bluzkę i sięgał do stanika. Przerażenie i ból tamtych dni sprawił, że zamiast krzyknąć na mężczyznę, zakryła się i przerażona spojrzała na niego. Na jego twarzy zobaczyła zaskoczenie i coś jeszcze, ale nie chciała tego rozważać, więc ciasno owinięta prześcieradłem spojrzała mu głęboko w oczy i drżącym szeptem odezwała się:
- Dlaczego nic nie powiedziałeś?
- Bo nie chciałem tracić tego cudownego widoku – odpowiedział równie cicho i przysunął się do niej jeszcze bliżej. Poczuła się jak zając złapany w klatkę. Była przytłoczona jego bliskością, przestraszona tym, co może zrobić.
- Cudownego? - warknęła. - Są wstrętne, duże! Okropne!
- Jak możesz tak mówić? Wiesz ilu facetów chciałoby mieć kobietę z takimi pięknymi piersiami? - powiedział oszołomiony i całkiem zaskoczony tym, że Muriel rozmawia z nim na taki temat. Sądził, że zacznie na niego wrzeszczeć, krzyczeć i cholera wie, co jeszcze. Teraz jednak leżała przestraszona owinięta pościelą i patrzyła na niego tymi swoimi wielkimi oczami, myśląc, że ma zamiar ją skrzywdzić.
- Nie wierzę ci – padła odpowiedź. - Aleksander...
- Aleksander był sukinsynem i o nim zapomnij, bo jeśli jeszcze raz usłyszę jego imię, to zacznę tobą potrząsać, aż w końcu zrozumiesz, że wracanie do tego, co było kilka lat temu nic nie da.
- Ale to nie twoje pół nagie zdjęcia trafiły do sieci z podpisem: głupia krowa! Ma wielkie cycki, szkoda, że mały mózg! Wiesz jak po czymś takim się czułam? Nie masz zielonego pojęcia!
- Masz rację, nie wiem jak się czułaś, ale staram się to zrozumieć. Piccola mia, przecież ja nie jestem gówniarzem, który traktuje w ten sposób młodą kobietę. Wręcz przeciwnie. Zamiast robić jej zdjęcia, zrobiłbym wszystko, żeby chciała ze mną zostać.
- Wyjdź i daj mi spokój! - powiedziała, odwracając od niego głowę.
- Dobrze, agapi mou, wyjdę, ale nie dam ci spokóju. Te léme – pożegnał się cicho i wyszedł.

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cóż, mogę powiedzieć? Rozdział jest po prostu fantastyczny. Muriel jak nigdy była bardzo spokojna wobec Jorgosa. Urocze było to jak się nią troskliwie opiekuje. A już szczególnie zaczęłam jej zazdrościć, jak dotarłam do momentu w, którym śpi przytulona do Jorgosa. Też bym tak chciała!
      No, i trzeba przyznać, że Jorgos ma naprawdę żelazną samokontrolę. Gdyby nie zależało mu na Muriel to myślę, że nie zwracałby uwagi na to, że jest pijana tylko ją wykorzystał. A jednak ma na uwadze jej dobro. Trochę ta ich kłótnia popsuła ten romantyczny nastrój, który udało Ci się stworzyć, ale mam nadzieję okazja będzie jeszcze nie jedna. I oczywiście chce więcej. Nie mogę się już doczekać kolejnego odcinka. I tylko jedno pytanie, co znaczy Te leme?

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Haha, była spokojna, bo miała kaca :)
      Oj tam, każda może mieć takiego troskliwego Jorgosa, więc nie ma czego zazdrościć :)

      Dokładnie, ale to czy rzeczywiście mu zależy to tak naprawdę wie on sam:) Nie może być też zbyt romantycznie, żeby nie polało się lukrem :)
      Oczywiście, że tak. I odpowiadając na Twoje pytanie spod poprzedniego postu: będzie kilak rozdziałów, w których Muriel i Jorgos będą dla siebie naprawdę mili, możliwe nawet, że aż do przesady.

      Te leme znaczy po grecku: do zobaczenia :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
    3. Yeah :D Ten szablon jest śliczny! Aż chce się wejść na bloga tylko po to, żeby popatrzeć :)

      Usuń
  2. Słodko, słodko, ratunku! Jeszcze tak słodkiego rozdziału nie czytałam. Ale to dobrze. Tak trzymaj :)

    Czekam na następny rozdział.
    Lisiak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, czasami zdarzy mi się posłodzić, ale mam nadzieję, że nie będzie to aż nazbyt często.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Ej, czemu? Lubie Twoje "posłodzone" rozdziały, bo nie są "przesłodzone" :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Nie skomentowałam? Wtf. Przeczytałam i się jarałam, ale nic nie napisałam, pfff. Mój mózg robi mnie w chujka. <3
    Ej, Jorgos! Jak masz taką chcicę to zapraszam, if you know what i mean ;>
    Nie no, cieszy mnie, że Muriel już się taka inna robi. Rozmawia z nim normalnie, a nie jak wcześniej jak wyszczekana pannica. -.- cnotka jedna, wtedy mnie denerwowała. Teraz już jest taka bardziej dojrzała. Ogólnie uwielbiam tę parę gejów. MAJ LOW. <3
    Czekam na dalej, no niech ją już przeleci. <3
    Pozdrówki i lofciam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi <3 Ważne, że przeczytałaś. Ja tez przeczytałam Twoje opowiadania i jeszcze ich nie skomentowałam za co Cię przepraszam <3

      Hahaha, jaka chętna :) Nie ma sprawy, jak coś to skieruje go do Ciebie, ale i chętnie bym skorzystała.
      Cieszę się, że choć trochę zmieniłaś o niej zdanie xD Mam nadzieję, że w końcu ją polubisz:) A tak, panowie geje są fajnie, też ich lubię <3

      Ja również Cię lofciam <3

      Usuń
  4. Jeżu, jaki irytujący ten szablon. Jedynie jakieś sto razy próbowałam kliknąć w link "komentarze", bo za każdym razem przełaziło mi do następnej linijki i dupa z tego była, aż w końcu kliknęłam w tytuł i w ten sposób udało mi skomentować. Jeej, hura!

    A teraz na serio. Rany, jak mi się chciało śmiać w tym rozdziale z Jorgosa XD dobrze mu tak, a swoją drogą by się tak nad sobą nie użalał, bo się musiał powstrzymać, biedny. Naprawdę, nawet nie umiem się powstrzymać od tej ironii XD z kolei Muriel chyba trochę przesadza, na jej miejscu raczej bym się darła, że rozebrał ją bez pozwolenia i jeszcze się gapił, a nie narzekała, że ma brzydkie piersi, no błagam XD ale dooobrze, że wreszcie jest trochę Jorgosa, bo w ostatnich rozdziałach było go stanowczo za mało;]

    Całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bój żaby, szablon już wkrótce zmienię, mam nadzieję, że nie będzie taki irytujący. Moja Hindsight dla mnie go zrobi, więc już nic nie będzie Ci uciekało ;)

      Ty nawet nie wiesz, jaki to dla niego ból był, noo :) Pewnie, że powinna, ale była na kacu, więc nie była chyba nawet tego całkiem świadoma, czy coś. Przynajmniej nie była tak całkiem sprawna przez to, że wszystko ją bolało, wiec nie miała siły się bronić, a emocje wzięły górę :)
      Też tak właśnie narzekałam, więc już się postaram poprawić. W następnym postaram się, żeby było go więcej. W końcu rozdział urodzinowy, więc powinno go być więcej :)

      :*

      Usuń
  5. Przeczytałam kilka początkowych rozdziałów i mnie wciągnęło. Będę obserwować :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mojego opowiadania. Liczę na cenne uwagi :)
    http://morgue-daughter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pożarłam Twoje opowiadanie w jedną noc. Lubię czytać takie romansidła :D Tym bardziej wciągający jest fakt, że Muriel nie uległa wspaniałemu Jorgosowi, mrr.

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Breatherain, Impressole, Sakis Rouvas, Lea Michele.