16.02.2014

37. Pierwsze wspólne dni

Z dedykacją dla Elle z okazji urodzin. Wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń! <3


- Jak się czujesz w moim domu? - zapytał ją Jorgos, gdy wyszedł z łazienki. Skrępowana uśmiechnęła się do niego i wzruszyła ramionami. Co miała mu powiedzieć?
- Sama nie wiem... Onieśmiela mnie, podobnie jak jego właściciel - wydukała w końcu, nie patrząc mu nawet w oczy.
- Ja cię onieśmielam? - zapytał zaskoczony i usiadł na łóżku, obok niej.
- Tak. Czemu cię to dziwi? - tym razem ona była zaskoczona. Spojrzała w końcu na niego, a Jorgos uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. - Jesteś przystojny, kobiety za tobą szaleją i masz pieniądze, czyli możesz spełniać każdą, nawet najgłupszą zachciankę. I zawsze wiesz, co robisz, jesteś o tym przekonany i nie boisz się krytyki.
- Muriel, czy pomyślałaś o tym, choć przez chwilę, że ja jednak jestem człowiekiem i jak każdy ma swoje słabości i wady?
- Wad to ty masz mnóstwo - bąknęła przekornie i uniosła wysoko brew. Jorgos obdarzył ją natomiast szerokim uśmiechem i zaczął powoli wspinać się na łóżko, aż znalazł się tuż nad nią.
- Punkt dla ciebie, maleńka - odpowiedział. Pochylił się i pocałował ją delikatnie w usta.

Pierwsze dni były dla obojgu całkowitą nowością. Jorgos musiał nauczyć się dzielić swą prywatnością i przestrzenią z Muriel, natomiast ona musiała nauczyć się dzielić łóżko z mężczyzną. Za każdym razem denerwowała się i była skrępowana, choć Jorgos kochał się z nią co noc i wciąż wypytywał ją czy jej się podoba, gdy dotyka ją w tym lub innym miejscu, czy jest jej dobrze, albo czy wygodnie leży. Próbował też ją namówić na małe eksperymenty, ale zdecydowanie była temu przeciwna. Naprawdę nie chciała zgodzić się na tak intymne pieszczoty. Musiał to zaakceptować, choć nie wyglądał na zachwyconego. Nic jednak nie mówił i posłusznie nie wykraczał poza tą granicę.
Leżała w ciemności. Nie mogła zasnąć, ponieważ denerwowała się rozmową z ciotką. Nie miała pojęcia, jak jej powie, że wyjeżdża. Nigdy wcześniej nie rozstawały się na tak długo i nie miała pojęcia, jak zareaguje ciotka na wieść o tym, że zamierza spędzić z Jorgosem dwa tygodnie. Przeczuwała, że Melisanda wcale nie będzie zadowolona, ale czyż jej narzeczony nie powiedział jej, że choć raz powinna pomyśleć o sobie? Miał rację, zawsze troszczyła się o kogoś, nigdy o siebie... Ale nie potrafiła inaczej. Nie mogła myśleć o sobie w chwili, gdy ciotka ją potrzebowała. Westchnęła i zapatrzyła się na ciemny sufit. Wszystko niknęło w głębokiej ciemności. Leżała pod satynową pościelą i drżała z zimna. Wstała, aby coś ubrać. Narzuciła na siebie koszulę Jorgosa i wsunęła się z powrotem do łóżka. Natychmiast otoczyło ją silne ramię mężczyzny.
- Dlaczego nie śpisz, kochanie? - zapytał zaspanym głosem. Muriel przygryzła wargę. To w jaki sposób się do niej odezwał poruszyło w niej najczulszą nutę. Nie mogła myśleć o nim źle w chwili, gdy mówi do niej w ten sposób. Która normalna kobieta byłaby obojętna na coś takiego? Żadna.
- Nie mogę zasnąć - odparła i odwróciła się do niego. Patrzył na nią uważnie i choć w ciemności nie dostrzegała jego twarzy, była przekonana, że Jorgos się uśmiecha delikatnie. - Denerwuję się rozmową z ciocią. Boję się jej reakcji.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Nie - mruknęła tylko i zapragnęła nagle, aby ją pocałował, lecz nie wypowiedziała tego na głos. Jeszcze nie umiała mówić o swoich potrzebach, więc zacisnęła tylko usta i położyła się na boku, z twarzą odwróconą do Kasapiego.
- Jak się domyślam, nie jesteś przyzwyczajona do zwierzeń, prawda? - Trafił w sedno.
- Masz rację. Zawsze musiałam poradzić sobie z problemem sama, ciotka niewiele mogła mi doradzić, a ja też nie chciałam ją obarczać. Ciebie też nie chcę. - Musnęła palcem gładko ogolony policzek narzeczonego i przysunęła się do niego, twarz wtulając w jego szeroką klatkę piersiową. Poczuła jak zadrżał. Co to oznaczało? Czyżby podobało mu się to? Przesunęła dłonią po torsie i zanurzyła dłoń w jego kręconych włosach. Druga jej dłoń zanurkowała w gęstą czuprynę na głowie. Po kilku dniach nadal jednak nie wiedziała, co mogłoby na niego podziałać, ale instynktownie wiedziała, że na pewno jej dotyk sprawiał mu przyjemność. Poruszyła biodrami, ocierając się o jego męskość, która na bliskość jej ciała zareagowała natychmiast. Uśmiechnęła się do siebie, jednocześnie czując zażenowanie i wstyd. Przemogła się jednak, ponieważ Jorgos nie pozwolił jej zabłądzić myślami zbyt daleko.
Dziękowała Bogu, że nie miała jeszcze pracy, bo rano miała poważny problem ze wstaniem. Gdyby nie wesołe pogwizdywanie Kasapiego i mokry nos Diego, który jakiś cudem wlazł do pokoju i postanowił ją pozbawić snu, którego tak pragnęła, spałaby pewnie bardzo długo.
- Jesteś okropny – mruknęła zaspanym głosem i przewróciła się na bok. Nigdy więcej seksu, pomyślała i roześmiała się, ubawiona tym postanowieniem.
- Co cię tak rozbawiło? - zapytał Jorgos, który w tej chwili wszedł do łazienki. Muriel spojrzała na niego i otworzyła szeroko oczy. Kasapi, nie wiedziała, co nim kierowało, ale wkroczył do sypialni ociekający wodą i goły jak święty turecki. Poczerwieniała z zażenowania, ale jednocześnie była zbyt zafascynowana jego ciałem, aby odwrócić wzrok.
- Nic takiego – odpowiedziała tylko i spróbowała się uśmiechnąć.
- Powiedz mi, też chciałbym wiedzieć. - Na ustach igrał mu zawadiacki uśmieszek, a oczy błyszczały jak srebro.
- Och, bo jestem nie wyspana i pomyślałam, że już mam dość seksu – bąknęła. Jorgos milczał przez chwilę, by zaraz potem wybuchnąć głośnym śmiechem. Muriel poczuła, jak oblewa ją fala gorąca. Co się z nią działo? Zaniepokoiła ją myśl, że jego obecność, nawet jeśli był nagi, sprawiała jej przyjemność. Nie chciała myśleć o nim dobrze, nie chciała się do niego przywiązywać. Wiedziała jednak, że jeśli ich relacje miałyby być pozytywne, oboje muszą się przynajmniej polubić.
- Wiesz, że jesteś urocza? - zagadnął ze śmiechem i zaciągnął na pośladki czarne bokserki od Calvina Kleina.
- Nie przesadzaj, do uroczej jeszcze mi daleko – parsknęła w odpowiedzi i sięgnęła po koszulkę. Diego, który w czasie ich wymiany zdań ułożył się na podłodze, wyciągnął łeb w jej stronę i grubym ogonem zaczął walić po podłodze. Muriel uśmiechnęła się do niego i poczochrała po kosmatej głowie.
- Pamiętasz, że dziś wieczorem idziemy na kolację ze Stephenem i Robertem? - Po tych słowach zniknął w garderobie, a Muriel w tym czasie zarzuciła na siebie t-shirt Jorgosa, który przywłaszczyła sobie pierwszego dnia. Pachniał nim i ten zapach sprawił, że niemal siłą musiała powstrzymać się, aby nie przywoływać wspomnień z minionej nocy.
- Pamiętam – odpowiedziała i wyszła z łóżka. Podeszła do szafy, którą tymczasowo zajmowała i wygrzebała z niej legginsy i bluzę, na stopy założyła grube, wełniane skarpety i weszła za Jorgosem do garderoby. Mężczyzna już wiązał krawat. Stał przed lustrem na wprost drzwi. Czarne spodnie od garnituru eksponowały jego szczupłe nogi i pośladki, nisko zwisały mu z bioder. Wpuszczona koszula podkreślała jego szerokie plecy.
Oparła się o framugę i przyglądała się narzeczonemu z wielką przyjemnością. Był po prostu zabójczo przystojny.
- Na półce po twojej prawej stronie leży portfel. Wyciągnij z niego kartę z trzeciej przegródki, dobrze?
- Po co ci ona?
- Nie mi, tylko tobie. Chciałbym, żebyś kupiła sobie coś ładnego. Nie znam się na modzie, więc będziesz musiała chyba sobie sama poradzić. A jeśli nie, to zadzwonię do przyjaciółki i ona ci pomoże w wyborze.
Muriel przez chwilę patrzyła na niego w milczeniu, a potem rzuciła w nim trzymaną w ręce kartą i wyszła, głośno trzaskając drzwiami.
Przyjaciółki?! To nie była żadna przyjaciółka. Chyba do byłej kochanki! Była wściekła na niego... Już nie chodziło o kartę, lecz o to, że chciał ją wysłać na zakupy z kobietą, z którą regularnie sypiał. Jak w ogóle mógł pomyśleć coś takiego?! Chyba że to miał być żart... W takim razie Jorgos odznaczał się wyjątkowo głupim poczuciem humoru. Usłyszała jak wszedł do pokoju. Stała odwrócona do niego plecami, więc nie miała pojęcia w jakim jest humorze. Zresztą, małą ją to obchodziło.
- O co ci chodzi? Dlaczego się złościsz? - pytanie zadał takim tonem, jakby karcił małą dziewczynkę. A może rzeczywiście tak się zachowywała? Niepotrzebnie robiła z igły widły? W końcu, to musi być normalne, że „przyjaciółka” mężczyzny idzie na zakupy z obecną partnerką. Nie, to nie mogło być normalne, tylko Jorgos mógł wpaść na tak głupi pomysł.
- Jeszcze się pytasz? Przemilczę fakt, że chciałeś dać mi kartę. Wiem, że jest mnóstwo sklepów, których zwykły śmiertelnik nie odwiedza, ale nie mogę znieść tego, że chciałeś mnie tam wysłać z byłą kochanką! A może jeszcze z obecną? - zapytała kąśliwie i spiorunowała go wzrokiem.
- Muriel, nie przeciągaj struny! Isabella nie jest już moją kochanką od kilku miesięcy, więc nie rozumiem, dlaczego obie nie mogłybyście się wybrać na zakupy?
- Czy ty się w ogóle słyszysz? Jak ty sobie to wyobrażasz? Mam iść na zakupy z kobietą, którą ty... dotykałeś i całowałeś i...
- I co? - ponaglił ją, gdy Muriel zamilkła gwałtownie.
- I nico! Jeśli mam iść na zakupy, to pójdę sama. Nie chcę znać tej... kobiety – warknęła i wyszła z pokoju, nie czekając nawet na jego odpowiedź.
Zirytowany patrzył, jak wychodziła z sypialni. Naprawdę nie rozumiał, dlaczego tak się wściekła. Czy to miało dla niej aż tak wielkie znaczenie, że kiedyś sypiał z Isabellą? Nie robił tego od jakiegoś czasu, przyjaźnili się i wiedział, że jako jedyna nie pragnęła małżeństwa z nim. Traktował ją, jak równą sobie. Była piękna, mądra i utalentowana. Krytycy filmowi uznawali jej kunszt aktorski. Grała w coraz większej ilości filmów i sztuk teatralnych, więc cieszył się jej sukcesem. Dlaczego Muriel nie może jej zaakceptować? Przecież nawet jej nie zna. Wzruszył jedynie ramionami i zarzucił na nie czarną marynarkę. Rzucił okiem jeszcze w lustro i wyszedł. Będzie jeszcze raz musiał z nią o tym porozmawiać.
Zastał ją w kuchni, gdy parzyła sobie herbatę, obok jej nóg kręcił się Diego. Widząc go, jak wchodzi, odwróciła się do niego plecami i zaczęła kroić pomidory na plasterki.
- Masz – powiedział tylko i położył na blacie kartę. - Ma limit na dwadzieścia tysięcy. Nie strać wszystkiego – rzucił jeszcze na odchodne. Gdy wychodził z domu był pewny, że usłyszał śmiech Muriel.

***

Karta, którą otrzymała od Jorgos ciążyła jej niczym ołów w torebce. Nie to, że chciała jej wziąć, bo nie chciała, ale tak na dobrą sprawę musiała przyjąć te pieniądze, ponieważ kreacje, które chciała kupić wykraczała daleko poza jej skromny budżet.
Krocząc ulicą, szukała odpowiednich sklepów. Niemal zwątpiła, że znajdzie odpowiedni, gdy jej oczom ukazał się niewielki butik wciśnięty między starą kamienicę i bank. Szyld był już poniszczony i zatarty. Weszła do środka, a małe dzwoneczki przyczepione do drzwi zabrzęczały dźwięcznie. Rozejrzała się po wnętrzu. Może z zewnątrz nie wyglądał zachęcająco, lecz w środku wszystko lśniło. Białe półki, na których stały buty zajmowały dwie ściany, po lewej stronie i prawej. Na błyszczących panelach poustawiano wieszaki i stojaki z sukienkami. Trafiła w dziesiątkę!
- Dzień dobry, w czym mogłabym pomóc? - zagadnęła ją nagle kobieta. Była wysoka, jasne włosy upięła w ciasny koczek. Ubrana w kostium składający się z czarnego żakietu, spod którego wystawała biała bluzka z fontaziem oraz spodnie, również czarne oraz zamszowe buty na platformie. Jej strój, a także poważna twarz sprawiły, że Muriel speszyła się pod jej wyczekującym spojrzeniem.
- Szukam sukienki – bąknęła zmieszana. Czuła się nie na miejscu w swoich legginsach, puchowej kurtce oraz przerzuconej przez ramię starej torbie jeszcze z czasów liceum.
- Na jaką okazję? Jaki krój panią interesuje?
- Idę z narzeczonym na kolację. Nie chcę niczego drogiego, ani ekstrawaganckiego. Interesuje mnie coś skromnego, lecz ładnego.
- Rozumiem. Niech pani się rozbierze i zajmiemy się szukaniem odpowiedniej sukienki. - Kobieta ręką wskazała kącik, którego wcześniej nie dostrzegła. Stały tam dwa skórzane fotele, a między nimi znajdował się szklany, okrągły stolik, na którym piętrzyły się magazyny i albumy. Powiesiła kurtkę na wieszaku i poszła za blondynką, która przystanęła przy jednym z wieszaków.
Po dwóch godzinach obie kobiety miały serdecznie dość. O ile Muriel podobała się każda sukienka, jaką wynalazła dla niej Rita, bo tak właśnie miała na imię ekspedientka, która okazała się otwartą i sympatyczną kobietą po trzydziestce. Jej doradczyni natomiast kręciła głową na każdą sukienkę, jaką zmierzyła.
- Może chcesz się czegoś napić? - zaproponowała w końcu Rita, a Muriel pokiwała głową.
- Herbatę poproszę – powiedziała tylko i podeszła do kolejnego wieszaka. Kolorowa tęcza zachwycała oczy. Sięgnęła po beżową sukienkę i wstrzymała oddech. Jeśli ta sukienka nie spodoba się jej nowej znajomej, to ubierze się wyjdzie.
- Ach, wspaniała! - zawołała Rita i podeszła do niej z szerokim uśmiechem. Krój miała prosty, w pasie spięta paskiem. Na dekolcie naszyto czarną falbankę. Krótkie, bufiaste rękawki obszyto takim samym materiałem, co falbankę. - Idź ją przymierz.
Sukienka okazała się być idealna, choć nie było to, co chciała Muriel, ale uznała, że i tak jest piękna. Po przymierzeniu dobrały jeszcze buty.
- Dziękuję za pomoc. Obiecuję, że będę tu wpadać po sukienki – przyrzekła. Rita roześmiała się i wręczyła jej papierowe torby. W tym samym momencie do sklepu weszły trzy rozgadane panie. Muriel szybko się pożegnała i wyszła.
Zaczął prószyć śnieg. Święta były tuż tuż, wyjazd również zbliżał się bardzo szybko. Jej życie zmieniło się i nic już nie będzie takie samo. Nawet jeśli odejdzie od Jorgosa, wciąż będzie wiedziała, że nigdy nie wróci do tego poprzedniego życia.

***

- Jesteś już gotowa? - usłyszała od drzwi, zniecierpliwiony głos Jorgosa. Kiwnęła głową i odłożyła tusz do rzęs. Wyglądała naprawdę ładnie. Ropuzuściła i wyprostowała włosy, nałożyła mocniejszy makijaż. Sukienka ładnie opinała jej krągłe ciało, a buty na wysokim obcasie wydłużyły jej nogi.
Po zakupach w sklepie Rity, poszła jeszcze odwiedzić kilka innych. Kupiła beżowy płaszcz, sięgający do połowy ud, małą czarną kopertówkę oraz kilka śmiesznych podkoszulków, którym nie mogła się oprzeć. Ponieważ zdawała sobie sprawę, że wydaje pieniądze Jorgosa, postanowiła, że kupi mu coś w podziękowaniu. Nie miała pomysłu, co to mogłoby być, w końcu zdecydowała się na ciemnobrązowy jedwabny krawat oraz spinki do mankietów, które znalazła u jubilera.
Gdy wręczyła mu prezenty, Kasapi spojrzał na nią dziwnie, a potem złapał ją w pasie, rzucił na łóżko i zaczął zachłannie całować. Kiedy po wielu minutach odzyskał oddech, powiedział, że to było jego podziękowanie. 

12 komentarzy:

  1. Jaka jestem szczęśliwa że przypadkiem znalazłam ten blog :D Już nie mogę się doczekać następnego odcinka!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze przyznać, że rozdział przecudowny! Jak oni do siebie pasują! Jargos jest naprawde cudowny,kocham go ^^ Tak,tak. Mam już tyle "blogowych miłości". Hm, ale i tak przyznam, że z każdym koljnym rozdziałem ta dwójka jest co raz śmielsza i pasująca do siebie <3
    Czekam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo!!!! Kocham tego bloga! Moment wyznania miłości powinien być już tuż tuż!! I Muriel powinna zajść już w ciążę ;) to by było super

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć, że Muriel jest zazdrosna o byłą kochankę Jorgosa. Tylko właśnie Kasapi tego nie zauważył, zresztą co się dziwić, w końcu facet.
    Nieźle się dogadują, ale w końcu to dopiero początek ich wspólnego mieszkania. A tym 'kochanie' Jorgos mnie rozczulił. Fajnie, że jest im ze sobą dobrze. Poza tym Muriel musi mieć świetną kondycję od codziennego seksu :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem do końca jakie Jorgos chciał "eksperymenty", ale chyba się boję... Świetne opowiadanie, które z każdym postem otwiera przed nami relację, która buduje się pomiędzy tym dwojgiem. Płomiennowłosa piękność i (dosłownie) grecki bóg, którzy są dla siebie wypełnieniem. Nie wiem jak wpadłaś na ten pomysł, ale idź za ciosem i pisz kolejne opowiadania, bo to jest niesamowite i po prostu zachwycające swoją prostotą z domieszką pikanterii.
    Pozdrawiam Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha, ha, ha, ha. :D MURIEL JEST ZAZDROSNA, matko, jak to widać. Niech się chociaż nie oszukuje, że ją to denerwuje, ją to wkur**wia. Jest taką zazdrośnicą, że hoho, pokaże jeszcze pazurki Jorgosowi. Chociaż chciałabym zobaczyć jego scenę zazdrości i kończąca się później ostatnią sceną z tego rozdziału. MATKO, JORGOS NA MOJEGO MĘŻA. On jest tak cudownie seksowny i normalnie ocieka erotyzmem, kiedy tylko ubiera garnitur. Dobijasz mnie takim czymś, wiesz?;D
    Podnosisz poprzeczkę moim kandydatom. :D
    Czekam na dalej. :D
    PS. Nie polubiłam Muriel, ale powoli tak na 1% polubiłam jej słodką zazdrość. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię taką sielankę, jest wtedy nastrojowo i romantycznie. Dobrze jest jak coś się dzieje, ale zawsze tak, żeby można było się porozumieć.
    Cóż z tą przyjaciółką Jorgos rzeczywiście przesadził. Raczej nie da się zaprzyjaźnić z eks partnera lub partnerki.
    Bardzo jestem natomiast ciekawa jak wypadnie kolacja. W końcu Jorgos i Bobbie chyba się nie lubią.
    I rada dla Muriel, to jej zażenowanie jest nawet urocze, ale jakby pozbyła się tej wstydliwości byłoby jeszcze lepiej :]
    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam wszystkie rozdziały w kilka dni i mogę powiedzieć tylko jedno NIESAMOWITE.
    Hmmm... Zaskakujące pożegnanie na końcu.
    Tak w ogóle to chciałam napisać, że od razu, na początku czytania z opowiadaniem skojarzyła mi się piosenka It's gonna be me N Sync. Nie wiem czy słusznie, ale naprawdę kiedy czytałam ta piosenka cały czas brzmiała mi w głowie i za nic nie mogłam się jej pozbyć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny rozdzial :)
    Juz nie moge sie doczekac relacji z kolacji. Cos czuje, ze bedzie ciekawie ;)
    Muriel coraz bardziej sie angazuje. Teraz tylko czekac na Jorgosa. Nie dziwie sie jej, ze sie wkurzyla na propozycje Jorgosa.
    Zycze weny :)

    She Monster

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy będzie nowy rozdział?????? Wchodzę tu codziennie i już zaczyna mnie rozsadzać

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodaj kolejny rozdzaił!!! Proszę !!!

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Breatherain, Impressole, Sakis Rouvas, Lea Michele.