Słońce
nieśmiało łaskotało ją w powieki, powoli wydobywając ją ze
snu, tak cudownego i rozkosznego. Westchnęła i zmieniła pozycję.
Teraz leżała na brzuchu. Ręce schowała pod miękką poduszkę,
którą mocno tuliła do policzka. Przyjemne odrętwienie opływało
ją niczym ciepłe fale morza. Mogłaby już tak leżeć zawsze.
Jeszcze przez chwilę nie miała pojęcia, co się stało i gdzie się
znajduję, więc jeszcze parę minut leżała w błogiej
nieświadomości. Wszystko jednak uciekło: poczucie bezpieczeństwa,
ciepło oraz nadzwyczajne fizyczne zadowolenie, gdy usłyszała szum
wody dobiegający z głębi pokoju. Podniosła się i odwróciła na
plecy rozglądając się wokół. Pokój był zdecydowanie zbyt
ciemny jak na jej gust, choć całokształt prezentował się dość
przytulnie. Wszędzie panował brąz, nieco złota i matowa czerń.
Czekoladowa pościel uszyta z satyny prezentowała się zmysłowo na
tle ciemnego wystroju. Pokój był sporych rozmiarów. Na samym
środku leżał ogromny dywan w kolorze pościeli z czarnymi wzorami.
Na wprost łóżka stała duża, rozsuwana szafa, kunsztownie
wyrzeźbiona. Sprawiała wrażenie starej, lecz zdawała sobie
sprawę, że rzemieślnik specjalnie ją postarzył, aby pasowała do
wnętrza. Duże okno balkonowe
usytuowane w rogu pokoju wpuszczało do środka mnóstwo słońca.
Zapatrzyła się na czubki wysokich świerków widniejących za
oknem, a potem wzrok z powrotem przeniosła na pokój. Dokonywała
kolejnych obserwacji. Spostrzegła, że Jorgos lubił czytać.
Uśmiechnęła się, gdy z łóżka przyglądała się pokaźnej
biblioteczce ustawionej zaraz przy drzwiach. Miałabym, co czytać w
zimowe wieczory, pomyślała przez sekundę, a potem szybko odgoniła
niechcianą myśl i skupiła się na tym, iż z łazienki przestał
wydobywać się szum wody. Wbiła wzrok w drzwi po lewej stronie, tuż
obok garderoby, bo jak sądziła tam była łazienka. Ciche
pogwizdywanie dobiegło jej uszu. Spięta w oczekiwaniu na Jorgosa
nie myślała o wczorajszej nocy, ani nawet przez moment nie
zastanowiła się nad tym, co zrobiła.
Drzwi
cicho zaskrzypiały. Kasapi wyszedł z łazienki. Biodra przepasał
czarnym ręcznikiem, a kropelki wody niknęły w miękkim materiale.
Wydała cichy jęk, gdy uzmysłowiła sobie jakim przystojnym
mężczyzną jest Jorgos.
-
Dzień dobry - przywitał się ciepłym, zmysłowym głosem. - Dobrze
spałaś? - Podszedł do łóżka i usiadł obok niej, jego udo
znalazło się zbyt blisko jej uda, co od razu zaowocowało na nowo
rozbudzonym pożądaniem. Próbowała jeszcze zdusić to uczucie w
zarodku, ale bezskutecznie, ponieważ poddała się temu z szybkością
błyskawicy i już w chwili, gdy Kasapi dłonią pogładził ją po
kolanie znów zapragnęła, aby znów się z nią kochał.
-
Dobrze - wykrztusiła w końcu, gdy zdała sobie sprawę, że
mężczyzna czeka na jej odpowiedź. - I, dzień dobry.
-
Nic cię nie boli? Nie zrobiłem ci krzywdy? - Wyciągnął w jej
stronę rękę i knykciami pogłaskał ją po policzku. Ten czuły
gest przyjęła z pewną obawą i jednocześnie Jorgos sprawił, że
nagle zapragnęła znaleźć się w jego ramionach. Chciała aby ją
mocno przytulił i skłamał, że będzie dobrze. To dziwne
pragnienie sprawiło, że wybudziła się z tego letargu i odepchnęła
dłoń mężczyzny.
-
Nie przesadzaj. To tylko seks, a nie wrestling - warknęła i owinęła
się szczelnie pościelą. - Odwróć się albo daj mi sukienkę.
Chcę się ubrać.
Jorgos
był zaskoczony jej nagłą zmianą nastroju i odsunął się od
niej, bacznie jej się przyglądając. Czy powiedział coś złego
lub postąpił niewłaściwie? A może właśnie w tej chwili Muriel
zaczęła żałować? Przyjrzał jej się spod przymrużonych powiek,
ale nie widział na jej twarzy niczego, co wskazywałoby, że
wczorajsza noc była dla niej czymś, co powinna głęboko zakopać w
pamięci, bo stanowiło skazę na jej życiorysie. Jemu samemu nie
mieściło się w głowie, iż Muriel miałaby czegoś żałować. Po
takiej nocy? Jak to możliwe? Chociaż... Zapewne zrobiłaby to,
żałowałby ze względu na niego, bo to z nim spała, a nie z jakimś
wyidealizowanym fagasem, który i tak nie dałby jej nic więcej, niż
nadzieję, na szczęśliwe życie. On był w stanie zapewnić jej
finansowe bezpieczeństwo, byłby w stanie spełnić jej marzenia.
-
Wychodzisz? - zapytał w końcu całkiem bezmyślnie, bo doskonale
zdawał sobie sprawę, że Muriel nie zechce z nim zostać dłużej
niż to koniecznie, ale nie pozwoli jej tak szybko odejść. Zostanie
z nim i zje śniadanie, które zaplanował.
-
Oczywiście. Myślałeś, że tu zostanę?
-
Na to właśnie liczyłem. Zostajesz, nigdzie cię nie puszczę. -
Złapał ją za nogę i lekko ścisnął, a po chwili pogładził ją
po udzie. Przez pościel czuł jej gorącą skórę. Pamiętał jej
dotyk na sobie.
-
I co, masz zamiar mnie tu więzić? Siłą? - zapytała zszokowana.
-
Oczywiście, że nie - prychnął rozbawiony i uśmiechnął się do
niej, próbując zrozumieć jej dziwne zachowanie. Również wczoraj
zachowywała się dość niespodziewanie. Raz była odważna i bez
skrępowania łapała go za twardą męskość, a zaraz potem
wstydziła się jak pensjonarka. Jej chwilowa brawura była urocza,
ale nieśmiałość niestety nadal nie pozwoliła wyjść Muriel z
kokonu. I to go irytowało. Powstrzymywała się od czegoś, co było
naturalną rzeczą w chwili, gdy dwoje ludzi bardzo się pragnie. A
może ona właśnie wcale nie czuła pożądania? Chciała mieć to z
głowy i po prostu pozwoliła mu myśleć, że pragnie go równo
mocno? Jej zachowanie było pozbawione sensu, więc... Sam nie
wiedział, co ma o tym myśleć. Postanowił poczekać na to, co
przyniesie los, co Muriel mu powie.
-
Więc racz mi podać sukienkę, bo chcę się ubrać - rozkazała i
zmierzyła go surowym spojrzeniem. - No, na co czekasz? - zapytała,
gdy nadal siedział obok niej i nie wykonał żadnego ruchu.
-
Nie podam ci tej sukienki, sama ją sobie weź - mruknął,
uśmiechając się przy tym złośliwie.
-
Świetnie!
-
Świetnie.
-
Świetnie - burknęła i zgromiła go wzrokiem, ale gdy dostrzegła,
że to absolutnie na niego nie działa postanowiła w jakiś możliwy
sposób wstać z godnością i pozbierać ubrania. Ale jak miała to
zrobić, skoro ten potwór siedział na pościeli i nawet nie raczył
ruszyć dupska? - Złaź, chcę wstać.
-
Przecież ci nie przeszkadzam - odpowiedział i wzruszył ramionami.
Rzeczywiście, gdyby chciała wstać mogłaby to zrobić bez
problemu, ale ponieważ nie miała zamiaru paradować przed nim naga,
musiała się okryć czymś, czymkolwiek.
Złapała
brzeg satynowej pościeli i gniewnie patrząc mu prosto w oczy powoli
zaczęła schodzić z łóżka. Mocno przytrzymała satynę przy
piersiach i gdy stanęła, niebezpiecznie zaczęła się wysuwać z
dłoni. Złapała ją mocniej w garść i odsunęła się na tyle, na
ile pozwolił jej siedzący Jorgos. Okrycie naprężyło się i
uniemożliwiło dalsze ruchy. Stała tak, patrząc wyczekująco na
Kasapiego, który uśmiechał się do niej zawadiacko i doskonale
zdawał sobie sprawę, że wystarczyłby jego jeden ruch, aby pościel
wysunęła się z jej dłoni.
-
Podnieś się. Proszę - dodała po chwili, gdy mężczyzna nadal
spoczywał w tej samej pozycji.
-
Dobrze. - Wstał gwałtownie. Pod wpływem tego Muriel zatoczyła się
do tyłu i byłaby upadła na nocny stolik, gdyby Kasapi w porę jej
nie przytrzymał. Złapał ją za ramiona i mocno do siebie
przycisnął. - I co teraz? Albo będziesz się teraz ze mną
szarpała i twoje okrycie spadnie, albo będziesz chciała koniecznie
ukryć się przed moim wzrokiem i nie uczynisz żadnego ruchu, a ja
będę mógł cię całować. - Jego zmysłowy głos przedarł się
przez jej gniew i irytację, i rozpoczął ognisty taniec. Krew
zaszumiała w uszach, a w żyłach na nowo popłynęła lawa.
-
Nie - wyszeptała. Nie miała jednak pojęcia, czemu chciała
zaprzeczyć. - Nie wystarczy ci dzisiejsza noc? - Przez chwilę
mężczyzna milczał, a potem zmierzył ją zimnym, pełnym wrogości
spojrzeniem,
-
Przespałaś się ze mną, bo myślałaś, że po tej jednej nocy dam
ci spokój, tak?
Skuliła
się pod jego spojrzeniem. Nie, to nie tak. Zrobiła to, bo cholernie
ją ciągnęło do niego, ale sądząc z jego tonu nie zdoła go
przekonać, więc zebrała się w sobie uniosła dumnie podbródek i
zmierzyła go pogardliwym wzrokiem.
-
Tak, właśnie.
-
Cóż, twoje poświęcenie na nic się zdało. Nawet gdybyś
próbowała otoczyć się murem i tak by ci to nic nie dało. Zrozum,
pociągasz mnie i koniec. Nie możesz się ode mnie odciąć. To, co
czuję, co czujesz również ty, jest silniejsze niż twój opór,
który łatwo zresztą pokonać. - Muriel przez chwilę patrzyła na
niego, a potem całkiem pokonana westchnęła i spuściła wzrok.
-
Myślałam, że po prostu znudzisz się mną po tym jednym razie i
dasz mi święty spokój. Tak właśnie myślałam - powiedziała
cicho i zacisnęła dłonie na prześcieradle, które wymykało się
z ucisku z każdym jej oddechem.
Rozczuliła
i rozbroiła go tym cichym, niepewnym wyzwaniem. Może jeszcze dwa
tygodnie temu roześmiałby się jej prosto w twarz, ale dziś po
prostu uśmiechnął się leciutko i przygarnął ją do siebie,
ignorując jej słaby protest.
-
Czy musiałaś się upić winem, żeby pójść ze mną do łóżka?
Tak straszny i tak odpychający jestem? - zapytał, choć nagle
przestraszył się, że Muriel skinie głową. Naprawdę tego nie
chciał.
-
Nie - padła cicha odpowiedź. Poczuł ulgę, tak nieopisaną, że
mocniej zacisnął ramiona wokół niej i pochylił się nad nią.
Rozchylił jej wargi swoimi, lekko zaczął wodzić po nich, budząc
w niej to, co jeszcze prawdopodobnie się w niej tliło. Jego libido
niebezpieczne zbliżyło się do poziomu, który osiągnął wczoraj.
Czuł jednak, że nie jest to najlepszy moment, aby znów się z nią
kochać. Prawdopodobnie była obolała, choć jej agresywne
zachowanie wcale o tym nie świadczyło.
-
No więc, czemu wypiłaś tyle wina, że odważyłaś się ze mną
przespać? - Postanowił drążyć temat i dowiedzieć się, co myśli
Muriel. Musiał to wiedzieć, inaczej znów nie da jej spokoju.
-
A ty nie wypiłbyś wina, gdybyś wiedział, że za chwilę zrobisz
poważny krok w swoim życiu? Nigdy się nie bałeś, że popełnisz
błąd i nagle okażę się, że twoja decyzja była zła?
-
Nie, nigdy się nie bałem i zawsze wiedziałem, że to, co robię
jest słuszne.
-
No tak, głupio, że pytałam. Chodzi mi o to, Jorgosie, że to, co
wczoraj zrobiłam... Miałam nadzieję, że postępuję dobrze, że
ta jedna noc ci wystarczy. Byłam jednak w błędzie - odpowiedziała,
a w jej głosie usłyszał rozpacz. Musiał przyznać, że współczuł
jej, zwłaszcza, iż wiedział, że teraz na pewno nie da jej
spokoju. Wiedział jak bardzo chciała od niego uciec, jak
przestraszone zwierzątko od psa myśliwskiego, ale on zawsze ją
znajdzie, zawsze będzie w jej pobliżu, choćby wyjechała na drugi
koniec świata. Irytowało go to, ale czuł, że ciągnie go jak ćmę
do ognia i nie potrafił temu zaradzić.
-
Jak widzisz, nie wystarczy. Muriel, doskonale zdajesz sobie sprawę,
że mam wszystko to, co mogę ci dać, o czym marzysz.
-
Próbujesz mnie przekupić - powiedziała z wyrzutem, czując dreszcze przechodzące przez całe ciało.
Muriel
pomyślała, że niewiele jej brakuje, aby znów znaleźć się z nim
w jednym łóżku. Bardzo ją pociągał, więc... Więc powinna się
zgodzić. Musiała jednak dać sobie czas. Musiała zastanowić się
w ciszy i spokoju, bez niego. Jeśli przynajmniej da jej dwa tygodnie
spokoju, będzie w stanie rozsądnie podejść do tej sprawy. Już
nie było sensu się oszukiwać. Zgodzi się na ten układ, już
tylko po to, by przynajmniej przez chwilę poczuć się pożądaną
przez Jorgosa Kasapi.
-
Muriel?
Dziewczyna
nabrała powietrza i odważnie spojrzała mu w oczy.
-
Czy jeśli poproszę cię o trochę czasu to dasz mi go, żebym mogła
jeszcze się nad tym zastanowić? Muszę to zrobić.
Jorgos
jednak, wbrew jej oczekiwaniom, nie odpowiedział, lecz skinął
głową, a w jego srebrnych oczach błysnęło coś na kształt
zadowolenia i ulgi.
-
Ile potrzebujesz tego czasu? - zapytał po chwili, nadal trzymając
ją w ramionach.
-
Dwa tygodnie?
-
Dobrze. Teraz chodźmy na śniadanie. Pewnie jesteś głodna.-
Uśmiechnął się do niej ciepło. Muriel przygryzła wargę i
zamyśliła się chwilę. Właściwie tak, miała ochotę coś zjeść,
ale jednocześnie pragnęła wziąć prysznic.
-
Mogę skorzystać z łazienki? Chciałabym się odświeżyć.
-
Jasne. Chodź - złapał ją za łokieć i nie bacząc, że Muriel
próbuje utrzymać przy sobie prześcieradło, delikatnie poprowadził
ją do drzwi, z których przedtem wyszedł. Po chwili Muriel znalazła
się w dużym, granatowo-białym pomieszczeniu. Od razu dostrzegła
ogromną wannę, do której wchodziło się po marmurowych schodkach.
Wokół niej ustawiono świecie. Przy jednej stał metalowy spodek z
mydłem oraz olejek do kąpieli. Prysznic wbudowano po lewej stronie
łazienki w samym kacie, obok niego stała szafka na ręczniki, a tuż
nad nią wisiała duża umywalka i wielkie lustro. Wszystkie
kosmetyki Jorgosa znajdowały się po prawej stronie lustra i stały
one w prostokątnych zagłębieniach w ścianie. - Chcesz wziąć
kąpiel czy prysznic? - Miała ochotę na to pierwsze, ale nie
chciała spędzać w jego domu więcej czasu niż to konieczne.
Zgodziła się na prysznic i to bardzo szybki w dodatku.
-
Tylko prysznic - powiedziała i stanęła obok kabiny. Jorgos kiwnął
głową, podał jej dwa ręcznik.
-
Przyjdź potem na śniadanie - powiedział tylko i już go nie było.
Muriel westchnęła i poluźniła uchwyt. Okrycie opadło na ziemię.
Weszła do kabiny i odkręciła wodę. Natychmiast jej ciało
rozgrzało się pod wpływem ciepłego strumienia wody.
W
chwili, gdy poruszyła się i stanęła na macie, poczuła ból
między udami. Nie był on wielki, ale uciążliwy i wprawiał ją w
dyskomfort. Wczorajsza noc była wspaniała, to musiała przyznać,
ale jednocześnie była bardzo... intensywna jak na jej pierwszy raz.
Jorgos okazał się wyrozumiałym i cierpliwym kochankiem, w dodatku
bardzo hojnym, i nie mogła go winić za to, że dziś cierpiała.
Fizycznie. Bo psychicznie wbrew ich rozmowie czuła się dobrze. Była
wypoczęta i wcale nie miała zamiaru żałować tego, co zrobiła,
choć tak może wydawać się Jorgosowi. Czy każda dziewica po
takiej nocy ubolewałaby nad utratą swej niewinności? Naprawdę
bardzo w to wątpiła.
Wytarła
się do sucha i dopiero wtedy zorientowała się, że jej sukienka
została w pokoju. Owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki.
Sukienkę i bieliznę znalazła na krześle. Najwidoczniej Jorgos je
tu położył, bo pamiętałam, że ich ubrania zaścielały drogę
od drzwi do łóżka. Spojrzała w jego stronę i zarumieniła się,
gdy przypomniała sobie wszystkie szczegóły wczorajszej nocy. No
cóż, stało się i już tego nie cofnie, choćby bardzo tego
chciała. Jednak, ku jej zaskoczeniu, nie chciała. Szybko ubrała
wczorajszy strój i wyszła z pokoju. Związała jeszcze włosy w
warkocz i zawiązała wstążkę. Wychyliła się z pokoju. Spojrzała
najpierw w lewą stronę, a potem w prawo. Po lewej stronie korytarz
kończył się brązowymi drzwiami. Zastanawiała się, co kryję się
za nimi oraz za tymi, które znajdowały się po obu stronach
korytarza. Wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Odgłos kroków
tłumiła brązowa wykładzina. Na schodach z ciemnego,
lakierowanego drewna leżała podobna, więc, gdy zeszła z nich i
wkroczyła na posadzkę obcasy zastukały głośno. Ten dźwięk
wybawił Jorgosa, który widząc ją uśmiechnął się szeroko, a
trzymającą w ręce ścierkę zarzucił sobie na ramię. Muriel
przyjrzała mu się. Ubrany był w czarne dżinsy i szary
podkoszulek.
-
Cześć - przywitała się cicho, unikając jego spojrzenia.
-
Cześć - odpowiedział rozbawiony. Stali na środku holu i żadne z
nich nie wykonało ruchu. W końcu mężczyzna załapał ją za rękę
i pociągnął w stronę, jak przypuszczała, kuchni. Okazało się,
że miejsce to było całkiem sympatyczne z wszystkimi nowoczesnymi
sprzętami AGD. Wysoka, czarna lodówka stała w kącie, umiejscowiona
między zmywarką i szafkami. Wszystko tu było w kolorach ciemnych,
a duże okno na wprost drzwi dawało mnóstwo światła.
Zlew
i grafitowy blat ustawiono na środku kuchni, a tuż za nim
postawiono stół z sześcioma krzesłami. Wiśniowe drewno
błyszczało w porannym świetle.
-
Usiądź - powiedział i wskazał jej krzesło. Posłusznie to
zrobiła i onieśmielona obserwowała, jak Jorgos krząta się po
swoim pięknym królestwie.
Nie
sądziła, że dom Kasapiego może sprawiać wrażenie ciepłego,
radosnego i gościnnego. On sam również taki był, co nie tylko ją
zaskoczyło, ale uspokoiło. Przynajmniej na tę chwilę.
-
Ładnie tu - powiedziała w końcu, bo nieznośna cisza zaczęła jej
ciążyć. - Sam to wszystko zaprojektowałeś, czy ten dom kupiłaś
w takim stanie?
-
I tak i nie. Kupiłem ten dom parę lat temu, ale nie wszystkie
pomieszczenia mi się podobały, a kuchnia jest tym jednym z
niewielu, które pozostawiłem w stanie nienaruszonym. Wyremontowałem
całą górę i pozbyłem się strychu.
-
Dlaczego? Przecież strych to najważniejsze miejsce w domu -
powiedziała i uśmiechnęła się do niego, gdy stawiał przed nią
ładną, porcelanową filiżankę. Biała róża owinęła swą
łodygę wokół całej filiżanki, a piękny kwiat wyglądał jak
prawdziwy z liśćmi obrysowanymi złotą farbą. To było prawdziwe
dzieło, pięknie wykonane wprawną ręką.
-
Uważam, że najważniejszym miejscem w domu jest sypialnia. Tam
zazwyczaj spędza się większość dnia i nocy - dodał, znacząco
do niej mrugając. Szybko spuściła wzrok i z niewielkiego, pękatego
dzbanka nalała sobie herbaty. Upiła łyk i dopiero wtedy spojrzała
na kochanka, który patrzył na nią wyczekująco. Co miała mu
powiedzieć?
-
Dziękuję - szepnęła w końcu. Miała oczywiście na myśli
wczorajszą noc. Mimo wszystko nie chciała wyjść na
niewdzięcznice, choć nie wiedziała, czy w ogóle za coś takiego
się dziękuję.
-
Nie ma za co, mam nadzieję, że jest dobrze zaparzona -
odpowiedział, kompletnie jej nie rozumiejąc. Może to dobrze?
Przynajmniej nie wyjdzie na idiotkę.
-
Jest dobra. Nie sądziłam, że... Że ty sam robisz sobie posiłki.
Nie zatrudniasz gosposi? - zapytała i patrzyła, jak Kasapi stawia
półmisek z wędlinami, pleciony koszyczek z chlebem, talerzyki z
serem, masłem i dżemem.
-
Kiedyś zatrudniałem, ale potem okazało się, że moje srebra i
inne wartościowe rzeczy mogłem znaleźć na eBay'u. Nie dam posady
nikomu, kogo nie znam. Nauczyłem się gotować sam. Ale rzadko mam
na to czas, przeważnie siedzie na obiadach i kolacjach w restauracji
z potencjalnymi klientami, więc w domu jedynie czasami coś
przyrządzę.
Muriel
miała wrażenie, że wkracza do innego świata, całkiem jej obcego
i zakazanego. Służbowe kolacje, przyjęcia zorganizowane przez
wysoko postawionych przyjaciół. Wszystko to wiązało się z
nienaganną postawą, manierami i poważnymi rozmowami. Ona sama nie
wiedziała, czy chciałaby w tym wszystkim uczestniczyć, czy
przypadkiem jej pochodzenie nie wpłynie na pozycję Jorgosa, który
niewątpliwie wzbudzał podziw, szacunek, a może nawet i strach, a
jej pojawienie może sprawić, że autorytet Kasapiego może się zachwiać. Naprawdę nie sądziła, że kiedyś będzie tak myśleć. W
ogóle nie powinno ja obchodzić to, czy kiedy zgodzi się na ten
układ i kiedy zacznie pojawiać się u jego boku, to jego autorytet
na tym ucierpi. Trudno. To nie jej wina, że ma takie pochodzenie, a
nie inne. I nawet odezwał się złośliwy chochlik: Bardzo dobrze,
coś za coś.
-
Jedz - powiedział, gdy Muriel nadal ślęczała nad stołem i nie
ruszyła nic, co przygotował Kasapi. Wysunęła rękę po chleb.
Wiedziała,
że dyskusja nic tu nie pomoże. Jorgos nie puści jej bez śniadania,
nawet jeśli wymawiałaby się ciotką. Przez chwilę zrobiło jej
się głupio. Chora ciotka nie powinna być powodem. Powinna zmierzyć
się z tym, co zrobiła. Stanąć twarzą w twarz z faktem, iż
przespała się z byłym szefem.
Posłusznie
zjadła wszystko, Jorgos akurat dopił kawę. Śniadanie spędzili na
miłej, niezobowiązującej pogawędce. Po raz pierwszy czuła się w
jego towarzystwie rozluźniona, spokojna i opanowana. Nie wiedziała,
czy to kwestia tego, co czuła po seksie, czy może Kasapi i jego
obecny nastrój tak na nią wpłynął. W każdym razie wiedziała
jedno, gdyby było tak na początku ich znajomości, zgodziłaby się
na wszystko, byleby tylko móc z nim rozmawiać, spędzać czas i
kochać się.
W
końcu udało jej się wstać i poprosić o płaszcz. Kasapi szybko
wyszedł z kuchni i przyniósł go.
-
Zaczekaj, przebiorę się tylko - podał jej okrycie, a sam wyszedł
z kuchni. Wyszła za nim na korytarz i po chwili widziała, jak
wbiega po schodach. Na dole pojawił się kilka minut później,
przebrany w ciemne levisy i czarną bluzę z logiem jakiegoś
sportowego klubu. Zszedł uśmiechnięty ze schodów i wyciągnął
do niej dłoń. Muriel nie bardzo wiedząc, co zrobić wsunęła
jedynie ręce w kieszenie płaszcza. Poczuła wyrzuty sumienia, gdy
zobaczyła jego rozczarowaną minę. Na jakiś czas miała dość
kontaktów fizycznych z tym mężczyzną, wolała na razie
zdystansować się do tego, choć odczuwała nieodpartą chęć
dotknięcia go. Ciało i serce prosiło, aby wyciągnęła do niego
rękę, ale rozum nakazywał powściągliwość. Sama nie wiedziała,
co robić. Była rozdarta, a ciało coraz mocniej pragnęło dotyku
Jorgosa.
-
Chodźmy - powiedział Kasapi i ruszył przodem. Muriel potruchtała
za nim, żałując, że nie wzięła go za rękę. Była taka ciepła,
wiedziała to po wczorajszej nocy. Nigdy nie sądziła, że Jorgos
może być taki delikatny i troskliwy, sądziła, że jest
kochankiem, który więcej bierze niż daje. Przekonała się jednak,
że pod tym względem się myliła. Cóż, jeśli każda noc z nim
wyglądałaby tak samo, to nie miała już wątpliwości. Powinna się
zgodzić dla samych tych chwil spędzonych w jego ramionach.
Kiedy
wsiedli do samochodu, Muriel wiedziała, że się zgodzi. Była tego
pewna, choć sądząc po jego kwaśnej minie może być za późno.
Zasępiła się. Czyżby rzeczywiście miała rację? Przespał się
z nią i koniec? Nie mogła jednak dopuścić do siebie tej myśli,
gdyż sam jeszcze niedawno zaprzeczał, że ten jeden raz mu nie
wystarczy. Jej zresztą też nie. Ponownie spojrzała na niego, a
potem westchnęła cicho i przeniosła wzrok na szerokie pola za
oknem.
Okolica
w jakiej mieszkał Jorgos była cicha i spokojna. W sąsiedztwie
znajdowało się kilka domów, a las tworzył szeroką ścianą,
odgradzając ludzi mieszkających tu od hałasu i zgiełku miasta.
Wszędzie panował spokój i błoga cisza, przerywana jedynie
szczekaniem psa, świergotaniem ptaków lub przejeżdżającym
samochodem. To niewielkie osiedle czymś w rodzaju małego raju, choć
obecnie gołe drzewa i stara, wysuszona trawa nie zachęcały do
osiedlania. Pomyślała, że i ciotka i Diego mieliby tu święty
spokój i nie musieliby się gnieść się w małym, ciasnym
mieszkanku. Znów coś robiła dla kogoś. Czy ktoś kiedyś zrobi
coś dla niej?
Nim
dojechali do miasta, była już pewna. Powie tak, jednak nie
teraz. Rzeczywiście z nim porozmawia, ale dopiero za dwa tygodnie.
Musi nieco odpocząć i nabrać siły na rozmowę z nim.
Dojechali
na miejsce i Muriel miała wrażenie, że cisza w samochodzie jest
tylko i wyłącznie jej winą. Dlatego odwróciła się w stronę
kierowcy i uśmiechnęła się do niego, starając się, aby ten gest
wyglądał na naturalny i spontaniczny. Chyba się jej udało, gdyż
jego twarz złagodniała, ostre rysy wygładziły się, a na wąskich
ustach pojawił się nikły uśmieszek.
-
Dziękuję - powiedziała jeszcze. - Za wszystko - dodała i położyła
dłoń na klamce, aby w końcu wyjść z samochodu. Odczuwała w
pewnym stopniu ulgę. Jorgos nie był już zły i mogła spokojnie
mieć nadzieję, że jeśli odezwie się do niego za dwa tygodnie
jego propozycja będzie aktualna.
-
Ależ proszę bardzo, dla mnie to sama przyjemność - odpowiedział,
głębokim, zmysłowym głosem. Jego znaczące spojrzenie powoli
zaczęło ją w środku roztapiać. Jakby nagle obudziła się w niej
gorąca lawa. Poczuła przyjemne wibrowanie w dole brzucha i przez
chwilę pławiła się w tym fascynującym uczuciu.
Jorgos
pochylił się w jej stronę i wycisnął na jej ustach szybki,
władczy pocałunek. Nie brakowało mu jednak czułości i
namiętności, dlatego właśnie Muriel chwyciła go nagle za ramię
i przyciągnęła do siebie. Nie mogła się powstrzymać, choć nie
powinna tego robić i dobrze o tym wiedziała. Po prostu zaczęła go
całować i nie wiedziała, kiedy w końcu się od niego oderwie. A
kiedy to się stało, oboje oddychali nierówno, szybko, a ich serca
biły w tym samym rytmie.
-
Nie sądziłem, że seks tak na ciebie podziała i będziesz taka
ognista - odpowiedział, głaszcząc ją po rumianym policzku.
Odsunęła się od niego. Zawstydziła się
własnego zachowania.
-
Ja też nie - odpowiedziała tylko i wyszła. Jorgos również za nią
podążył i gdy już zamknęła drzwi, on stał obok maski samochodu
i wpatrywał się w nią uważnie.
-
Zadzwonię wieczorem - powiedział tylko.
-
Ale...
-
Wiem, że prosiłaś o dwa tygodnie spokoju, ale obiecuję, że nie
będę naciskał. Po prostu chcę porozmawiać o tym jak minął ci
dzień.
-
Dobrze. Do zobaczenia - odpowiedziała tylko i ruszyła przed siebie.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Kasapi ją obserwuje.
Zakołysała biodrami i weszła na chodnik.
No i Muriel nam dorasta :) Pomalutku się zmienia, staje się coraz bardziej pewna siebie, to świetnie. Z resztą, przy Jorgosie chyba nie można inaczej. Powinna jeszcze uświadomić sobie, że on też zmienił swoje poglądy o niej, on sam też się zmienił. Warto, żeby pozwoliła sobie postępować wg tego, co czuje, a nie co myśli. Wtedy wszyscy będą szczęśliwsi. Chociaż wiem, że to trochę za wcześnie jak na ten etap.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anna.
/releve-moi/
Niby taka cnotka z tej Muriel, ale biodrami zakołysała, w dodatku ten pocałunek na koniec :D Jorgos sobie trochę poczeka na jej odpowiedź, nie ma co. Tylko się zastanawiam, czy się domyśla, że powie tak. Zgadzając się na ten układ, Muriel będzie miała życie jak w Madrycie. Przynajmniej pod względem mieszkania, bo musi wyglądać obiecująco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Super, ciekawe czy Muriel wytrzyma te dwa tygodnie abstynencji będąc w kontakcie z nim, czy szybciej powróci do jego sypialni?
OdpowiedzUsuńAj, aj, aj. Za krótko! Ale ja zawsze będę marudzić, ze mi krótko to się nie przejmuj :)
OdpowiedzUsuńCiekawi nie czy Jorgos już zdaje sobie sprawę z tego, że się w niej zakochał. Czy nadal po ślubie stwierdzi, że jej nie kocha i ją zostawi. Ale by było wtedy smutno.
Całuski
Myślę że Muriel szybciej wróci do sypialni Jorgosa, pocałunkiem pokazała, wszystko. Wróci, będzie szczęśliwa i będzie miała nieziemskie życie:D
OdpowiedzUsuńps: Uwielbiam twojego bloga, czytam go od początku i ani razu w mojej głowie nie pojawiła mi się myśl żeby przestać, serio. Wciąga:D
Byłam szalenie ciekawa jaką toż sytuację wykreujesz po wspólnie spędzonej nocy Muriel z Jorgosem i się nie zawiodłam. Wcale nie uważam jej za kapryśną. Po prostu wciąż jest niepewna tego co czuje, swoich reakcji i dotąd nieznanych pragnień. To wszystko.
OdpowiedzUsuńA Jorgos, tylko pogratulować, bo nad wyraz cierpliwy i wyrozumiały.
Dziękuję za taki fajny mikołajkowy prezent. Jeszcze nigdy Święty nie był u mnie tak wcześnie... :D
I z niecierpliwością czekam na ten świąteczny odcinek. Pozdrawiam ;)
Zdenerwowałam się jej zachowanie, naprawdę zachowuje się jak rozkapryszona dziewucha. Właśnie! Ona i Sandra z Fabryki dziur działają mi najbardziej na układ nerwowy. Suki jedne.
OdpowiedzUsuńJorgos taki...cudowny, przejmuje się wszystkim wokoło, żeby jej było lepiej, a ona "nope". To wkurwiające. Aż się dziwię, że on jeszcze wytrzymuję. -.-
Mam nadzieję, że dodasz coś 'pod choinkę' :3
OdpowiedzUsuń