Z
dedykacją dla Elle z okazji urodzin. Wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń! <3
-
Jak się czujesz w moim domu? - zapytał ją Jorgos, gdy wyszedł z
łazienki. Skrępowana uśmiechnęła się do niego i wzruszyła
ramionami. Co miała mu powiedzieć?
-
Sama nie wiem... Onieśmiela mnie, podobnie jak jego właściciel -
wydukała w końcu, nie patrząc mu nawet w oczy.
-
Ja cię onieśmielam? - zapytał zaskoczony i usiadł na łóżku,
obok niej.
-
Tak. Czemu cię to dziwi? - tym razem ona była zaskoczona. Spojrzała
w końcu na niego, a Jorgos uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
- Jesteś przystojny, kobiety za tobą szaleją i masz pieniądze, czyli
możesz spełniać każdą, nawet najgłupszą zachciankę. I zawsze wiesz, co robisz, jesteś o
tym przekonany i nie boisz się krytyki.
-
Muriel, czy pomyślałaś o tym, choć przez chwilę, że ja jednak
jestem człowiekiem i jak każdy ma swoje słabości i wady?
- Wad to ty masz mnóstwo - bąknęła
przekornie i uniosła wysoko brew. Jorgos obdarzył ją natomiast
szerokim uśmiechem i zaczął powoli wspinać się na łóżko,
aż znalazł się tuż nad nią.
-
Punkt dla ciebie, maleńka - odpowiedział. Pochylił się i
pocałował ją delikatnie w usta.
Pierwsze
dni były dla obojgu całkowitą nowością. Jorgos musiał nauczyć
się dzielić swą prywatnością i przestrzenią z Muriel, natomiast
ona musiała nauczyć się dzielić łóżko z mężczyzną. Za
każdym razem denerwowała się i była skrępowana, choć Jorgos
kochał się z nią co noc i wciąż wypytywał ją czy jej się
podoba, gdy dotyka ją w tym lub innym miejscu, czy jest jej dobrze,
albo czy wygodnie leży. Próbował też ją namówić na
małe eksperymenty, ale zdecydowanie była temu przeciwna. Naprawdę
nie chciała zgodzić się na tak intymne pieszczoty. Musiał
to zaakceptować, choć nie wyglądał na zachwyconego. Nic jednak
nie mówił i posłusznie nie wykraczał poza tą granicę.
Leżała
w ciemności. Nie mogła zasnąć, ponieważ denerwowała się rozmową z ciotką. Nie miała pojęcia, jak jej powie, że
wyjeżdża. Nigdy wcześniej nie rozstawały się na tak długo i nie
miała pojęcia, jak zareaguje ciotka na wieść o tym, że zamierza
spędzić z Jorgosem dwa tygodnie. Przeczuwała, że Melisanda wcale
nie będzie zadowolona, ale czyż jej narzeczony nie powiedział jej,
że choć raz powinna pomyśleć o sobie? Miał rację, zawsze
troszczyła się o kogoś, nigdy o siebie... Ale nie potrafiła
inaczej. Nie mogła myśleć o sobie w chwili, gdy ciotka ją
potrzebowała. Westchnęła i zapatrzyła się na ciemny sufit.
Wszystko niknęło w głębokiej ciemności. Leżała pod satynową
pościelą i drżała z zimna. Wstała, aby coś ubrać. Narzuciła
na siebie koszulę Jorgosa i wsunęła się z powrotem do łóżka.
Natychmiast otoczyło ją silne ramię mężczyzny.
-
Dlaczego nie śpisz, kochanie? - zapytał zaspanym głosem. Muriel
przygryzła wargę. To w jaki sposób się do niej odezwał
poruszyło w niej najczulszą nutę. Nie mogła myśleć o nim źle w
chwili, gdy mówi do niej w ten sposób. Która
normalna kobieta byłaby obojętna na coś takiego? Żadna.
-
Nie mogę zasnąć - odparła i odwróciła się do niego.
Patrzył na nią uważnie i choć w ciemności nie dostrzegała jego
twarzy, była przekonana, że Jorgos się uśmiecha delikatnie. - Denerwuję się
rozmową z ciocią. Boję się jej reakcji.
-
Chcesz o tym porozmawiać?
-
Nie - mruknęła tylko i zapragnęła nagle, aby
ją pocałował, lecz nie wypowiedziała tego na głos. Jeszcze nie
umiała mówić o swoich potrzebach, więc zacisnęła tylko
usta i położyła się na boku, z twarzą odwróconą do
Kasapiego.
-
Jak się domyślam, nie jesteś przyzwyczajona do zwierzeń, prawda?
- Trafił w sedno.
-
Masz rację. Zawsze musiałam poradzić sobie z problemem sama,
ciotka niewiele mogła mi doradzić, a ja też nie chciałam ją
obarczać. Ciebie też nie chcę. - Musnęła palcem gładko ogolony
policzek narzeczonego i przysunęła się do niego, twarz wtulając w
jego szeroką klatkę piersiową. Poczuła jak zadrżał. Co to
oznaczało? Czyżby podobało mu się to? Przesunęła dłonią po
torsie i zanurzyła dłoń w jego kręconych włosach. Druga jej dłoń
zanurkowała w gęstą czuprynę na głowie. Po kilku dniach nadal
jednak nie wiedziała, co mogłoby na niego podziałać, ale
instynktownie wiedziała, że na pewno jej dotyk sprawiał mu
przyjemność. Poruszyła biodrami, ocierając się o jego męskość,
która na bliskość jej ciała zareagowała natychmiast.
Uśmiechnęła się do siebie, jednocześnie czując zażenowanie i
wstyd. Przemogła się jednak, ponieważ Jorgos nie pozwolił jej
zabłądzić myślami zbyt daleko.
Dziękowała
Bogu, że nie miała jeszcze pracy, bo rano miała
poważny problem ze wstaniem. Gdyby nie wesołe pogwizdywanie
Kasapiego i mokry nos Diego, który jakiś cudem wlazł do
pokoju i postanowił ją pozbawić snu, którego tak pragnęła, spałaby pewnie bardzo długo.
-
Jesteś okropny – mruknęła zaspanym głosem i przewróciła
się na bok. Nigdy więcej seksu, pomyślała i roześmiała się,
ubawiona tym postanowieniem.
-
Co cię tak rozbawiło? - zapytał Jorgos, który w tej chwili
wszedł do łazienki. Muriel spojrzała na niego i otworzyła szeroko
oczy. Kasapi, nie wiedziała, co nim kierowało, ale wkroczył do
sypialni ociekający wodą i goły jak święty turecki.
Poczerwieniała z zażenowania, ale jednocześnie była zbyt
zafascynowana jego ciałem, aby odwrócić wzrok.
-
Nic takiego – odpowiedziała tylko i spróbowała się
uśmiechnąć.
-
Powiedz mi, też chciałbym wiedzieć. - Na ustach igrał mu
zawadiacki uśmieszek, a oczy błyszczały jak srebro.
-
Och, bo jestem nie wyspana i pomyślałam, że już mam dość seksu
– bąknęła. Jorgos milczał przez chwilę, by zaraz potem
wybuchnąć głośnym śmiechem. Muriel poczuła, jak oblewa ją fala gorąca. Co się z nią działo? Zaniepokoiła ją myśl,
że jego obecność, nawet jeśli był nagi, sprawiała jej
przyjemność. Nie chciała myśleć o nim dobrze, nie chciała się
do niego przywiązywać. Wiedziała jednak, że jeśli ich relacje
miałyby być pozytywne, oboje muszą się przynajmniej polubić.
-
Wiesz, że jesteś urocza? - zagadnął ze śmiechem i zaciągnął
na pośladki czarne bokserki od Calvina Kleina.
-
Nie przesadzaj, do uroczej jeszcze mi daleko – parsknęła w
odpowiedzi i sięgnęła po koszulkę. Diego, który w czasie
ich wymiany zdań ułożył się na podłodze, wyciągnął łeb w jej
stronę i grubym ogonem zaczął walić po podłodze. Muriel
uśmiechnęła się do niego i poczochrała po kosmatej głowie.
-
Pamiętasz, że dziś wieczorem idziemy na kolację ze Stephenem i
Robertem? - Po tych słowach zniknął w garderobie, a Muriel w tym
czasie zarzuciła na siebie t-shirt Jorgosa, który
przywłaszczyła sobie pierwszego dnia. Pachniał nim i ten zapach
sprawił, że niemal siłą musiała powstrzymać się, aby nie
przywoływać wspomnień z minionej nocy.
-
Pamiętam – odpowiedziała i wyszła z łóżka. Podeszła do
szafy, którą tymczasowo zajmowała i wygrzebała z niej
legginsy i bluzę, na stopy założyła grube, wełniane skarpety i
weszła za Jorgosem do garderoby. Mężczyzna już wiązał krawat.
Stał przed lustrem na wprost drzwi. Czarne spodnie od garnituru
eksponowały jego szczupłe nogi i pośladki, nisko zwisały mu z
bioder. Wpuszczona koszula podkreślała jego szerokie plecy.
Oparła
się o framugę i przyglądała się narzeczonemu z wielką przyjemnością. Był po prostu zabójczo przystojny.
-
Na półce po twojej prawej stronie leży portfel. Wyciągnij z
niego kartę z trzeciej przegródki, dobrze?
-
Po co ci ona?
-
Nie mi, tylko tobie. Chciałbym, żebyś kupiła sobie coś ładnego.
Nie znam się na modzie, więc będziesz musiała chyba sobie sama
poradzić. A jeśli nie, to zadzwonię do przyjaciółki i ona
ci pomoże w wyborze.
Muriel
przez chwilę patrzyła na niego w milczeniu, a potem rzuciła w nim
trzymaną w ręce kartą i wyszła, głośno trzaskając drzwiami.
Przyjaciółki?! To nie była żadna przyjaciółka. Chyba do byłej kochanki! Była wściekła na niego... Już nie
chodziło o kartę, lecz o to, że chciał ją wysłać na zakupy z
kobietą, z którą regularnie sypiał. Jak w ogóle mógł
pomyśleć coś takiego?! Chyba że to miał być żart... W takim
razie Jorgos odznaczał się wyjątkowo głupim poczuciem humoru.
Usłyszała jak wszedł do pokoju. Stała odwrócona do niego
plecami, więc nie miała pojęcia w jakim jest humorze. Zresztą,
małą ją to obchodziło.
-
O co ci chodzi? Dlaczego się złościsz? - pytanie zadał takim
tonem, jakby karcił małą dziewczynkę. A może rzeczywiście tak
się zachowywała? Niepotrzebnie robiła z igły widły? W końcu, to
musi być normalne, że „przyjaciółka” mężczyzny idzie
na zakupy z obecną partnerką. Nie, to nie mogło być normalne,
tylko Jorgos mógł wpaść na tak głupi pomysł.
-
Jeszcze się pytasz? Przemilczę fakt, że chciałeś dać mi kartę.
Wiem, że jest mnóstwo sklepów, których zwykły
śmiertelnik nie odwiedza, ale nie mogę znieść tego, że chciałeś
mnie tam wysłać z byłą kochanką! A może jeszcze z obecną? -
zapytała kąśliwie i spiorunowała go wzrokiem.
-
Muriel, nie przeciągaj struny! Isabella nie jest już moją kochanką
od kilku miesięcy, więc nie rozumiem, dlaczego obie nie mogłybyście
się wybrać na zakupy?
-
Czy ty się w ogóle słyszysz? Jak ty sobie to wyobrażasz?
Mam iść na zakupy z kobietą, którą ty... dotykałeś i
całowałeś i...
-
I co? - ponaglił ją, gdy Muriel zamilkła gwałtownie.
-
I nico! Jeśli mam iść na zakupy, to pójdę sama. Nie chcę
znać tej... kobiety – warknęła i wyszła z pokoju, nie czekając
nawet na jego odpowiedź.
Zirytowany
patrzył, jak wychodziła z sypialni. Naprawdę nie rozumiał,
dlaczego tak się wściekła. Czy to miało dla niej aż tak wielkie
znaczenie, że kiedyś sypiał z Isabellą? Nie robił tego od
jakiegoś czasu, przyjaźnili się i wiedział, że jako jedyna nie
pragnęła małżeństwa z nim. Traktował ją, jak równą
sobie. Była piękna, mądra i utalentowana. Krytycy filmowi uznawali
jej kunszt aktorski. Grała w coraz większej ilości filmów i
sztuk teatralnych, więc cieszył się jej sukcesem. Dlaczego Muriel
nie może jej zaakceptować? Przecież nawet jej nie zna. Wzruszył
jedynie ramionami i zarzucił na nie czarną marynarkę. Rzucił
okiem jeszcze w lustro i wyszedł. Będzie jeszcze raz musiał z nią
o tym porozmawiać.
Zastał
ją w kuchni, gdy parzyła sobie herbatę, obok jej nóg kręcił
się Diego. Widząc go, jak wchodzi, odwróciła się do niego
plecami i zaczęła kroić pomidory na plasterki.
-
Masz – powiedział tylko i położył na blacie kartę. - Ma limit
na dwadzieścia tysięcy. Nie strać wszystkiego – rzucił jeszcze
na odchodne. Gdy wychodził z domu był pewny, że usłyszał śmiech
Muriel.
***
Karta,
którą otrzymała od Jorgos ciążyła jej niczym ołów
w torebce. Nie to, że chciała jej wziąć, bo nie chciała, ale tak
na dobrą sprawę musiała przyjąć te pieniądze, ponieważ
kreacje, które chciała kupić wykraczała daleko poza jej
skromny budżet.
Krocząc
ulicą, szukała odpowiednich sklepów. Niemal zwątpiła, że znajdzie odpowiedni, gdy
jej oczom ukazał się niewielki butik wciśnięty między starą
kamienicę i bank. Szyld był już poniszczony i zatarty. Weszła do
środka, a małe dzwoneczki przyczepione do drzwi zabrzęczały
dźwięcznie. Rozejrzała się po wnętrzu. Może z zewnątrz nie
wyglądał zachęcająco, lecz w środku wszystko lśniło. Białe
półki, na których stały buty zajmowały dwie ściany,
po lewej stronie i prawej. Na błyszczących panelach poustawiano
wieszaki i stojaki z sukienkami. Trafiła w dziesiątkę!
-
Dzień dobry, w czym mogłabym pomóc? - zagadnęła ją nagle
kobieta. Była wysoka, jasne włosy upięła w ciasny koczek. Ubrana
w kostium składający się z czarnego żakietu, spod którego
wystawała biała bluzka z fontaziem oraz spodnie, również
czarne oraz zamszowe buty na platformie. Jej strój, a także
poważna twarz sprawiły, że Muriel speszyła się pod jej
wyczekującym spojrzeniem.
-
Szukam sukienki – bąknęła zmieszana. Czuła się nie na miejscu
w swoich legginsach, puchowej kurtce oraz przerzuconej przez ramię
starej torbie jeszcze z czasów liceum.
-
Na jaką okazję? Jaki krój panią interesuje?
-
Idę z narzeczonym na kolację. Nie chcę niczego drogiego, ani
ekstrawaganckiego. Interesuje mnie coś skromnego, lecz ładnego.
-
Rozumiem. Niech pani się rozbierze i zajmiemy się szukaniem
odpowiedniej sukienki. - Kobieta ręką wskazała kącik, którego
wcześniej nie dostrzegła. Stały tam dwa skórzane fotele, a
między nimi znajdował się szklany, okrągły stolik, na którym
piętrzyły się magazyny i albumy. Powiesiła kurtkę na wieszaku i
poszła za blondynką, która przystanęła przy jednym z
wieszaków.
Po
dwóch godzinach obie kobiety miały serdecznie dość. O ile
Muriel podobała się każda sukienka, jaką wynalazła dla niej
Rita, bo tak właśnie miała na imię ekspedientka, która okazała się otwartą i sympatyczną kobietą po trzydziestce. Jej doradczyni natomiast kręciła głową na każdą sukienkę, jaką zmierzyła.
-
Może chcesz się czegoś napić? - zaproponowała w końcu Rita, a
Muriel pokiwała głową.
-
Herbatę poproszę – powiedziała tylko i podeszła do kolejnego
wieszaka. Kolorowa tęcza zachwycała oczy. Sięgnęła po beżową
sukienkę i wstrzymała oddech. Jeśli ta sukienka nie spodoba się
jej nowej znajomej, to ubierze się wyjdzie.
-
Ach, wspaniała! - zawołała Rita i podeszła do niej z szerokim
uśmiechem. Krój miała prosty, w pasie spięta paskiem. Na
dekolcie naszyto czarną falbankę. Krótkie, bufiaste rękawki
obszyto takim samym materiałem, co falbankę. - Idź ją przymierz.
Sukienka
okazała się być idealna, choć nie było to, co chciała Muriel,
ale uznała, że i tak jest piękna. Po przymierzeniu dobrały
jeszcze buty.
-
Dziękuję za pomoc. Obiecuję, że będę tu wpadać po sukienki –
przyrzekła. Rita roześmiała się i wręczyła jej papierowe torby.
W tym samym momencie do sklepu weszły trzy rozgadane panie. Muriel
szybko się pożegnała i wyszła.
Zaczął
prószyć śnieg. Święta były tuż tuż, wyjazd również
zbliżał się bardzo szybko. Jej życie zmieniło się i nic już
nie będzie takie samo. Nawet jeśli odejdzie od Jorgosa, wciąż
będzie wiedziała, że nigdy nie wróci do tego poprzedniego
życia.
***
-
Jesteś już gotowa? - usłyszała od drzwi, zniecierpliwiony głos
Jorgosa. Kiwnęła głową i odłożyła tusz do rzęs. Wyglądała
naprawdę ładnie. Ropuzuściła i wyprostowała włosy, nałożyła
mocniejszy makijaż. Sukienka ładnie opinała jej krągłe ciało, a
buty na wysokim obcasie wydłużyły jej nogi.
Po
zakupach w sklepie Rity, poszła jeszcze odwiedzić kilka innych.
Kupiła beżowy płaszcz, sięgający do połowy ud, małą czarną
kopertówkę oraz kilka śmiesznych podkoszulków, którym
nie mogła się oprzeć. Ponieważ zdawała sobie sprawę, że wydaje
pieniądze Jorgosa, postanowiła, że kupi mu coś w podziękowaniu.
Nie miała pomysłu, co to mogłoby być, w końcu zdecydowała się
na ciemnobrązowy jedwabny krawat oraz spinki do mankietów, które
znalazła u jubilera.
Gdy
wręczyła mu prezenty, Kasapi spojrzał na nią dziwnie, a potem złapał ją w pasie, rzucił na łóżko
i zaczął zachłannie całować. Kiedy po wielu minutach odzyskał
oddech, powiedział, że to było jego podziękowanie.
Jaka jestem szczęśliwa że przypadkiem znalazłam ten blog :D Już nie mogę się doczekać następnego odcinka!!
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że rozdział przecudowny! Jak oni do siebie pasują! Jargos jest naprawde cudowny,kocham go ^^ Tak,tak. Mam już tyle "blogowych miłości". Hm, ale i tak przyznam, że z każdym koljnym rozdziałem ta dwójka jest co raz śmielsza i pasująca do siebie <3
OdpowiedzUsuńCzekam! :)
Cudo!!!! Kocham tego bloga! Moment wyznania miłości powinien być już tuż tuż!! I Muriel powinna zajść już w ciążę ;) to by było super
OdpowiedzUsuńTrzeba być ślepym, żeby nie zauważyć, że Muriel jest zazdrosna o byłą kochankę Jorgosa. Tylko właśnie Kasapi tego nie zauważył, zresztą co się dziwić, w końcu facet.
OdpowiedzUsuńNieźle się dogadują, ale w końcu to dopiero początek ich wspólnego mieszkania. A tym 'kochanie' Jorgos mnie rozczulił. Fajnie, że jest im ze sobą dobrze. Poza tym Muriel musi mieć świetną kondycję od codziennego seksu :D pozdrawiam :)
Nie wiem do końca jakie Jorgos chciał "eksperymenty", ale chyba się boję... Świetne opowiadanie, które z każdym postem otwiera przed nami relację, która buduje się pomiędzy tym dwojgiem. Płomiennowłosa piękność i (dosłownie) grecki bóg, którzy są dla siebie wypełnieniem. Nie wiem jak wpadłaś na ten pomysł, ale idź za ciosem i pisz kolejne opowiadania, bo to jest niesamowite i po prostu zachwycające swoją prostotą z domieszką pikanterii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Oliwia
Ha, ha, ha, ha. :D MURIEL JEST ZAZDROSNA, matko, jak to widać. Niech się chociaż nie oszukuje, że ją to denerwuje, ją to wkur**wia. Jest taką zazdrośnicą, że hoho, pokaże jeszcze pazurki Jorgosowi. Chociaż chciałabym zobaczyć jego scenę zazdrości i kończąca się później ostatnią sceną z tego rozdziału. MATKO, JORGOS NA MOJEGO MĘŻA. On jest tak cudownie seksowny i normalnie ocieka erotyzmem, kiedy tylko ubiera garnitur. Dobijasz mnie takim czymś, wiesz?;D
OdpowiedzUsuńPodnosisz poprzeczkę moim kandydatom. :D
Czekam na dalej. :D
PS. Nie polubiłam Muriel, ale powoli tak na 1% polubiłam jej słodką zazdrość. :D
Lubię taką sielankę, jest wtedy nastrojowo i romantycznie. Dobrze jest jak coś się dzieje, ale zawsze tak, żeby można było się porozumieć.
OdpowiedzUsuńCóż z tą przyjaciółką Jorgos rzeczywiście przesadził. Raczej nie da się zaprzyjaźnić z eks partnera lub partnerki.
Bardzo jestem natomiast ciekawa jak wypadnie kolacja. W końcu Jorgos i Bobbie chyba się nie lubią.
I rada dla Muriel, to jej zażenowanie jest nawet urocze, ale jakby pozbyła się tej wstydliwości byłoby jeszcze lepiej :]
Pozdrawiam i czekam na następny :)
Przeczytałam wszystkie rozdziały w kilka dni i mogę powiedzieć tylko jedno NIESAMOWITE.
OdpowiedzUsuńHmmm... Zaskakujące pożegnanie na końcu.
Tak w ogóle to chciałam napisać, że od razu, na początku czytania z opowiadaniem skojarzyła mi się piosenka It's gonna be me N Sync. Nie wiem czy słusznie, ale naprawdę kiedy czytałam ta piosenka cały czas brzmiała mi w głowie i za nic nie mogłam się jej pozbyć :)
Swietny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńJuz nie moge sie doczekac relacji z kolacji. Cos czuje, ze bedzie ciekawie ;)
Muriel coraz bardziej sie angazuje. Teraz tylko czekac na Jorgosa. Nie dziwie sie jej, ze sie wkurzyla na propozycje Jorgosa.
Zycze weny :)
She Monster
Kiedy będzie nowy rozdział?????? Wchodzę tu codziennie i już zaczyna mnie rozsadzać
OdpowiedzUsuńDokladnie!! Mnie tez ;D
UsuńDodaj kolejny rozdzaił!!! Proszę !!!
OdpowiedzUsuń