2.12.2013

32. Kapryśna kochanka


Słońce nieśmiało łaskotało ją w powieki, powoli wydobywając ją ze snu, tak cudownego i rozkosznego. Westchnęła i zmieniła pozycję. Teraz leżała na brzuchu. Ręce schowała pod miękką poduszkę, którą mocno tuliła do policzka. Przyjemne odrętwienie opływało ją niczym ciepłe fale morza. Mogłaby już tak leżeć zawsze. Jeszcze przez chwilę nie miała pojęcia, co się stało i gdzie się znajduję, więc jeszcze parę minut leżała w błogiej nieświadomości. Wszystko jednak uciekło: poczucie bezpieczeństwa, ciepło oraz nadzwyczajne fizyczne zadowolenie, gdy usłyszała szum wody dobiegający z głębi pokoju. Podniosła się i odwróciła na plecy rozglądając się wokół. Pokój był zdecydowanie zbyt ciemny jak na jej gust, choć całokształt prezentował się dość przytulnie. Wszędzie panował brąz, nieco złota i matowa czerń. Czekoladowa pościel uszyta z satyny prezentowała się zmysłowo na tle ciemnego wystroju. Pokój był sporych rozmiarów. Na samym środku leżał ogromny dywan w kolorze pościeli z czarnymi wzorami. Na wprost łóżka stała duża, rozsuwana szafa, kunsztownie wyrzeźbiona. Sprawiała wrażenie starej, lecz zdawała sobie sprawę, że rzemieślnik specjalnie ją postarzył, aby pasowała do wnętrza. Duże okno balkonowe usytuowane w rogu pokoju wpuszczało do środka mnóstwo słońca. Zapatrzyła się na czubki wysokich świerków widniejących za oknem, a potem wzrok z powrotem przeniosła na pokój. Dokonywała kolejnych obserwacji. Spostrzegła, że Jorgos lubił czytać. Uśmiechnęła się, gdy z łóżka przyglądała się pokaźnej biblioteczce ustawionej zaraz przy drzwiach. Miałabym, co czytać w zimowe wieczory, pomyślała przez sekundę, a potem szybko odgoniła niechcianą myśl i skupiła się na tym, iż z łazienki przestał wydobywać się szum wody. Wbiła wzrok w drzwi po lewej stronie, tuż obok garderoby, bo jak sądziła tam była łazienka. Ciche pogwizdywanie dobiegło jej uszu. Spięta w oczekiwaniu na Jorgosa nie myślała o wczorajszej nocy, ani nawet przez moment nie zastanowiła się nad tym, co zrobiła.
Drzwi cicho zaskrzypiały. Kasapi wyszedł z łazienki. Biodra przepasał czarnym ręcznikiem, a kropelki wody niknęły w miękkim materiale. Wydała cichy jęk, gdy uzmysłowiła sobie jakim przystojnym mężczyzną jest Jorgos.
- Dzień dobry - przywitał się ciepłym, zmysłowym głosem. - Dobrze spałaś? - Podszedł do łóżka i usiadł obok niej, jego udo znalazło się zbyt blisko jej uda, co od razu zaowocowało na nowo rozbudzonym pożądaniem. Próbowała jeszcze zdusić to uczucie w zarodku, ale bezskutecznie, ponieważ poddała się temu z szybkością błyskawicy i już w chwili, gdy Kasapi dłonią pogładził ją po kolanie znów zapragnęła, aby znów się z nią kochał.
- Dobrze - wykrztusiła w końcu, gdy zdała sobie sprawę, że mężczyzna czeka na jej odpowiedź. - I, dzień dobry.
- Nic cię nie boli? Nie zrobiłem ci krzywdy? - Wyciągnął w jej stronę rękę i knykciami pogłaskał ją po policzku. Ten czuły gest przyjęła z pewną obawą i jednocześnie Jorgos sprawił, że nagle zapragnęła znaleźć się w jego ramionach. Chciała aby ją mocno przytulił i skłamał, że będzie dobrze. To dziwne pragnienie sprawiło, że wybudziła się z tego letargu i odepchnęła dłoń mężczyzny.
- Nie przesadzaj. To tylko seks, a nie wrestling - warknęła i owinęła się szczelnie pościelą. - Odwróć się albo daj mi sukienkę. Chcę się ubrać.
Jorgos był zaskoczony jej nagłą zmianą nastroju i odsunął się od niej, bacznie jej się przyglądając. Czy powiedział coś złego lub postąpił niewłaściwie? A może właśnie w tej chwili Muriel zaczęła żałować? Przyjrzał jej się spod przymrużonych powiek, ale nie widział na jej twarzy niczego, co wskazywałoby, że wczorajsza noc była dla niej czymś, co powinna głęboko zakopać w pamięci, bo stanowiło skazę na jej życiorysie. Jemu samemu nie mieściło się w głowie, iż Muriel miałaby czegoś żałować. Po takiej nocy? Jak to możliwe? Chociaż... Zapewne zrobiłaby to, żałowałby ze względu na niego, bo to z nim spała, a nie z jakimś wyidealizowanym fagasem, który i tak nie dałby jej nic więcej, niż nadzieję, na szczęśliwe życie. On był w stanie zapewnić jej finansowe bezpieczeństwo, byłby w stanie spełnić jej marzenia.
- Wychodzisz? - zapytał w końcu całkiem bezmyślnie, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że Muriel nie zechce z nim zostać dłużej niż to koniecznie, ale nie pozwoli jej tak szybko odejść. Zostanie z nim i zje śniadanie, które zaplanował.
- Oczywiście. Myślałeś, że tu zostanę?
- Na to właśnie liczyłem. Zostajesz, nigdzie cię nie puszczę. - Złapał ją za nogę i lekko ścisnął, a po chwili pogładził ją po udzie. Przez pościel czuł jej gorącą skórę. Pamiętał jej dotyk na sobie.
- I co, masz zamiar mnie tu więzić? Siłą? - zapytała zszokowana.
- Oczywiście, że nie - prychnął rozbawiony i uśmiechnął się do niej, próbując zrozumieć jej dziwne zachowanie. Również wczoraj zachowywała się dość niespodziewanie. Raz była odważna i bez skrępowania łapała go za twardą męskość, a zaraz potem wstydziła się jak pensjonarka. Jej chwilowa brawura była urocza, ale nieśmiałość niestety nadal nie pozwoliła wyjść Muriel z kokonu. I to go irytowało. Powstrzymywała się od czegoś, co było naturalną rzeczą w chwili, gdy dwoje ludzi bardzo się pragnie. A może ona właśnie wcale nie czuła pożądania? Chciała mieć to z głowy i po prostu pozwoliła mu myśleć, że pragnie go równo mocno? Jej zachowanie było pozbawione sensu, więc... Sam nie wiedział, co ma o tym myśleć. Postanowił poczekać na to, co przyniesie los, co Muriel mu powie.
- Więc racz mi podać sukienkę, bo chcę się ubrać - rozkazała i zmierzyła go surowym spojrzeniem. - No, na co czekasz? - zapytała, gdy nadal siedział obok niej i nie wykonał żadnego ruchu.
- Nie podam ci tej sukienki, sama ją sobie weź - mruknął, uśmiechając się przy tym złośliwie.
- Świetnie!
- Świetnie.
- Świetnie - burknęła i zgromiła go wzrokiem, ale gdy dostrzegła, że to absolutnie na niego nie działa postanowiła w jakiś możliwy sposób wstać z godnością i pozbierać ubrania. Ale jak miała to zrobić, skoro ten potwór siedział na pościeli i nawet nie raczył ruszyć dupska? - Złaź, chcę wstać.
- Przecież ci nie przeszkadzam - odpowiedział i wzruszył ramionami. Rzeczywiście, gdyby chciała wstać mogłaby to zrobić bez problemu, ale ponieważ nie miała zamiaru paradować przed nim naga, musiała się okryć czymś, czymkolwiek.
Złapała brzeg satynowej pościeli i gniewnie patrząc mu prosto w oczy powoli zaczęła schodzić z łóżka. Mocno przytrzymała satynę przy piersiach i gdy stanęła, niebezpiecznie zaczęła się wysuwać z dłoni. Złapała ją mocniej w garść i odsunęła się na tyle, na ile pozwolił jej siedzący Jorgos. Okrycie naprężyło się i uniemożliwiło dalsze ruchy. Stała tak, patrząc wyczekująco na Kasapiego, który uśmiechał się do niej zawadiacko i doskonale zdawał sobie sprawę, że wystarczyłby jego jeden ruch, aby pościel wysunęła się z jej dłoni.
- Podnieś się. Proszę - dodała po chwili, gdy mężczyzna nadal spoczywał w tej samej pozycji.
- Dobrze. - Wstał gwałtownie. Pod wpływem tego Muriel zatoczyła się do tyłu i byłaby upadła na nocny stolik, gdyby Kasapi w porę jej nie przytrzymał. Złapał ją za ramiona i mocno do siebie przycisnął. - I co teraz? Albo będziesz się teraz ze mną szarpała i twoje okrycie spadnie, albo będziesz chciała koniecznie ukryć się przed moim wzrokiem i nie uczynisz żadnego ruchu, a ja będę mógł cię całować. - Jego zmysłowy głos przedarł się przez jej gniew i irytację, i rozpoczął ognisty taniec. Krew zaszumiała w uszach, a w żyłach na nowo popłynęła lawa.
- Nie - wyszeptała. Nie miała jednak pojęcia, czemu chciała zaprzeczyć. - Nie wystarczy ci dzisiejsza noc? - Przez chwilę mężczyzna milczał, a potem zmierzył ją zimnym, pełnym wrogości spojrzeniem,
- Przespałaś się ze mną, bo myślałaś, że po tej jednej nocy dam ci spokój, tak?
Skuliła się pod jego spojrzeniem. Nie, to nie tak. Zrobiła to, bo cholernie ją ciągnęło do niego, ale sądząc z jego tonu nie zdoła go przekonać, więc zebrała się w sobie uniosła dumnie podbródek i zmierzyła go pogardliwym wzrokiem.
- Tak, właśnie.
- Cóż, twoje poświęcenie na nic się zdało. Nawet gdybyś próbowała otoczyć się murem i tak by ci to nic nie dało. Zrozum, pociągasz mnie i koniec. Nie możesz się ode mnie odciąć. To, co czuję, co czujesz również ty, jest silniejsze niż twój opór, który łatwo zresztą pokonać. - Muriel przez chwilę patrzyła na niego, a potem całkiem pokonana westchnęła i spuściła wzrok.
- Myślałam, że po prostu znudzisz się mną po tym jednym razie i dasz mi święty spokój. Tak właśnie myślałam - powiedziała cicho i zacisnęła dłonie na prześcieradle, które wymykało się z ucisku z każdym jej oddechem.
Rozczuliła i rozbroiła go tym cichym, niepewnym wyzwaniem. Może jeszcze dwa tygodnie temu roześmiałby się jej prosto w twarz, ale dziś po prostu uśmiechnął się leciutko i przygarnął ją do siebie, ignorując jej słaby protest.
- Czy musiałaś się upić winem, żeby pójść ze mną do łóżka? Tak straszny i tak odpychający jestem? - zapytał, choć nagle przestraszył się, że Muriel skinie głową. Naprawdę tego nie chciał.
- Nie - padła cicha odpowiedź. Poczuł ulgę, tak nieopisaną, że mocniej zacisnął ramiona wokół niej i pochylił się nad nią. Rozchylił jej wargi swoimi, lekko zaczął wodzić po nich, budząc w niej to, co jeszcze prawdopodobnie się w niej tliło. Jego libido niebezpieczne zbliżyło się do poziomu, który osiągnął wczoraj. Czuł jednak, że nie jest to najlepszy moment, aby znów się z nią kochać. Prawdopodobnie była obolała, choć jej agresywne zachowanie wcale o tym nie świadczyło.
- No więc, czemu wypiłaś tyle wina, że odważyłaś się ze mną przespać? - Postanowił drążyć temat i dowiedzieć się, co myśli Muriel. Musiał to wiedzieć, inaczej znów nie da jej spokoju.
- A ty nie wypiłbyś wina, gdybyś wiedział, że za chwilę zrobisz poważny krok w swoim życiu? Nigdy się nie bałeś, że popełnisz błąd i nagle okażę się, że twoja decyzja była zła?
- Nie, nigdy się nie bałem i zawsze wiedziałem, że to, co robię jest słuszne.
- No tak, głupio, że pytałam. Chodzi mi o to, Jorgosie, że to, co wczoraj zrobiłam... Miałam nadzieję, że postępuję dobrze, że ta jedna noc ci wystarczy. Byłam jednak w błędzie - odpowiedziała, a w jej głosie usłyszał rozpacz. Musiał przyznać, że współczuł jej, zwłaszcza, iż wiedział, że teraz na pewno nie da jej spokoju. Wiedział jak bardzo chciała od niego uciec, jak przestraszone zwierzątko od psa myśliwskiego, ale on zawsze ją znajdzie, zawsze będzie w jej pobliżu, choćby wyjechała na drugi koniec świata. Irytowało go to, ale czuł, że ciągnie go jak ćmę do ognia i nie potrafił temu zaradzić.
- Jak widzisz, nie wystarczy. Muriel, doskonale zdajesz sobie sprawę, że mam wszystko to, co mogę ci dać, o czym marzysz.
- Próbujesz mnie przekupić - powiedziała z wyrzutem, czując dreszcze przechodzące przez całe ciało.
Muriel pomyślała, że niewiele jej brakuje, aby znów znaleźć się z nim w jednym łóżku. Bardzo ją pociągał, więc... Więc powinna się zgodzić. Musiała jednak dać sobie czas. Musiała zastanowić się w ciszy i spokoju, bez niego. Jeśli przynajmniej da jej dwa tygodnie spokoju, będzie w stanie rozsądnie podejść do tej sprawy. Już nie było sensu się oszukiwać. Zgodzi się na ten układ, już tylko po to, by przynajmniej przez chwilę poczuć się pożądaną przez Jorgosa Kasapi.
- Muriel?
Dziewczyna nabrała powietrza i odważnie spojrzała mu w oczy.
- Czy jeśli poproszę cię o trochę czasu to dasz mi go, żebym mogła jeszcze się nad tym zastanowić? Muszę to zrobić.
Jorgos jednak, wbrew jej oczekiwaniom, nie odpowiedział, lecz skinął głową, a w jego srebrnych oczach błysnęło coś na kształt zadowolenia i ulgi.
- Ile potrzebujesz tego czasu? - zapytał po chwili, nadal trzymając ją w ramionach.
- Dwa tygodnie?
- Dobrze. Teraz chodźmy na śniadanie. Pewnie jesteś głodna.- Uśmiechnął się do niej ciepło. Muriel przygryzła wargę i zamyśliła się chwilę. Właściwie tak, miała ochotę coś zjeść, ale jednocześnie pragnęła wziąć prysznic.
- Mogę skorzystać z łazienki? Chciałabym się odświeżyć.
- Jasne. Chodź - złapał ją za łokieć i nie bacząc, że Muriel próbuje utrzymać przy sobie prześcieradło, delikatnie poprowadził ją do drzwi, z których przedtem wyszedł. Po chwili Muriel znalazła się w dużym, granatowo-białym pomieszczeniu. Od razu dostrzegła ogromną wannę, do której wchodziło się po marmurowych schodkach. Wokół niej ustawiono świecie. Przy jednej stał metalowy spodek z mydłem oraz olejek do kąpieli. Prysznic wbudowano po lewej stronie łazienki w samym kacie, obok niego stała szafka na ręczniki, a tuż nad nią wisiała duża umywalka i wielkie lustro. Wszystkie kosmetyki Jorgosa znajdowały się po prawej stronie lustra i stały one w prostokątnych zagłębieniach w ścianie. - Chcesz wziąć kąpiel czy prysznic? - Miała ochotę na to pierwsze, ale nie chciała spędzać w jego domu więcej czasu niż to konieczne. Zgodziła się na prysznic i to bardzo szybki w dodatku.
- Tylko prysznic - powiedziała i stanęła obok kabiny. Jorgos kiwnął głową, podał jej dwa ręcznik.
- Przyjdź potem na śniadanie - powiedział tylko i już go nie było. Muriel westchnęła i poluźniła uchwyt. Okrycie opadło na ziemię. Weszła do kabiny i odkręciła wodę. Natychmiast jej ciało rozgrzało się pod wpływem ciepłego strumienia wody.
W chwili, gdy poruszyła się i stanęła na macie, poczuła ból między udami. Nie był on wielki, ale uciążliwy i wprawiał ją w dyskomfort. Wczorajsza noc była wspaniała, to musiała przyznać, ale jednocześnie była bardzo... intensywna jak na jej pierwszy raz. Jorgos okazał się wyrozumiałym i cierpliwym kochankiem, w dodatku bardzo hojnym, i nie mogła go winić za to, że dziś cierpiała. Fizycznie. Bo psychicznie wbrew ich rozmowie czuła się dobrze. Była wypoczęta i wcale nie miała zamiaru żałować tego, co zrobiła, choć tak może wydawać się Jorgosowi. Czy każda dziewica po takiej nocy ubolewałaby nad utratą swej niewinności? Naprawdę bardzo w to wątpiła.
Wytarła się do sucha i dopiero wtedy zorientowała się, że jej sukienka została w pokoju. Owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki. Sukienkę i bieliznę znalazła na krześle. Najwidoczniej Jorgos je tu położył, bo pamiętałam, że ich ubrania zaścielały drogę od drzwi do łóżka. Spojrzała w jego stronę i zarumieniła się, gdy przypomniała sobie wszystkie szczegóły wczorajszej nocy. No cóż, stało się i już tego nie cofnie, choćby bardzo tego chciała. Jednak, ku jej zaskoczeniu, nie chciała. Szybko ubrała wczorajszy strój i wyszła z pokoju. Związała jeszcze włosy w warkocz i zawiązała wstążkę. Wychyliła się z pokoju. Spojrzała najpierw w lewą stronę, a potem w prawo. Po lewej stronie korytarz kończył się brązowymi drzwiami. Zastanawiała się, co kryję się za nimi oraz za tymi, które znajdowały się po obu stronach korytarza. Wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Odgłos kroków tłumiła brązowa wykładzina. Na schodach z ciemnego, lakierowanego drewna leżała podobna, więc, gdy zeszła z nich i wkroczyła na posadzkę obcasy zastukały głośno. Ten dźwięk wybawił Jorgosa, który widząc ją uśmiechnął się szeroko, a trzymającą w ręce ścierkę zarzucił sobie na ramię. Muriel przyjrzała mu się. Ubrany był w czarne dżinsy i szary podkoszulek.
- Cześć - przywitała się cicho, unikając jego spojrzenia.
- Cześć - odpowiedział rozbawiony. Stali na środku holu i żadne z nich nie wykonało ruchu. W końcu mężczyzna załapał ją za rękę i pociągnął w stronę, jak przypuszczała, kuchni. Okazało się, że miejsce to było całkiem sympatyczne z wszystkimi nowoczesnymi sprzętami AGD. Wysoka, czarna lodówka stała w kącie, umiejscowiona między zmywarką i szafkami. Wszystko tu było w kolorach ciemnych, a duże okno na wprost drzwi dawało mnóstwo światła.
Zlew i grafitowy blat ustawiono na środku kuchni, a tuż za nim postawiono stół z sześcioma krzesłami. Wiśniowe drewno błyszczało w porannym świetle.
- Usiądź - powiedział i wskazał jej krzesło. Posłusznie to zrobiła i onieśmielona obserwowała, jak Jorgos krząta się po swoim pięknym królestwie.
Nie sądziła, że dom Kasapiego może sprawiać wrażenie ciepłego, radosnego i gościnnego. On sam również taki był, co nie tylko ją zaskoczyło, ale uspokoiło. Przynajmniej na tę chwilę.
- Ładnie tu - powiedziała w końcu, bo nieznośna cisza zaczęła jej ciążyć. - Sam to wszystko zaprojektowałeś, czy ten dom kupiłaś w takim stanie?
- I tak i nie. Kupiłem ten dom parę lat temu, ale nie wszystkie pomieszczenia mi się podobały, a kuchnia jest tym jednym z niewielu, które pozostawiłem w stanie nienaruszonym. Wyremontowałem całą górę i pozbyłem się strychu.
- Dlaczego? Przecież strych to najważniejsze miejsce w domu - powiedziała i uśmiechnęła się do niego, gdy stawiał przed nią ładną, porcelanową filiżankę. Biała róża owinęła swą łodygę wokół całej filiżanki, a piękny kwiat wyglądał jak prawdziwy z liśćmi obrysowanymi złotą farbą. To było prawdziwe dzieło, pięknie wykonane wprawną ręką.
- Uważam, że najważniejszym miejscem w domu jest sypialnia. Tam zazwyczaj spędza się większość dnia i nocy - dodał, znacząco do niej mrugając. Szybko spuściła wzrok i z niewielkiego, pękatego dzbanka nalała sobie herbaty. Upiła łyk i dopiero wtedy spojrzała na kochanka, który patrzył na nią wyczekująco. Co miała mu powiedzieć?
- Dziękuję - szepnęła w końcu. Miała oczywiście na myśli wczorajszą noc. Mimo wszystko nie chciała wyjść na niewdzięcznice, choć nie wiedziała, czy w ogóle za coś takiego się dziękuję.
- Nie ma za co, mam nadzieję, że jest dobrze zaparzona - odpowiedział, kompletnie jej nie rozumiejąc. Może to dobrze? Przynajmniej nie wyjdzie na idiotkę.
- Jest dobra. Nie sądziłam, że... Że ty sam robisz sobie posiłki. Nie zatrudniasz gosposi? - zapytała i patrzyła, jak Kasapi stawia półmisek z wędlinami, pleciony koszyczek z chlebem, talerzyki z serem, masłem i dżemem.
- Kiedyś zatrudniałem, ale potem okazało się, że moje srebra i inne wartościowe rzeczy mogłem znaleźć na eBay'u. Nie dam posady nikomu, kogo nie znam. Nauczyłem się gotować sam. Ale rzadko mam na to czas, przeważnie siedzie na obiadach i kolacjach w restauracji z potencjalnymi klientami, więc w domu jedynie czasami coś przyrządzę.
Muriel miała wrażenie, że wkracza do innego świata, całkiem jej obcego i zakazanego. Służbowe kolacje, przyjęcia zorganizowane przez wysoko postawionych przyjaciół. Wszystko to wiązało się z nienaganną postawą, manierami i poważnymi rozmowami. Ona sama nie wiedziała, czy chciałaby w tym wszystkim uczestniczyć, czy przypadkiem jej pochodzenie nie wpłynie na pozycję Jorgosa, który niewątpliwie wzbudzał podziw, szacunek, a może nawet i strach, a jej pojawienie może sprawić, że autorytet Kasapiego może się zachwiać. Naprawdę nie sądziła, że kiedyś będzie tak myśleć. W ogóle nie powinno ja obchodzić to, czy kiedy zgodzi się na ten układ i kiedy zacznie pojawiać się u jego boku, to jego autorytet na tym ucierpi. Trudno. To nie jej wina, że ma takie pochodzenie, a nie inne. I nawet odezwał się złośliwy chochlik: Bardzo dobrze, coś za coś.
- Jedz - powiedział, gdy Muriel nadal ślęczała nad stołem i nie ruszyła nic, co przygotował Kasapi. Wysunęła rękę po chleb.
Wiedziała, że dyskusja nic tu nie pomoże. Jorgos nie puści jej bez śniadania, nawet jeśli wymawiałaby się ciotką. Przez chwilę zrobiło jej się głupio. Chora ciotka nie powinna być powodem. Powinna zmierzyć się z tym, co zrobiła. Stanąć twarzą w twarz z faktem, iż przespała się z byłym szefem.
Posłusznie zjadła wszystko, Jorgos akurat dopił kawę. Śniadanie spędzili na miłej, niezobowiązującej pogawędce. Po raz pierwszy czuła się w jego towarzystwie rozluźniona, spokojna i opanowana. Nie wiedziała, czy to kwestia tego, co czuła po seksie, czy może Kasapi i jego obecny nastrój tak na nią wpłynął. W każdym razie wiedziała jedno, gdyby było tak na początku ich znajomości, zgodziłaby się na wszystko, byleby tylko móc z nim rozmawiać, spędzać czas i kochać się.
W końcu udało jej się wstać i poprosić o płaszcz. Kasapi szybko wyszedł z kuchni i przyniósł go.
- Zaczekaj, przebiorę się tylko - podał jej okrycie, a sam wyszedł z kuchni. Wyszła za nim na korytarz i po chwili widziała, jak wbiega po schodach. Na dole pojawił się kilka minut później, przebrany w ciemne levisy i czarną bluzę z logiem jakiegoś sportowego klubu. Zszedł uśmiechnięty ze schodów i wyciągnął do niej dłoń. Muriel nie bardzo wiedząc, co zrobić wsunęła jedynie ręce w kieszenie płaszcza. Poczuła wyrzuty sumienia, gdy zobaczyła jego rozczarowaną minę. Na jakiś czas miała dość kontaktów fizycznych z tym mężczyzną, wolała na razie zdystansować się do tego, choć odczuwała nieodpartą chęć dotknięcia go. Ciało i serce prosiło, aby wyciągnęła do niego rękę, ale rozum nakazywał powściągliwość. Sama nie wiedziała, co robić. Była rozdarta, a ciało coraz mocniej pragnęło dotyku Jorgosa.
- Chodźmy - powiedział Kasapi i ruszył przodem. Muriel potruchtała za nim, żałując, że nie wzięła go za rękę. Była taka ciepła, wiedziała to po wczorajszej nocy. Nigdy nie sądziła, że Jorgos może być taki delikatny i troskliwy, sądziła, że jest kochankiem, który więcej bierze niż daje. Przekonała się jednak, że pod tym względem się myliła. Cóż, jeśli każda noc z nim wyglądałaby tak samo, to nie miała już wątpliwości. Powinna się zgodzić dla samych tych chwil spędzonych w jego ramionach.
Kiedy wsiedli do samochodu, Muriel wiedziała, że się zgodzi. Była tego pewna, choć sądząc po jego kwaśnej minie może być za późno. Zasępiła się. Czyżby rzeczywiście miała rację? Przespał się z nią i koniec? Nie mogła jednak dopuścić do siebie tej myśli, gdyż sam jeszcze niedawno zaprzeczał, że ten jeden raz mu nie wystarczy. Jej zresztą też nie. Ponownie spojrzała na niego, a potem westchnęła cicho i przeniosła wzrok na szerokie pola za oknem.
Okolica w jakiej mieszkał Jorgos była cicha i spokojna. W sąsiedztwie znajdowało się kilka domów, a las tworzył szeroką ścianą, odgradzając ludzi mieszkających tu od hałasu i zgiełku miasta. Wszędzie panował spokój i błoga cisza, przerywana jedynie szczekaniem psa, świergotaniem ptaków lub przejeżdżającym samochodem. To niewielkie osiedle czymś w rodzaju małego raju, choć obecnie gołe drzewa i stara, wysuszona trawa nie zachęcały do osiedlania. Pomyślała, że i ciotka i Diego mieliby tu święty spokój i nie musieliby się gnieść się w małym, ciasnym mieszkanku. Znów coś robiła dla kogoś. Czy ktoś kiedyś zrobi coś dla niej?
Nim dojechali do miasta, była już pewna. Powie tak, jednak nie teraz. Rzeczywiście z nim porozmawia, ale dopiero za dwa tygodnie. Musi nieco odpocząć i nabrać siły na rozmowę z nim.
Dojechali na miejsce i Muriel miała wrażenie, że cisza w samochodzie jest tylko i wyłącznie jej winą. Dlatego odwróciła się w stronę kierowcy i uśmiechnęła się do niego, starając się, aby ten gest wyglądał na naturalny i spontaniczny. Chyba się jej udało, gdyż jego twarz złagodniała, ostre rysy wygładziły się, a na wąskich ustach pojawił się nikły uśmieszek.
- Dziękuję - powiedziała jeszcze. - Za wszystko - dodała i położyła dłoń na klamce, aby w końcu wyjść z samochodu. Odczuwała w pewnym stopniu ulgę. Jorgos nie był już zły i mogła spokojnie mieć nadzieję, że jeśli odezwie się do niego za dwa tygodnie jego propozycja będzie aktualna.
- Ależ proszę bardzo, dla mnie to sama przyjemność - odpowiedział, głębokim, zmysłowym głosem. Jego znaczące spojrzenie powoli zaczęło ją w środku roztapiać. Jakby nagle obudziła się w niej gorąca lawa. Poczuła przyjemne wibrowanie w dole brzucha i przez chwilę pławiła się w tym fascynującym uczuciu.
Jorgos pochylił się w jej stronę i wycisnął na jej ustach szybki, władczy pocałunek. Nie brakowało mu jednak czułości i namiętności, dlatego właśnie Muriel chwyciła go nagle za ramię i przyciągnęła do siebie. Nie mogła się powstrzymać, choć nie powinna tego robić i dobrze o tym wiedziała. Po prostu zaczęła go całować i nie wiedziała, kiedy w końcu się od niego oderwie. A kiedy to się stało, oboje oddychali nierówno, szybko, a ich serca biły w tym samym rytmie.
- Nie sądziłem, że seks tak na ciebie podziała i będziesz taka ognista - odpowiedział, głaszcząc ją po rumianym policzku. Odsunęła się od niego. Zawstydziła się własnego zachowania.
- Ja też nie - odpowiedziała tylko i wyszła. Jorgos również za nią podążył i gdy już zamknęła drzwi, on stał obok maski samochodu i wpatrywał się w nią uważnie.
- Zadzwonię wieczorem - powiedział tylko.
- Ale...
- Wiem, że prosiłaś o dwa tygodnie spokoju, ale obiecuję, że nie będę naciskał. Po prostu chcę porozmawiać o tym jak minął ci dzień.

- Dobrze. Do zobaczenia - odpowiedziała tylko i ruszyła przed siebie. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Kasapi ją obserwuje. Zakołysała biodrami i weszła na chodnik.

8 komentarzy:

  1. No i Muriel nam dorasta :) Pomalutku się zmienia, staje się coraz bardziej pewna siebie, to świetnie. Z resztą, przy Jorgosie chyba nie można inaczej. Powinna jeszcze uświadomić sobie, że on też zmienił swoje poglądy o niej, on sam też się zmienił. Warto, żeby pozwoliła sobie postępować wg tego, co czuje, a nie co myśli. Wtedy wszyscy będą szczęśliwsi. Chociaż wiem, że to trochę za wcześnie jak na ten etap.
    Pozdrawiam, Anna.
    /releve-moi/

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby taka cnotka z tej Muriel, ale biodrami zakołysała, w dodatku ten pocałunek na koniec :D Jorgos sobie trochę poczeka na jej odpowiedź, nie ma co. Tylko się zastanawiam, czy się domyśla, że powie tak. Zgadzając się na ten układ, Muriel będzie miała życie jak w Madrycie. Przynajmniej pod względem mieszkania, bo musi wyglądać obiecująco.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, ciekawe czy Muriel wytrzyma te dwa tygodnie abstynencji będąc w kontakcie z nim, czy szybciej powróci do jego sypialni?

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj, aj, aj. Za krótko! Ale ja zawsze będę marudzić, ze mi krótko to się nie przejmuj :)
    Ciekawi nie czy Jorgos już zdaje sobie sprawę z tego, że się w niej zakochał. Czy nadal po ślubie stwierdzi, że jej nie kocha i ją zostawi. Ale by było wtedy smutno.

    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę że Muriel szybciej wróci do sypialni Jorgosa, pocałunkiem pokazała, wszystko. Wróci, będzie szczęśliwa i będzie miała nieziemskie życie:D

    ps: Uwielbiam twojego bloga, czytam go od początku i ani razu w mojej głowie nie pojawiła mi się myśl żeby przestać, serio. Wciąga:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam szalenie ciekawa jaką toż sytuację wykreujesz po wspólnie spędzonej nocy Muriel z Jorgosem i się nie zawiodłam. Wcale nie uważam jej za kapryśną. Po prostu wciąż jest niepewna tego co czuje, swoich reakcji i dotąd nieznanych pragnień. To wszystko.
    A Jorgos, tylko pogratulować, bo nad wyraz cierpliwy i wyrozumiały.

    Dziękuję za taki fajny mikołajkowy prezent. Jeszcze nigdy Święty nie był u mnie tak wcześnie... :D
    I z niecierpliwością czekam na ten świąteczny odcinek. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdenerwowałam się jej zachowanie, naprawdę zachowuje się jak rozkapryszona dziewucha. Właśnie! Ona i Sandra z Fabryki dziur działają mi najbardziej na układ nerwowy. Suki jedne.
    Jorgos taki...cudowny, przejmuje się wszystkim wokoło, żeby jej było lepiej, a ona "nope". To wkurwiające. Aż się dziwię, że on jeszcze wytrzymuję. -.-

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że dodasz coś 'pod choinkę' :3

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Breatherain, Impressole, Sakis Rouvas, Lea Michele.