29.12.2013

34. Inne warunki


Z dedykacją dla Hindsight, bo wiem, jak uwielbiasz Jorgosa. To również podziękowanie za to, że jesteś<3 Kocham cię<3

Kiedy weszła do mieszkania, cała złość ulotniła się z niej niczym kamfora. Wkurzyło ją to, że Jorgos był taki pewny swego. Znalazła się w takiej, a nie innej sytuacji i chcąc czy nie musiała przyjąć jego propozycję, a on to wykorzystywał w taki sposób. Naśmiewał się z niej, nic więcej. Wmawiała sobie to tak długo, aż poczuła nową falę złości i niechęci do Kasapiego. I zaczęła żałować, że się zgodziła. Naprawdę. Nie było już jednak odwrotu i musiała zmierzyć się z wszelkimi konsekwencjami, które na pewno się pojawią. Nakarmiła psa i poszła do łazienki, by wziąć prysznic. Potem przyszła do kuchni i zaczęła przeszukiwać szafki za czymś słodkim. Znalazła paczkę ciastek, karmelki i dwa czekoladowe batony. Zabrała się z tym do pokoju i usiadła na łóżku. Sięgnęła po książkę i zaczęła czytać. Nie dane jednak było jej nacieszyć się spokojem i dobrą lekturą. Dzwonek do drzwi w brutalny sposób wyrwał ją z tego miłego lenistwa. Mamrocząc pod nosem przekleństwa opatuliła się puchatym szlafrokiem i z psem u nogi poszła do drzwi. Zerknęła przez judasza i niemal natychmiast pożałowała, że w ogóle zadzwoniła do Kasapiego, który właśnie sterczał pod jej drzwiami. Westchnęła i powoli otworzyła drzwi, jednocześnie nogą blokując Diego, który zjeżył się niemal natychmiast.
- Czego tu chcesz? - zapytała, gdy już go ujrzała w pełnej okazałości. Na jego twarzy pojawił się nikły, ale ironiczny uśmieszek. Zmrużyła powieki i zacisnęła usta. Nie straci kontroli przez niego. Jorgos chciał wyprowadzić ją z równowagi, bo doskonale wiedział, że nie znosiła jego arogancji, ale tym razem nie uda mu się to.
- Ciebie - odpowiedział szeptem, w mgnieniu oka zmieniając się w namiętnego kochanka. Wobec siły jego powłóczystego spojrzenia, leniwego uśmiechu i przymrużonych oczu, była bezbronna. Przełknęła gwałtownie ślinę i odsunęła się krok do tyłu, bo sądziła, że odległość sprawi, że przestanie na nią oddziaływać. Nic jednak to nie dało. Nawet nie pomogło głośne warczenie Diego, który próbował przepchać się do przodu. Zapatrzyła się w jego szare oczy i poczuła, jak kręci jej się w głowie. Krew zaczęła niespokojnie pulsować i szumieć w żyłach, a całe ciało objęła gorączka. Na blade policzki rudowłosej wystąpiły szkarłatne rumieńce. Odchrząknęła i złapała psa za obrożę. Odwróciła wzrok do palącego spojrzenia mężczyzny i wpuściła go do środka.
- Wejdź, musimy chyba porozmawiać, prawda? - zagadnęła i odwróciła się do niego plecami.
- Dziękuję - powiedział i usłyszała jak zamyka drzwi. - I zrób w końcu coś z tym psem, bo nie mam zamiaru chować się przed nim w moim własnym domu.
- Proszę? - zapytała zaskoczona i zerknęła na niego. Nadal się uśmiechał, choć spostrzegła, że uśmiech obejmował tylko jego usta, oczy już nie.
- Tak, Muriel. Będziesz mieszkała ze mną. Spodziewałaś się czegoś innego? - Dziewczyna zwiesiła ramiona i westchnęła ciężko.
- Sama nie wiem, czego w ogóle mam się spodziewać, zwłaszcza po tobie. Jesteś po prostu totalnie skomplikowany i zagadkowy, więc tak naprawdę wolę nic nie myśleć, niż potem zostać przez ciebie czymś zaskoczoną - powiedziała, patrząc na niego błagalnie, jakby chciała, aby wyjawił wszystkie swoje sekrety. Jorgos miał lekko pochyloną głowę i rozwiane włosy i wyglądał tak, jak go przed chwilą opisała: zagadkowo, tajemniczo.
- I kto to mówi? Ty dopiero jesteś skomplikowana i pełna tajemnic. Czasami zastanawiam się, czy tak grasz, czy może jesteś taka naprawdę? - bardziej stwierdził niż zapytał. Nie spuszczał z niej wzroku. Muriel również nie odwróciła spojrzenia. 
- Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz. Jeśli coś ci się we mnie nie podoba, to nie mamy o czym rozmawiać - odpowiedziała i odwróciła się do niego plecami. Opuściła głowę i dostrzegła Diego, który stał na wprost niej z przechyloną głową i czekał na znak. Zapewne miał ochotę rzucić się Jorgosowi do gardła.
- Myślę, że nie powinniśmy się już kłócić. Jesteśmy dorośli, czas chyba poważnie porozmawiać, nieprawdaż? - Jego głos był łagodny, inny niż do tej pory. Odwróciła się do niego i przez chwilę patrzyła na mężczyznę, z którym przyjdzie jej żyć.
- Tak, masz rację. Usiądź, zaparzę kawy. - Dłonią wskazała mu krzesło przy małym stoliku, a sama zaczęła kręcić się po kuchni. - Siad, Diego - powiedziała jeszcze, a pies posłusznie usiadł pod oknem i obserwował Jorgosa. Mężczyzna wykrzywił się do psa, ale zwierzak nie zareagował. Obserwował go czarnymi ślepiami, jakby tylko czekał na jego fałszywy ruch. Kasapi w końcu przestał przedrzeźniać psa i zwrócił uwagę na Muriel, która stała do niego tyłem. Spojrzeniem przesunął po jej drobnym ciele, ukrytym pod wielkim szlafrokiem. Pamiętał doskonale jej ciało, więc teraz ze szczegółami mógł odtworzyć w pamięci zarys jej bioder, piersi czy ramion. - No więc, jakie stawiasz warunki? - zapytała, gdy wsypywała kawy do kubków. Odwróciła się do niego po chwili.
- Najpierw porozmawiajmy o twoich. Chcę wiedzieć, czego chcesz i co sama jesteś w stanie zaoferować. - Muriel roześmiała się, ale bez cienia radości.
- Ja? Zaoferować? A co ja mogłabym dać tobie? Nie mam nic, prócz siebie, psa i chorej ciotki. Ty masz wszystko. - Gorycz w jej głosie było aż nadto słyszalna.
- Nie prawda. Nie mam jednego. Nie mam ciebie.
- Nie jestem rzeczą, którą możesz sobie kupić, Jorgosie. Zapamiętaj to, bo inaczej między nami nigdy nie będzie dobrze - warknęła, zła za to w jaki sposób o niej myślał. Nie chciała być postrzegana jako coś, co można zdobyć i postawić nad kominkiem.
- Nie traktuję cię jak rzeczy. Jesteś trudną kobietą, którą niewielu jest w stanie obłaskawić. Jesteś jak dziki kot. Nikt nie jest w stanie poznać cię do końca. A teraz, czy podasz mi swoje warunki? - zapytał, a Muriel miała wrażenie, że przeniosła się do zupełnie innego świata. Jego głos podziałał na nią zniewalająco. Przez chwilę zapatrzyła się na niego, przypominając sobie nagle ich wspólną noc. Nie mogła w to uwierzyć, że spali razem. To po prostu jest nieprawdopodobne. Jak to możliwe, że minęło tyle czasu, a ona pamiętała każdy szczegół? W końcu jednak powróciła do rzeczywistości i odchrząknęła.
- Tak... Warunki. Jasne. Nie znam się na tym, więc nie wiem, co mogłabym wymagać.
- Mów, co ci ślina na język przyniesie. - Posłał jej zachęcający uśmiech i zamilknął, oczekując jej warunków. Muriel westchnęła i odwróciła się.. Kiedy postawiła przed nim kubek z parującą kawą, usiadła i nie odrywając wzroku od splecionych dłoni zaczęła wyliczać wszystkie swoje pomysły.
- Po pierwsze: nie obrażaj mnie, nie ważne, co powiem, zrobię czy nawet pomyślę, nie chcę żebyś ze mnie szydził. Jeśli już zamieszkam z tobą chcę mieć odrobinę prywatności, to znaczy nie mieszaj się do tego, co robię, gdzie wychodzę i z kim. Nie znoszę, gdy ktoś mi dyktuje mi, co mi wolno, a co nie. Kolejny warunek: Diego będzie mógł spędzać czas w domu. Nie mówię, że będzie siedział cały czas, ale większość na pewno - dodała szybko, gdy widziała, jak mężczyzna chce zaprotestować. Nie pozwoli odseparować psa. Będzie z nią spędzał dużo czasu.
- Dobrze. Dalej - mruknął w końcu Jorgos i upił łyk kawy.
- Chcę też być niezależna finansowo. To znaczy, że będę pracowała i nie chcę, żebyś wtrącał się do tego. - Umilkła i z napięciem wpatrywała się w Jorgosa.
- W porządku. Coś jeszcze?
- Nie, to wszystko. Przynajmniej na razie - dodała i przygryzła wargę. Nie była pewna, co jeszcze mogłaby dodać do ich umowy, ale póki co, nic nie przychodziło jej do głowy. Nie wiedziała jednak, czy później też będzie mogła coś powiedzieć.
- Jeśli coś ci się przypomni, to mów śmiało. Dobrze więc, skoro już powiedziała to, co chciałaś to moja kolej. - Muriel kiwnęła głową. Jorgos wstał i zaczął powoli krążyć po niewielkiej kuchni. - Pamiętasz może, jak oferowałem ci pieniądze, których ty nie przyjęłaś? - Muriel przytaknęła, a on uśmiechnął się z zadowoleniem, choć czuł, że to, co za chwilę powie nie spodoba jej się ani trochę. Cóż, ostrzegał ją, a ona powinna złościć się tylko na siebie. - Pamiętasz też, że nasza umowa będzie inaczej wyglądała, jeśli się do mnie zgłosisz?
- Tak, doskonale to pamiętam. Co się zmieniło? - zapytała lekko drżącym głosem, a w jej szmaragdowych oczach pojawił się strach.
- Muriel, dlaczego się boisz? To nie będzie nic strasznego.
- Co się zmieniło? - naciskała, wciąż patrząc na niego z szeroko otwartymi oczami. No cóż, musiał jej powiedzieć, uzmysłowić jej, że popełniła błąd, gdy odrzuciła pomoc za pierwszym razem.
- Za nim ci powiem, pragnę dodać, że wszystkie twoje warunki są dla mnie bardzo ważne i będę je przestrzegał.
- Co się zmieniło? - warknęła pozornie tylko zła, bo Jorgos widział w jej oczach niepewność, strach przed tym, co miał jej powiedzieć.
- Małżeństwo. Jeśli oczekujesz ode mnie pomocy, musisz za mnie wyjść. - Po jego słowach zapadła pełna napięcia cisza. Muriel patrzyła na niego, jakby powiedział coś w języku chińskimi i starała się wszystko zrozumieć. Dostrzegł, kiedy pojęła sens jego słów. Jej źrenice rozszerzyły się i miał wrażenie, że jej oczy są teraz czarne, a nie zielone, wciągnęła gwałtownie powietrze i wypuściła je ze świstem.
- Małżeństwo? Mam wyjść za ciebie? Za ciebie? - zapytała, jakby naprawdę był jakimś obślizłym robakiem, który przemówił do niej i zaproponował ślub. - Za ciebie? - dopytała się, chcąc się upewnić, czy przypadkiem coś mu się nie pomieszało.
- Za mnie. Nasz układ jest prosty. Zostaniesz moją żoną, a ja pomogę ci w spłacie długu i zrobię wszystko, aby twoja ciotka miała jak najlepsze warunki do leczenia.
- A co potem? Wyrzucisz mnie na bruk, kiedy uznasz, że wystarczająco się spłaciłam? Rozwiedziesz się ze mną, gdy ci się znudzę, czy tak? Jorgosie, jeśli myślisz, że zgodzę się na małżeństwo, a potem będę żyć w niepewność i zastanawiać się czy już się mną znudziłeś i czy masz już nową kochankę, to jesteś w błędzie. Nie uznaję rozwodów!
- To świetnie, ja też nie. Muriel, Nie rozwiodę się z tobą dopóki ty sama tego nie zechcesz. Mam jednak nadzieję, że nigdy to nie nastąpi i w końcu nauczymy się żyć ze sobą razem na tyle dobrze, iż będziemy szczęśliwi. Przynajmniej w tym ogólnym pojęciu. - Rozsiadł się wygodnie na krześle i zerknął na nią, ukrywając arogancką pewność, iż dziewczyna przystanie na jego propozycje. Owszem, może bić się z myślami, ale nie mogła wiecznie milczeć i uciekać. Zresztą, już się zgodziła, a to, że warunki nieco się zmieniły to nic wielkiego. W małżeństwie bywa różnie, o czym sam się przekonał na własnej skórze, ale są na tyle dorośli, aby żyć w zgodzie. Muriel musi się nauczyć współżycia z nim i koniec. Musi złagodnieć, a on zrobi wszystko, aby obłaskawić tą dziką tygrysicę.
- Przecież to absurd. Nie słyszysz, co mówisz? Jorgosie, małżeństwo między nami to... Rzecz niemożliwa. Mamy różne charaktery, podejście do różnych spraw i styl życia. Ty jesteś obyty, lubisz bankiety i tym podobne, a ja nie znoszę sytuacji, gdzie jest tłum ludzi, bo czuję się źle z obcymi ludźmi. Nie, jeśli tylko małżeństwo wchodzi w rachubę, to ja rezygnuje w takim razie - odpowiedziała dumnie i wstała. Podeszła do okna, przy którym stał Diego i kucnęła przy nim, jakby oczekiwała, że pies nagle przemówi i sam potwierdzi jej słowa. Tak się nie stało, ale wilczur spojrzał na swoją panią i położył głowę na zgiętych kolanach. Ułożyła dłoń na jego kosmatym łbie i lekko go pogłaskała. Pies szybko rozluźnił się i całkiem chyba zapomniał o obecności Kasapiego.
- Z twoich słów wynika, że gdyby ktoś inny zaproponował ci małżeństwo to bez wahania byś się zgodziła, natomiast jeśli to ja złożyłem propozycję, ty na wstępie mówisz nie, choć uprzedzałem cię parę tygodni temu, że warunki ulegną zmianie, jeśli zgłosisz się do mnie. - Jego gniew rósł z każdy kolejnym słowem. Był zły na nią za to, że wciąż go skreśla, choć starał się ze wszystkich sił, aby postawić się w lepszym świetle, aby ujrzała go lepszym.
- Nie, wcale tak nie jest jak mówisz. Nie zgodziłabym się na małżeństwo z człowiekiem, którego w ogóle nie znam! Z żadnym. I nie ważne, kim on by był. Po prostu mam inne wyobrażenie o małżeństwie niż ty. Nie mogę się zgodzić na coś, co i tak zakończy się klęską. - Wstała gwałtownie i usiadła na swoim miejscu. Pies podszedł do niej i najwidoczniej spragniony pieszczot położył łeb na kolanach i spojrzał na nią błagalnie. Muriel uśmiechnęła się do niego z czułością i zaczęła go drapać za uszami. Jorgos przez chwilę pozazdrościł Diego. Nagle zapragnął, aby również uśmiechała się do niego w ten sposób, aby patrzyła na niego z miłością i ufnością. Ale on nie był psem, który kochał ją bezwarunkowo i nie oczekiwał zbyt wiele. Był mężczyzną, który chciał ją mieć dla siebie tylko po to, by uratować firmę, w której przepracował kilkadziesiąt lat, chciał ją mieć, bo jej pragnął, nic więcej. To były powody, dla których naciskał na małżeństwo.
Oczywiście istniało ryzyko, iż dziadek nie zaakceptuje Muriel. Wtedy będą musieli się jakoś rozstać, ale wątpił, aby ta prosta i szczera dziewczyna nie zwojowała jego zdziwaczałego serca. Staruszek na pewno ją polubi, co więcej, będzie nalegał, aby ją poślubić, bo stary Kasapi doskonale wiedział, że małżeństwo działało na jego wnuka jak święcona woda na diabła. Jeśli on powiedziałby, że nie chce Muriel za żonę, dziadek będzie nalegał na to małżeństwo, grożąc, że pozbawi go firmy. Uśmiechnął się do swoich myśli, mierząc dziewczynę uważnym spojrzeniem. Na pewno Anistos ją zaakceptuje. Musi.
- A skąd wiesz? Muriel, jeśli myślisz, że małżeństwo zakochanych ludzi jest tylko i wyłącznie sielanką to jesteś w błędzie. Nawet ludzie, którzy darzą się wielkim uczuciem codziennie zmagają się z przeciwnościami. Małżeństwo to dwoje ludzi, rozumiesz? Każdy musi się starać o szczęście.
- A skąd możesz to wiedzieć? - prychnęła pogardliwie i zerknęła na niego z ukosa. Wykrzywił się świadomy, że Muriel nie zna jego historii i nie pozna, więc będzie oceniała go po pozorach, oceniała go tylko przez pryzmat jego zachowania, ale on nie zamierzał jej oświecać w tej kwestii, niech myśli, że jest bezdusznym bydlakiem.
- Żyję już trochę na tym świecie i widzę to i owo. Myślisz, że nie znam małżeństw, które się kochają? Muriel, bogaci ludzie też się zakochują - mruknął cicho, niemal pieszczotliwie. Dziewczyna popatrzyła na niego z powątpieniem. Jej wzrok powiedział mu wszystko. Nie sądziła, aby i on się zakochał. Miała rację, wcale nie oczekiwał, że kiedyś obdarzy jakąś kobietę gorącym uczuciem. Nie chciał tego, bo wiedział z autopsji, co miłość robi z człowiekiem. Niszczy go, doprowadza do ruiny i wystawia na publiczne upokorzenie. Oto czym była miłość dla niego.
- Nie wątpię - odpowiedziała z przekąsem.
- Zeszliśmy z głównego tematu - zauważył, a Muriel upiła łyk stygnącej kawy, żeby przez chwilę nie odpowiedzieć.
- Jorgosie, małżeństwo z tobą... Nie wiem, wydaję mi się trochę przerażające. Nie znam cię! - wykrzyknęła i wstała, drżącymi dłońmi przeczesując włosy. Niesforne włosy wyswobodziły się z warkocza. Jorgos patrzył na nią, zachwycony widokiem. Naprawdę Muriel była piękna, choć w nie ten pospolity sposób. Nie była zniewalająca, ale piękna i to tak, że on sam musiał się zastanowić, czy kiedykolwiek widział taką kobietą jak ona. Chyba nie, bo pamiętałby twarz kogoś podobnego. Naprawdę była wyjątkowa, choć sama myślała sobie w kategorii: mała, nic nie znacząca szara myszka, której nikt nie chce. Jeśli z nim będzie, będzie musiała nauczyć się myśleć inaczej i nie pozwoli, aby kiedykolwiek pomyślała o sobie, że jest gorsza od innych.
- To mnie poznasz. Ja ciebie też nie znam, nie wiem, co lubisz robić w wolnych chwilach, jakie filmy oglądasz i tym podobne. Chciałbym o tobie wiedzieć wszystko. - Zacisnął wargi i czekał na jej odpowiedzieć.
- Małżeństwo to nie tylko informacje na temat drugiej osoby. A co z charakterami?
- Będziemy mieć mnóstwo czasu, żeby się dotrzeć. - Posłał jej znaczący uśmiech, a Muriel zarumieniła się, gdy odgadła sens jego słów.
- Gdybym wiedziała, co to za warunek... - jęknęła i ukryła twarz w dłoniach. Po chwili jednak zreflektowała się i spojrzała na niego, marszcząc brwi. - Nie wiem, po prostu nie wiem... Boję się... Małżeństwo to poważna sprawa - jęknęła głucho i znów ukryła twarz w dłoniach, które nagle zaczęły drżeć. Wtedy Kasapi sięgnął do niej i swą dużą dłonią złapał ją za nadgarstek. Powoli odsunął ręce i spojrzał jej głęboko w oczy. Patrzył przez chwilę, a potem chropowatym głosem powiedział cicho:
- Nie bój się, agapi mou, ponieważ ja będę przy tobie i będę cię wspierał tak, jak wspiera mąż żonę. Czy nadal się boisz? Wiem, że moja słowa mogą cię nie przekonać, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż w przeszłości byłem wobec ciebie okropny, ale chcę to naprawić, zwykłe przeprosiny nie wystarczą. Staram się, choć ty mi to utrudniasz. Zgódź się, a nie pożałujesz - dodał jeszcze, a Muriel przez chwilę miała wrażenie, że mówi do niej zupełnie inny człowiek. Nie ten Jorgos, którego znała. Przez chwilę naprawdę pragnęła powiedzieć tak, ale czy warto ryzykować całe życie dla człowieka, który potrafi być świetnym uwodzicielem? Uwiódł ją bez problemu, choć opierała mu się stanowczo. Potrafił zrobić jej wodę z mózgu odpowiednim tonem, spojrzeniem czy słowem. Potrafił być bliski ideału, w którym mogłaby się zakochać. Mogłaby, ale nie zrobi, ponieważ miłość do tego człowieka zniszczyłaby ją całkowicie, nic jej nie pozostawiając.
- No dobrze, jeśli się zgodzę, to jak to mniej więcej będzie to wyglądało? Chodzi mi o nasze życie razem.
- Normalnie, jak każdej normalnej pary. Noce spędzimy na kochaniu się, a dnie na pracy, czasem wyjdziemy na przyjęcie, a jeśli chciałabyś zostać w domu, wtedy zostaniemy. Nie ma problemu. - Uśmiechał się do niej pokrzepiająco, a Muriel wahała się z każdą chwilą coraz bardziej. Boże, co miała teraz zrobić? Pieniądze były jej potrzebne i to bardzo, ale małżeństwo to poważna rzecz, nie mogła tak beztrosko się zgodzić na coś, co zaważy na całym jej życiu. Z drugiej jednak strony... Jorgos powiedział, że nie uznaje rozwodów, ale jeśli chciałaby odejść od niego to bez problemu może to zrobić.
- Po jakim czasie nasz układ... Kiedy mogłabym odejść?
- Powiedzmy, że po pięciu latach. Dajmy sobie pięć lat, a potem jeśli zdecydujesz się odejść dam ci rozwód, chyba że będziesz chciała zostać, będę ci za to bardzo wdzięczny. - Miała poważny problem, tak poważny, iż w końcu wydukała słowo, na które Kasapi tak czekał.
- Tak - mruknęła niewyraźnie, nie patrząc mu w oczy. Poczuła piekące łzy, które nagle zapragnęły wydostać się spod powiek, ale dzielnie z nimi walczyła, nie pozwalając im wydostać się na zarumienione policzki. Wzięła dwa głębokie wdechy i w końcu spojrzała na Jorgosa. Przez chwilę miała wrażenie, że po jego twarzy przemknął jakiś cień. Złudzenie to minęło z chwilą, gdy mrugnęła.
- Chodź do mnie, piccola mia, usiądź mi na kolanach - szepnął i złapał ją za rękę. Kiedy nie wykonała żadnego ruchu, on wstał i chwycił ją za łokcie, podciągnął do góry i zajął jej miejsce. Potem usadowił ją na kolanach, bokiem do niego. Widział jej drobny nos, piękne usta i długie rzęsy. Ustami musnął jej rozgrzany policzek i pogłaskał ją po plecach. Drżała na całym ciele, była nieco sztywna. W ciszy starał się uspokoić ją tak, aby w końcu się rozluźniła. Usłyszał ciche warknięcie tuż obok nogi. Kiedy tam spojrzał, dostrzegł Diego, który czarnymi ślepiami wpatrywał się w niego, ostrzegając go pomrukiem.
- Siad, Diego - powiedziała Muriel cicho, pies posłusznie wykonał polecenie, choć miał ochotę skoczyć mu do gardła. Nie zrobił tego jednak i już po chwili leżał na podłodze, nie spuszczając z niego spojrzenia.
- Muszę jakoś wkupić się w jego łaski - szepnął wprost do jej ucha. Poczuł jak zadrżała na całym ciele, on zresztą też. Jej bliskość sprawiała, że nie mógł przestać myśleć o łóżku znajdującym się tuż za ścianą, Ułożyłby ją na nim wygodnie i powoli zdejmował każdą część garderoby.
- Daj mu coś następnym razem, jakiś smakołyk - jęknęła, zaciskając gwałtownie palce na jego nadgarstku. - Czy mogę już... - zaczęła, lecz nie skończyła, ponieważ Jorgos gwałtownie wstał i ruszył w kierunku jej pokoju.
- Długo na to czekałem, bardzo długo, a teraz, gdy już wiemy, co nas czeka nie jestem w stanie utrzymać rąk przy sobie. Muriel, kochaj się ze mną, w twoim pokoju - szepnął uwodzicielskim głosem i zamknął za sobą drzwi. Usłyszał jak pies dobija się do drzwi, ale kompletnie go zignorował. Nie, nie pozwoli, aby ktokolwiek mu przeszkodził.
Muriel podniosła na niego spojrzenie, w którym czaił się strach, wstyd, a łzy zamgliły jej wzrok. Uśmiechnął się i gdy tylko ułożył ją na łóżku, kciukiem potarł ją po policzku.
- Nie płacz, agapi mou, nie chcę, żebyś myślała, że to dla ciebie przykry obowiązek. Wiem, że mnie pragniesz.
Pochylił się nad nią i powoli zaczął pocałunkami wytaczać palącą ścieżkę, raz w dół, by za chwilę powrócić tą samą drogą i wpić się w jej nabrzmiałe wargi w gorącym pocałunku.


25 komentarzy:

  1. Małżeństwo?! No to się porobiło! Ale cudownie <3!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie, to najlepsze opowiadanie, najlepsza historia jaką czytałam! <3 :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, dziękuję za komplement, choć uważam, że są lepsi ode mnie, z lepszymi historiami:) Mimo to, bardzo dziękuję - bardzo mnie tym podbudowałaś;)

      Usuń
  3. ja nie wiem czy to u mnie tylko ale troche zjeżdża mi szablon w lewo..Ale do rzeczy, WOW, tego się nie spodziewałam, ale nie sądzę żeby Muriel odeszła od Jorgosa. Pokocha go całym sercem, jak jak on ją:)) to jest piękna miłość! xoxox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie to ten szablon jest po lewej stronie, a jeśli przeglądasz go w innej przeglądarce niż Chrome, to może być różnie.
      Też tak mi się wydaję, ale Muriel i Jorgos są nieprzewidywalni, więc nic nie wiadomo:)

      Usuń
  4. To się porobiło. Naprawdę chcę zobaczyć, jak się to skończy! Muriel coś do niego czuje, tylko chyba się boi tego uczucia. I choć Jorgos ma swoje powody, by chcieć tego małżeństwa (mówię o sprawie z dziadkiem), to jednak chce dla niej jak najlepiej i jestem pewna, że jej nie skrzywdzi. Muriel musi jednak pozwolić mu to udowodnić i w końcu uwierzyć, że ktoś może jej naprawdę pragnąć.
    Pozdrawiam, Anna.
    /releve-moi/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oczywiście, Jorgos tak naprawdę nie jest zły. Nie jest dobry, ale Muriel może też przesadzać, choć czasami zdarzy jej się coś mądrego:)

      Usuń
  5. Od tygodnia nie mogę się odeeerwać *___*
    Dobrze piszesz, masz poczucie humoru i konsekwentnie trzymasz się charakterów postaci, które wykreowałaś ;]
    (PS: wielbię je wszystkieee!! A to jak je sobie wyobrażasz po prostu idealnie wpasowało się też w moją wizję <3)
    Jeżeli chodzi o fabułę to wszystko jest ładnie dopracowane i uwielbiam każdy wątek, który wplatasz.
    Zdecydowanie najlepszy blog jaki odwiedziłam *____*
    Z wytęsknieniem czekam na kolejny rozdział i chcę poznać zakończenie tegoż to projektu ;]
    Na pewno tu zostanę.
    PS: wolę rudzielca niż nagi tyłek Kasapiego xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie powinniście mi tak słodzić, obrosnę w piórka, moje ego spuchnie i będę zbyt dumna;) Ale dziękuję za komplement, cieszę się, że komuś się podoba. Dla takiego gryzipiórka jak ja to wiele znaczy i jest niezwykle budujące! :)
      Rozdział się pisze, a koniec jest na razie daleki, choć majaczy się na horyzoncie;)

      Są gusta i guściki, ja osobiście uwielbiam tamten szablon, bo nie jest taki grzeczny i nawiązuje do relacji na linii Jorgos-Muriel, bo oboje czują do siebie pożądanie;) Ale ten uwielbiam! <3

      Usuń
  6. No ja ciekawa jestem co ten jego dziadek na jej temat powie... i jaki sposób Jorgos wymyśli, żeby Diego chociaż nie próbował go zabić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikogo tu nie zaskoczę, może samą tylko Muriel:) Ach, na pewno nic skomplikowanego, jakieś tam smakołyki na pewno mu pomogą:)

      Usuń
  7. Jorgos zaczyna mnie niebezpiecznie irytować ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, naprawdę? Chyba jesteś pierwszą osobą, która to napisała. Rozumiałabym, gdyby irytowała Cię Muriel? Ale Jorgos, to jest niemalże dziwne, ale doskonale Cię rozumiem. Mnie samą też czasami irytuje, często zachowuję się jak nadęty pawian:)

      Usuń
    2. No właśnie :D Jakby mi się tak mężczyzna puszył to bym go zaraz ustawiła do pionu :3 // Zola

      Usuń
  8. Coś mi się wydaje, że dziadek Jorgosa polubi Muriel. Tylko gdyby Jorgos mógł być miły sla Muriel, a nie jak podczas rozmowy telefonicznej taki pewny siebie. Mam nadzieję, że jakoś się dogadają. Pięć lat to dużo, aby im się udało porozumieć. Ciekawa jestem, czy Diego polubi Jorgosa, bo ciągle jest na niego cięty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami zdarzy mu się powiedzieć, co powinien zachować dla siebie. Nie jest przyzwyczajony do pokory i do trzymania języka za zębami. To tylko zwykła, choć nieco brutalna, szczerość. Pięć lat to mnóstwo czasu! W tym czasie może się jednak wiele wydarzyć;)

      Usuń
  9. Jejuuu... Szukałam komentarzy na dole. Tradycyjnie, a tu zaskoczenie! Fajnie, fajnie.
    Hmm... Osobiście nie przepadam za Jorgosem. Sam sobie to załatwił i to nie jeden raz :)
    Ależ napisałaś! W końcu dotarłam i tu! No, a teraz czekam. Zobaczymy, zobaczymy. Ale mi się podoba. Graty :)
    No i oczywiście! Szczęśliwego!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam zryw, żeby szukać ich na dole, ale są na górze i jest zdecydowanie wygodniej, bo nie muszę przewijać całej strony, żeby dostać się do komentarzy. Następnym razem kliknij w tytuł notki:) To najprostszy sposób na dostanie się do komentarzy:)
      Druga osoba, która hejtuje Jorgosa;) Haha, cieszę się, że wzbudza on takie emocje, nawet te negatywne. Mam nadzieję, że już niedługo jednak przekonasz się do niego;)
      To bardzo się cieszę, że Ci się podoba! :) Dołożyłaś się tym samym do mojej weny:)
      Szczęśliwego! <3

      Usuń
  10. O. MÓJ. BOŻE.
    Najpierw dziękuje za miłe słowa na początku. <3 Jesteś cudowna, pamiętaj o tym! I od razu też przepraszam, że dopiero teraz dotarłam.
    Mój Jorgos będzie brał ślub, ślub z cnotką. Matko, jaki on...ślepy? Muriel jest najbardziej irytującą postacią na świecie, oby mu się odwidziało albo po pięciu latach od niego odeszła, a wtedy wkroczę ja! <3 A tak na poważnie. Jorgos trochę spalił wszystko na samym, samiutkim początku. Kiedy Muriel od razu się do nie zraziła, a on jeszcze bardziej to pogłębiał. Chociaż i tak jestem pod wrażeniem ich relacji, bo porównując je z pierwszych rozdziałów, a teraz tych to naprawdę daleko zaszli. Będą z nich ludzie. Mam nadzieje, że długo. Oby dwoje po wszystkim, co przeszli, naprawdę na to zasługują. <3
    Cudowny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo<3 Uwielbiam Cię bez dwóch zdań! <3 Nic nie szkodzi, nie gniewam się przecież. Cieszę się, że wpadłaś;)

      Hahaha, no tak właśnie myślałam, że zechcesz zająć jej miejsce. No cóż, dam Ci znać, jeśli Jorgosowi wszystko się odmieni:)
      Tak, masz rację. Niestety, niechęć Muriel jest tylko i wyłącznie jego winą, bo był dla niej naprawdę niegrzeczny, a teraz ma trudności w zdobyciu jej zaufania. No pewnie, w końcu Muriel już nie jest w stanie dostrzegać w nim tego drania, jakim był, a i sam Jorgos zmienił swój pogląd i zachowanie wobec niej, także jest nadzieja. Cieszę się, że tak uważasz. Póki co, nic nie wskazuje, że rzeczywiście są w stanie się dogadać:)
      Dziękuję<3

      Usuń
  11. Myślę, że może trochę wbrew sobie, ale Muriel w końcu chyba zaakceptowała Jorgosa. Teraz czekam tylko na moment kiedy będą wyznawać sobie miłość . Czekam na następny i Pozdrawiam ;]

    Ps. Sorry, że tak krótko, ale nie mam się do czego przyczepić, za bardzo mi się podoba, a nie chcę się też powatarzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiała, nie miała innego wyjścia przecież:) Och, zanim to nastąpi minie trochę czasu.

      Nic nie szkodzi, krótkie komentarze są również budujące<3

      Usuń
  12. boskie
    zapraszam do mnie http://black--is--beauty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Od jakiegoś czasu miałam zamiar przeczytać Twojego bloga, ale dopiero wczoraj podkusiłam się zacząć :D i nie żałuję!
    Wszystkich irytuje Muriel, ale jak na mój gust to też nie jej wina. Rodziców miała hmm.. specyficznych, problemy z ciotką, którą musi się opiekować i jeszcze ta historia z liceum. Nie dziwię się, że zaczęła być taką cnotką.
    Jorgos za to odrobinę mnie wkurza. Taki typowy arogancki facet. Ok.. w pewnym sensie też go lubię, ale zbyt empatycznym gościem to on nie jest :D a Roberta (którego w tym rozdziale nie ma, ale co tam) po prostu uwielbiam! :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
    (PS. Niezły nagłówek xD)

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Breatherain, Impressole, Sakis Rouvas, Lea Michele.