Drzwi
cicho stuknęły, gdy do łazienki ponownie wszedł Jorgos.
Spodziewał się, że Muriel nadal będzie siedziała na ziemi, ale
zastał ją przy umywalce. Obmywała twarz. Kiedy tylko pojawił się
w pomieszczeniu, rzuciła mu dziwne spojrzenie i powróciła do
przerwanej czynności. Nadal nie wyglądała dobrze i wciąż chwiała
się na nogach. Alkohol nadal wędrował w ciele.
-
Proszę – podał jej butelkę zimnej wody, po którą poszedł
Stevie, ale postanowił dać jej chwilę prywatności.
-
Dziękuję – odpowiedziała, całkiem wykończona. Wiedział
jednak, że to dopiero początek.
Oparł
się o ścianę, tuż obok umywalki i skrzyżował ramiona na
szerokiej piersi. Muriel spojrzała na niego i zapatrzyła się na
chwilę na jego ciało. Nie miał na sobie koszulki, jedynie dresowe
spodnie. Nie był jakoś przesadnie umięśniony, ale widać było,
że lubił ruch. Miał lekko zarysowane mięśnie brzucha, a ramiona
wyglądały na mocne i silne. Spojrzała na klatkę piersiową, którą
porastały czarne, kręcone włoski, przełknęła ślinkę i
rozpalonym wzrokiem powędrowała w dół, gdzie zwężały się i
znikały za spodniami. Był absolutnie fantastyczny.
Wciąż
jeszcze pozostawała w niej spora ilość alkoholu, więc dlatego z
nikłym uśmiechem powiedziała cicho:
-
Masz piękne ciało. - Cisza jaka nastąpiła po jej słowach
sprawiła, że Muriel zamarła, zdając sobie sprawę z tego co
powiedziała. Piękne ciało?! Czy ona już kompletnie straciła
rozum? Owszem, Jorgos był naprawdę przystojny, a ciało
rzeczywiście miał piękne, nie było co ukrywać, ale nie musiała
mówić tego na głos. Głos rozsądku dawał o sobie znać, mimo
stanu nieważkości.
-
Dziękuję – odpowiedział w końcu. Dostrzegła w jego oczach
iskierki rozbawienia.
-
Chciałam być miła – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
-
Przecież nic takiego nie powiedziałem.
-
Ale widziałam w twoich oczach rozbawienie – mruknęła i odwróciła
się do niego plecami. Zawahała się jednak i przytrzymała
umywalki.
-
Tak? Szkoda, że tylko to. Spójrz jeszcze raz, dostrzeżesz tam coś
innego, nie związanego z rozbawieniem – zamruczał zamszowym
głosem i przystanął za nią. Czuła na karku jego ciepły oddech.
Przez jej ciało przebiegły języki ognia. Odwróciła się do
niego. Jeszcze raz spojrzała w szare oczy. Dostrzegła tam coś
mrocznego i tajemniczego. Jakby trzymał w środku dzikiego
demona, który czekał na uwolnienie. Zadrżała i spojrzała w bok,
gdyż ta stalowa głębia pociągała ją coraz bardziej.
A
potem znów zaczęła wymiotować.
Jorgos
pochylił się nad nią i tak jak poprzednio przytrzymał jej włosy
jedną ręką, a drugą gładził po plecach.
Muriel
miała ochotę go zabić. Nie dość, że czuła się więcej niż
okropnie to Kasapi postanowił ją dodatkowo rozpraszać. Jego ciepła
dłoń zataczała kręgi na plecach. Czasami odnosiła wrażenie, że
schodził coraz niżej. Kiedy zadrżała po raz kolejny, miała
wrażenie, że za chwilę spłonie i pozostanie po niej jedynie kupka
popiołu. Nie miałaby nic przeciwko temu. Aby odciągnąć myśli od
mężczyzny postanowiła skupić na jej obecnym problemie, czyli tym,
że za chwilę wypluje wszystkie organy. Wszystko buntowało się w
niej i kotłowało, żołądek opróżniła aż z poprzedniego dnia,
a mdłości nadal ją trzymały. Miała już dość.
Niestety,
zmieszane drinki długo dawały o sobie znać. Przez cały ten czas
Jorgos był przy niej i cierpliwe znosił odgłosy torsji i przynosił
małą butelkę wody, którą wypijała na dwa razy. Dopiero o trzeciej nad ranem padła i zasnęła w ramionach Kasapiego, gdy ten
usiadł obok niej i posadził sobie na kolanach. Była tak
wykończona, że nie miała nawet ochoty protestować. Siedziała
bokiem do niego, głowę ułożyła na jego piersi. Jorgos oparł się o ścianę
między umywalką, a wanną. On choć nie miał problemu ze zdrowiem
nie potrafił zasnąć, mimo że czuł się zmęczony, w końcu nie spał
całą noc. Jednak bliskość Muriel zbytnio dawała się mu we
znaki. Starał się nie myśleć o tym, że trzyma ją w ramionach i
nic poza tym nie mógł zrobić. Była chora, ale dla jego ciała nie
miało to wielkiego znaczenia. Przełknął nerwowo ślinkę.
-
Mam nadzieję, że zostanę wynagrodzony przez ciebie – mruknął
do niej cicho, gdy libido wskoczyło na najwyższy poziom.
Pomimo
usilnych starań nie udało mu się zasnąć. Rano był wykończony,
zgrzany i podniecony do granic możliwości. Ale sam sobie był
winny, sam się o to prosił. Kiedy cały był już zesztywniały od
niewygodnej pozycji, postanowił wstać, z czym miał wielki problem.
Muriel przytuliła się do niego wyjątkowo mocno i chyba nie miała
zamiaru go puszczać. Spojrzał w dół. Mocno objęła go ręką za
szyję, a policzek wtuliła w klatkę piersiową. Czuł w tym
geście potrzebę bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem,
akceptacji.
Muriel
poruszyła się i jęknęła żałośnie przez sen. W Jorgosie
wszystko zawrzało, zaczęło się topić i zmieniać w płynną
lawę, spływając gorącymi strumieniami do lędźwi.
W
pewnym momencie do łazienki wparadował zaspany Robert w dodatku
całkiem nagi. Przecierając oczy wlazł do środka. Zatrzymał się,
gdy usłyszał pełen irytacji głos Kasapiego:
-
Do diabła, mógł się przynajmniej ubrać, człowieku! - Robert
spojrzał zszokowany na Jorgosa, który siedział na posadzce i
trzymał w ramionach rozczochraną i całkiem ubraną kobietę. To
było tak dziwne, że Bobbie roześmiał się głośno. Kasapi trzyma
w ramionach ubraną kobietę. To był absurd. Kompletna abstrakcja.
-
To może poszedłbyś łaskawie do pokoju? Koczowanie w kiblu nic ci
nie da, ona i tak cię nie chcę.
-
Jeszcze słowo, a wstanę i ci przywalę. Zamknij się i lepiej mi
pomóż! Ale najpierw się ubierz.
Jorgos
pokiwał głową, gdy Bobbie wyszedł. Partner Steviego zawsze był
bezpośredni i szczery. Nigdy nie bawił się w aluzje, walił prosto
z mostu, dlatego go lubił. Nie znał drugiego takiego człowieka jak
on. Nawet Stephen nie był tak szczery jak Robert.
Po
chwili do łazienki ubrany w spodnie od piżamy wszedł Robert.
-
No dobra, podaj mi ją – podszedł do niego i wyciągnął w stronę
Muriel ręce. Jorgos zawahał się przez chwilę i z nieznanych sobie
powodów zapragnął ją zostawić przy sobie i wygonić go stąd.
Powstrzymał to jednak absurdalne pragnienie i pozwolił Bobbiemu
złapać ją za ramiona i delikatnie podnieść. Dziewczyna zachwiała
się i jęknęła. Oparła się całym ciałem o Roberta. Ma
szczęście, że jest gejem, pomyślał Jorgos. Był zazdrosny o
niego. O Roberta, który był gejem i aktualnie był zakochany w jego
przyjacielu.Coraz gorzej z nim się działo.
Kiedy
wstał, poczuł wszystkie kości i mięśnie. Coś strzyknęło go w
plecach. Wygiął się do tyłu i naprężył plecy, aż poczuł
przyjemną ulgę. Potem wyprostował się i napotkał dziwne
spojrzenie Bobbiego.
-
Co?
-
Nic, ale jak się już podniecasz to weź się może z tym jakoś
kryj. Nie obwieszczaj całemu światu, że jarasz się Muriel –
mruknął złośliwie, obserwując z satysfakcją, jak Jorgos mierzy
go mrocznym spojrzeniem.
-
Jak Stevie z tobą wytrzymuje? Mnie już dawno by szlag trafił.
-
W tym problem, bo nie wytrzymuje. - Jego ironiczny uśmieszek mówił
sam za siebie.
Jorgos
wzniósł do nieba oczy. Co za idiota, pomyślał. Mimo to, lubił
Bobbiego za to, że mówił to, co myśli i nigdy nie kręcił. Był
szczery, czasem aż nadto i potrafił wywołać nagłe ataki śmiechu.
Uwielbiał być w centru zainteresowania, robił dużo zamieszania i
był głośny. To tak jak on kiedyś.
-
Uważaj na nią. - Chłopak podał mu dziewczynę, kolejny raz
obdarzając go złośliwym uśmieszkiem. Zignorował go i zabrał od
niego Muriel. Dzięki temu nie mógł mu walnąć.
Wziął
ją na ręce i wolnym krokiem skierował się do pokoju. Ułożył ją
delikatnie na łóżku. Wyprostował się i z góry obejrzał ją od
stóp po sam czubek głowy, jedynie zatrzymując dłużej wzrok na
jej piersiach, a potem na ustach. Westchnął, a potem przeklinając
sam siebie zaczął powoli rozbierać. Uznał, że będzie jej
niewygodnie w tej sukience, która była tak wymięta, że sam nie
wiedział, czy rzeczywiście był to strój wieczorowy. Dla Aberikosa
kobiety są gotowe porzucić nawet swoje dziewicze stroje przywdziać
takie sukienki, których dekolt był nie tyle zachwycający, co
prowokujący.
Myśl
o kuzynie i Muriel nie dawała mu spokoju. Czy de Cali odkrył, że
dziewczyna jest dziewicą i postanowił ją wykorzystać? A może
Muriel sama mu uległa, ale gdy nagle powiedziała „nie”
zawstydzona jego poczynaniami, sam wziął to, co chciał? To
niemożliwe. Może i od trzynastu lat między nimi było źle, ale
znał na tyle Aberikosa, aby porzucić te myśli. Jego kuzyn nigdy
nie wyrządziłby takiej krzywdy żadnej kobiecie. To do niego
niepodobne. No więc, co się mogło stać? Obiecał sobie, że gdy
tylko Muriel dojdzie do siebie wyciągnie to z niej siłą.
Uśmiechnął się ponuro i spojrzał na pełne piersi, które
odkrył, zdejmując sukienkę. Nie obwiązywała się już bandażem.
W tej chwili byłoby mu to na rękę. Najwidoczniej wyzwoliła się
ze swego kokonu i powoli przeistaczała się w seksowną kobietę.
Tylko szkoda, że nie zrobiła tego, jak jeszcze pracowała u niego.
Albo nawet dobrze. Nie mógłby się skupić na pracy, tylko
myślałby o jej cudownych piersiach, marzyłby, by je całować i
pieścić, a potem wejść w nią gwałtownie i szybko i odnaleźć
wspólny rytm i kochać się z nią do utraty sił. Tego chciał i to
dostanie jak mały rozpieszczony bachor, któremu spodobał czerwony
samochodzik.
Szybko
się ocknął z erotycznych fantazji, gdy na nadgarstku poczuł zimny
dotyk. Spojrzał na Muriel, miała otwarte oczy, ale po jej zamglonym
wzroku wciąż widać było, że krążył w niej alkohol, co
natychmiast kazało mu porzucić chętkę figle. Nie wykorzystywał
kobiet, a na pewno nie pijanych, no chyba, że sam był nie lepszy i
oboje nie przejmowali się tym, co robią. Teraz był w pełni władz
umysłowych i nie miał zamiaru robić czegoś, czego potem bardzo by
żałował. Niemniej jednak, wcale nie przeszkadzałoby mu to, że
dziewczyna jest pijana. Wręcz przeciwnie. Ich relacje były naprawdę
kiepskie, a alkohol byłby wskazany, jeśli chciał się kochać z
Muriel. Mocno zacisnął szczeki, gdy uzmysłowił sobie jak bardzo
chce.
-
Jorgosie, co ty robisz? - zapytała półprzytomnie. Spojrzał w jej
oczy i przez chwile miał wrażenie, że ktoś zepchnął go z góry
i leci prosto w przepaść. Serce waliło mu w piersi i czuł ucisk.
Odetchnął kilka razy, gdyż zabrakło mu tchu. Odchrząknął
jeszcze, aby szybko pozbyć się tego dziwnego uczucia pełnego
paniki i usiadł na łóżku.
-
Rozbieram cię. Będzie ci wygodniej spać. - Zawsze, gdy rozbierał
kobiety to nie po to, aby spało im się wygodniej.
-
Nie – zaprotestowała słabo, ale Kasapi jej nie słuchał. Zsunął
suknie jeszcze niżej i jego oczom ukazał się płaski brzuch,
wąskie biodra i szczupłe nogi. Nie miała specjalnie ładnej
figury, ot zwykła dziewczyna. Była drobna i w miarę
proporcjonalna, ale nawet to sprawiło, że cały zapłonął. Żar
jaki odezwał się w środku sprawił, że jęknął głucho. Miał
ochotę rozłożyć ją na łóżku albo posadzić ją na kolanach,
nie zrobił jednak tego, wykazując się niespodziewaną żelazną
samokontrolą. Ponownie zacisnął szczęki, myśląc, że od tego
zaraz dostanie szczękościsku.
-
Tak – mruknął, gdy Muriel próbowała się wyrwać spod jego
dłoni. Uśmiechnął się ponuro, gdyż jej zachowanie przypomniało
mu to, w jaki sposób zachowała się Sybil, gdy dorwała skądś
heroinę i naćpała się tak, że go nie rozpoznała. Nie wiedział,
że była na haju i dlatego gdy zaczął ją rozbierać, ona zaczęła
się wykręcać, aż w końcu jej ciche protesty przeszły w głośne
krzyki. Nazywała go wtedy obleśnym, rozpieszczonym bachorem. Jakby
rzeczywiście ją to obchodziło albo przeszkadzało. Wtedy
znienawidził ją tak bardzo, że ledwie się powstrzymał. Miał
ochotę udusić tę czarną sukę, ale się opanował.
Teraz
miał jednak przed sobą pijaną Muriel, która ma rację nienawidząc
go.
Muriel
uspokoiła się i pozwoliła się rozebrać do końca. Buty położył
obok, sukienkę przerzucił przez oparcie fotela stojącego
nieopodal. Odwrócił się w jej stronę i zamyślił na chwilę, a
potem zdjął pończochy i po wszystkim wyszedł.
*
Słońce
świeciło za jasno i zbyt głośno. Słyszała wszystko tak
wyraźnie, iż miała wrażenie, że nawet kołdra krzyczy do niej:
idiotka! Idiotka!
Miała
kaca i to tak sporego, że gdy tylko lekko uchyliła powieki, pod
czaszką poczuła przeszywający ostry ból. Nigdy jeszcze nie upiła
się tak bardzo, żeby leżeć i czuć się jakby przed chwilą ktoś
zdjął ją z krzyża. Zacisnęła mocno powieki i starała się nie
dopuścić do siebie choćby nawet odrobinę słońca, które grzało
radośnie.
-
Niech cię szlag – mruknęła niewyraźnie, schrypniętym głosem i
sama nie wiedziała, czy powiedziała to do siebie, czy do słońca.
Głowa
pulsowała jej bólem i zanosiło się na to, iż to tylko początek.
Ale nie tylko to dawało jej się we znaki. Było jej niedobrze.
Żołądek skakał we wszystkie strony napompowany nie wiadomo czym.
Bała się oddychać, bo miała wrażenie, że za chwilę dopadną ją
torsje. Przekręciła się na bok i po chwili zapadła w sen. Po
kilku godzinach obudziła się, a przed sobą ujrzała coś szarego.
Zmarszczyła czoło i przysunęła się bliżej. Wyciągnęła rękę
i dotknęła materiału.
-
Spodnie - powiedziała to tonem odkrywcy.
-
Przykro mi, że cię rozczarowałem, agapi mou, ale nie
chciałem stawać przed tobą nagi. Na to przyjdzie czas –
usłyszała gdzieś wysoko dobrze znajomy głos. Uniosła głowę,
ale po chwili ją opuściła. Znów przeszyło ją tysiące
szpikulców do lodu.
Opadła
na poduszki, zanurzając w nie twarz.
-
Spafaj – wymruczała.
-
Co?
-
Spafaj! - warknęła, ale po chwili jęknęła.
-
Nie rozumiem, co mówisz.
-
Spadaj! - krzyknęła wściekle, odchylając głowę do tyłu. Gorzko
pożałowała swego wybuchu, gdyż zaatakowały ją kacowe
dolegliwości. Kolejny raz jęknęła i przewróciła się na bok,
odwracając się plecami do Jorgosa. Nakryła się kołdrą i
próbowała myślami wypędzić z pokoju intruza.
-
Och, bambino – usłyszała
włoski akcent. Raz był grecki, raz włoski i sama już nie
wiedziała kim on w ogóle jest. - Mogłaś tyle nie pić.
-
Nie krzycz – padła odpowiedź, wypowiedziana ochrypłym głosem.
-
Wcale nie krzyczę. Zaraz wracam, pójdę po coś dla ciebie.
Usłyszała
tylko cichy dźwięk zamykanych drzwi. Nie było go. Przestała już
czuć ten ucisk w piersi, choć serce nadal galopowało i chyba nie
zamierzało przestać. Dlaczego on? Dlaczego akurat on? Zrozumiała
jednak, że typ uroczego, ale złego chłopca przyciągał ją do
siebie.
Po
kilku minutach leżenia i głupiego rozmyślania, do pokoju wszedł
oczywiście Kasapi. Coś tam do niej mówił, ale w ogóle go nie
słuchała. Leżała, wpatrując się w dywan i marząc o chwili, w
której Jorgos zniknie z jej życia.
-
Muriel, mówię do ciebie! - powiedział zirytowany, gdy nadal nie
reagowała.
-
Tak? - odparła obojętnym tonem.
-
Mam coś dla ciebie. Odwróć się.
W
pokoju nastała pełna napięcia cisza. Dwie dumy sparły się ze
sobą i siłowały. Jedna silna wola siłowała się z drugą. Żadne
nie chciało ustąpić. Każde chciało wygrać.
Kiedy
Jorgosowi kończyła się cierpliwość, Muriel odwróciła się
powoli, najwidoczniej nie będąc świadomą tego, że jest tylko w
koronkowych majteczkach. Pościel zsunęła się z jej piersi i
odsłoniła widok, który zaparł mu dech. Były pełne, zaokrąglone
i miękkie, zwieńczone bordową sutką. Patrząc na nie wyobraził
sobie jak trzyma je w dłoniach, muska jeżykiem, pieści je ustami.
-
Na co się tak gapisz? - warknęła skacowana dziewczyna.
-
Na nic. Przyniosłem ci lekarstwo, proszę. - Podał jej szklankę z
jakimś dziwnie wyglądającym napojem.
-
Co to znów za lekarstwo? - zapytała, patrząc na niego niepewnie.
Pamiętała ostatni raz, gdy przyniósł jej medykamenty. Ściągnął
do jej mieszkania całą swoją rodzinę, jakby go w ogóle prosiła.
Polubiła Consuelę i Larysę, ale to nie były znajome dla niej, nie
ten poziom.
-
Na kaca. Wypij. Smak ma ohydny, ale przejdzie ci po nim.
-
Wiesz, bo sam wielokrotnie z niego korzystałeś? - parsknęła,
starając się uśmiechnąć ironicznie.
-
Touché
– mruknął, pochyliwszy głowę. Na jego wąskich ustach zaigrał
uśmieszek, choć nie była pewna, gdyż słońce grało mu na twarzy
złocistymi promieniami, wygładzając ostre rysy. - A teraz, kiedy
już tak celnie ugodziłaś, wypij to, maleńka, do dna. - Podał jej
szklankę. Wzięła ją z wahaniem i powąchała ciecz, której kolor
nie potrafiła określić. W nozdrza uderzył ją ostry zapach cebuli
i czegoś jeszcze, ale wolała nie wiedzieć, co mogłoby jeszcze tam
się znaleźć.
-
Ty to zrobiłeś?
-
A skąd – żachnął się i usiadł obok niej. Muriel zesztywniała
cała i odsunęła się od niego, jak roznosił dżumę. - Tę
miksturę robi Bobbie, z zawodu jest kucharzem.
Muriel
kiwnęła głową i pochyliła się nad szklanką, zupełnie
nieświadoma, że ma odsłonięte piersi. Kasapi zabsorbowany w ogóle
nie zwrócił uwagi na to, kiedy Muriel wychyliła obrzydliwy napój.
Ocknął się, kiedy wręczyła mu szklankę, jednocześnie
przypatrując mu się uważnie.
-
O co chodzi? - zapytała. Ukradkiem zerknęła na dół i zamarła w
pół gestu, gdy zorientowała się, że przez cały ten czas
siedziała pół naga przed Jorgosem. Naga!
Żywo
przypomniała sobie, jak Aleksander zdarł z niej bluzkę i sięgał
do stanika. Przerażenie i ból tamtych dni sprawił, że zamiast
krzyknąć na mężczyznę, zakryła się i przerażona spojrzała na
niego. Na jego twarzy zobaczyła zaskoczenie i coś jeszcze, ale nie
chciała tego rozważać, więc ciasno owinięta prześcieradłem
spojrzała mu głęboko w oczy i drżącym szeptem odezwała się:
-
Dlaczego nic nie powiedziałeś?
-
Bo nie chciałem tracić tego cudownego widoku – odpowiedział
równie cicho i przysunął się do niej jeszcze bliżej. Poczuła
się jak zając złapany w klatkę. Była przytłoczona jego
bliskością, przestraszona tym, co może zrobić.
-
Cudownego? - warknęła. - Są wstrętne, duże! Okropne!
-
Jak możesz tak mówić? Wiesz ilu facetów chciałoby mieć kobietę
z takimi pięknymi piersiami? - powiedział oszołomiony i całkiem
zaskoczony tym, że Muriel rozmawia z nim na taki temat. Sądził, że
zacznie na niego wrzeszczeć, krzyczeć i cholera wie, co jeszcze.
Teraz jednak leżała przestraszona owinięta pościelą i patrzyła
na niego tymi swoimi wielkimi oczami, myśląc, że ma zamiar ją
skrzywdzić.
-
Nie wierzę ci – padła odpowiedź. - Aleksander...
-
Aleksander był sukinsynem i o nim zapomnij, bo jeśli jeszcze raz
usłyszę jego imię, to zacznę tobą potrząsać, aż w końcu
zrozumiesz, że wracanie do tego, co było kilka lat temu nic nie da.
-
Ale to nie twoje pół nagie zdjęcia trafiły do sieci z podpisem:
głupia krowa! Ma wielkie cycki, szkoda, że mały mózg! Wiesz jak
po czymś takim się czułam? Nie masz zielonego pojęcia!
-
Masz rację, nie wiem jak się czułaś, ale staram się to
zrozumieć. Piccola mia, przecież ja nie jestem gówniarzem,
który traktuje w ten sposób młodą kobietę. Wręcz przeciwnie.
Zamiast robić jej zdjęcia, zrobiłbym wszystko, żeby chciała ze
mną zostać.
-
Wyjdź i daj mi spokój! - powiedziała, odwracając od niego głowę.
-
Dobrze, agapi mou,
wyjdę, ale nie dam ci spokóju. Te
léme
– pożegnał
się cicho i wyszedł.
Pierwsza! :)
OdpowiedzUsuńCóż, mogę powiedzieć? Rozdział jest po prostu fantastyczny. Muriel jak nigdy była bardzo spokojna wobec Jorgosa. Urocze było to jak się nią troskliwie opiekuje. A już szczególnie zaczęłam jej zazdrościć, jak dotarłam do momentu w, którym śpi przytulona do Jorgosa. Też bym tak chciała!
UsuńNo, i trzeba przyznać, że Jorgos ma naprawdę żelazną samokontrolę. Gdyby nie zależało mu na Muriel to myślę, że nie zwracałby uwagi na to, że jest pijana tylko ją wykorzystał. A jednak ma na uwadze jej dobro. Trochę ta ich kłótnia popsuła ten romantyczny nastrój, który udało Ci się stworzyć, ale mam nadzieję okazja będzie jeszcze nie jedna. I oczywiście chce więcej. Nie mogę się już doczekać kolejnego odcinka. I tylko jedno pytanie, co znaczy Te leme?
Pozdrawiam :)
Haha, była spokojna, bo miała kaca :)
UsuńOj tam, każda może mieć takiego troskliwego Jorgosa, więc nie ma czego zazdrościć :)
Dokładnie, ale to czy rzeczywiście mu zależy to tak naprawdę wie on sam:) Nie może być też zbyt romantycznie, żeby nie polało się lukrem :)
Oczywiście, że tak. I odpowiadając na Twoje pytanie spod poprzedniego postu: będzie kilak rozdziałów, w których Muriel i Jorgos będą dla siebie naprawdę mili, możliwe nawet, że aż do przesady.
Te leme znaczy po grecku: do zobaczenia :)
Pozdrawiam :*
Yeah :D Ten szablon jest śliczny! Aż chce się wejść na bloga tylko po to, żeby popatrzeć :)
UsuńSłodko, słodko, ratunku! Jeszcze tak słodkiego rozdziału nie czytałam. Ale to dobrze. Tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
Lisiak
Och, czasami zdarzy mi się posłodzić, ale mam nadzieję, że nie będzie to aż nazbyt często.
UsuńPozdrawiam :*
Ej, czemu? Lubie Twoje "posłodzone" rozdziały, bo nie są "przesłodzone" :)
UsuńPozdrawiam :*
Nie skomentowałam? Wtf. Przeczytałam i się jarałam, ale nic nie napisałam, pfff. Mój mózg robi mnie w chujka. <3
OdpowiedzUsuńEj, Jorgos! Jak masz taką chcicę to zapraszam, if you know what i mean ;>
Nie no, cieszy mnie, że Muriel już się taka inna robi. Rozmawia z nim normalnie, a nie jak wcześniej jak wyszczekana pannica. -.- cnotka jedna, wtedy mnie denerwowała. Teraz już jest taka bardziej dojrzała. Ogólnie uwielbiam tę parę gejów. MAJ LOW. <3
Czekam na dalej, no niech ją już przeleci. <3
Pozdrówki i lofciam <3
Nic nie szkodzi <3 Ważne, że przeczytałaś. Ja tez przeczytałam Twoje opowiadania i jeszcze ich nie skomentowałam za co Cię przepraszam <3
UsuńHahaha, jaka chętna :) Nie ma sprawy, jak coś to skieruje go do Ciebie, ale i chętnie bym skorzystała.
Cieszę się, że choć trochę zmieniłaś o niej zdanie xD Mam nadzieję, że w końcu ją polubisz:) A tak, panowie geje są fajnie, też ich lubię <3
Ja również Cię lofciam <3
Jeżu, jaki irytujący ten szablon. Jedynie jakieś sto razy próbowałam kliknąć w link "komentarze", bo za każdym razem przełaziło mi do następnej linijki i dupa z tego była, aż w końcu kliknęłam w tytuł i w ten sposób udało mi skomentować. Jeej, hura!
OdpowiedzUsuńA teraz na serio. Rany, jak mi się chciało śmiać w tym rozdziale z Jorgosa XD dobrze mu tak, a swoją drogą by się tak nad sobą nie użalał, bo się musiał powstrzymać, biedny. Naprawdę, nawet nie umiem się powstrzymać od tej ironii XD z kolei Muriel chyba trochę przesadza, na jej miejscu raczej bym się darła, że rozebrał ją bez pozwolenia i jeszcze się gapił, a nie narzekała, że ma brzydkie piersi, no błagam XD ale dooobrze, że wreszcie jest trochę Jorgosa, bo w ostatnich rozdziałach było go stanowczo za mało;]
Całuję!
Nie bój żaby, szablon już wkrótce zmienię, mam nadzieję, że nie będzie taki irytujący. Moja Hindsight dla mnie go zrobi, więc już nic nie będzie Ci uciekało ;)
UsuńTy nawet nie wiesz, jaki to dla niego ból był, noo :) Pewnie, że powinna, ale była na kacu, więc nie była chyba nawet tego całkiem świadoma, czy coś. Przynajmniej nie była tak całkiem sprawna przez to, że wszystko ją bolało, wiec nie miała siły się bronić, a emocje wzięły górę :)
Też tak właśnie narzekałam, więc już się postaram poprawić. W następnym postaram się, żeby było go więcej. W końcu rozdział urodzinowy, więc powinno go być więcej :)
:*
Przeczytałam kilka początkowych rozdziałów i mnie wciągnęło. Będę obserwować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mojego opowiadania. Liczę na cenne uwagi :)
http://morgue-daughter.blogspot.com/
Pożarłam Twoje opowiadanie w jedną noc. Lubię czytać takie romansidła :D Tym bardziej wciągający jest fakt, że Muriel nie uległa wspaniałemu Jorgosowi, mrr.
OdpowiedzUsuń